Używane Volvo S40 (2008)
Nie należy sądzić, że skoro S40 bazuje na Fordzie, to daleko mu do legendarnej solidności Volvo. 90 tys. km udowodniło, że ten samochód ma wzorową jakość.
Start: 20 tys. km, meta: 90 tys. km; rok produkcji: 2008, silnik: 2.0 D 136 KM.
Solidność, bezpieczeństwo, trwałość - to najczęstsze skojarzenia z Volvo. W drugiej kolejności wskazuje się na wysokie ceny i spore koszty utrzymania w stosunku do rywali.
Czy jednak te określenia są uzasadnione w stosunku do samochodu, który stanowi po prostu bardziej luksusową odmianę Forda Focusa II? To pytanie zadaliśmy właścicielowi, który swoim S40 z dwulitrowym dieslem przejechał już 70 tys. km w ciągu 5 lat.
Samochód został odkupiony jako 1,5-roczny, z gwarancją fabryczną, w cenie 62 000 zł. Ogłoszenie wystawił salon Volvo, który prowadzi zarazem wynajem długoterminowy nowych pojazdów - szare S40 wróciło do dealera właśnie po okresie wynajmu, w czasie którego pokonało 20 tys. km i przeszło pierwszy przegląd gwarancyjny.
"Nie chciałem sedana"
Właściciel mówi, że największą wadą tego Volvo jest... nadwozie sedan. "Nie było nic innego do wyboru - na parkingu u dealera stało 15 sedanów, sprzedawca potwierdził też, że nie ma szans na pojawienie się kombi. Zdecydowaliśmy się, bo okazja była naprawdę dobra - cena niższa o 40% od katalogowej wartości nowego auta, a sam samochód wizualnie nie miał żadnych śladów zużycia. Dlatego kupiłem sedana, ale nie jestem zadowolony, ponieważ bagażnik jest mało praktyczny - można co najwyżej załadować do niego dużo drobnych przedmiotów". Zastrzeżenie budzi też niewielki otwór między bagażnikiem a kabiną powstały po złożeniu foteli.
Niezwykle wysoką ocenę właściciel wystawia jednak wnętrzu. Zwłaszcza przednie fotele są nadzwyczaj wygodne, ale i z tyłu nie można narzekać na miejsce na nogi. Ponadto tapicerka została wykonana ze specjalnego, śliskiego tworzywa - nie tylko nie przykleja się ono do skóry latem, ale również jest niewsiąkliwe i nawet rozlany napój go nie brudzi. Znacznie gorzej wygląda już jasna podłoga - lepiej jednak, gdy wykładzina ma tradycyjny, czarny kolor.
D5? Bez sensu...
"Pięciocylindrowy diesel do tego auta nie ma sensu" - twierdzi właściciel. Dwulitrowy diesel o mocy 136 KM (konstrukcja Forda i koncernu Peugeot/Citroen) sprawdza się znakomicie w mieście i w trasie, przyspiesza żwawo już od ok. 1300-1400 obr./min i pozwala na bezstresowe wyprzedzanie na trasie. Znakomicie pracuje również 6-biegowa skrzynia manualna. Co ciekawe, Volvo zużywa podobne ilości paliwa w trasie i w mieście - jest to ok. 7,5 l/100 km.
Wprawdzie ta jednostka napędowa ma już filtr cząstek stałych FAP, ale nigdy nie sprawiał on problemów. To system obsługowy, wymagający uzupełniania płynu wspomagającego dopalanie. Jest to wykonywane przy okazji serwisu okresowego i kosztuje ok. 150 zł. Silnik 2.0 D 136 KM ma także piezoelektryczne wtryskiwacze, bardzo czułe na jakość paliwa i niepodlegające regeneracji.
Bez szans na ochłodzenie
Scenariusz powtarza się co roku: po sezonie właściciel oddaje Volvo do uzupełnienia czynnika w klimatyzacji i usunięcia ewentualnych nieszczelności, a po zimie układ znowu nie działa za sprawą zbyt niskiego poziomu czynnika. "Wygląda na to, że warsztaty po prostu nie chcą tego usunąć, ponieważ dzięki takim klientom mają stały zarobek. Słyszałem już różne wersje, dlaczego usunięcie nieszczelności jest niemożliwe, ale żadna nie brzmiała zbyt przekonująco".
Z niedziałającą klimatyzacją na szczęście można jeździć. Natomiast raz tylko nie udało się uruchomić auta: winny okazał się zużyty rozrusznik, który jeszcze kręcił silnikiem, ale już zbyt słabo, żeby dawało się go zapalić.
Jedna, niepokojąca przygoda zdarzyła się podczas wycieczki do Holandii: w przednią szybę uderzył kamień. Szyba pękła tak, jakby przyjęła wystrzał z broni palnej, a kamyk podobno nie był wcale duży. Czyżby w w pogoni za zmniejszaniem masy pojazdów obniżało się nawet grubość szyb?
Na tym koniec przykrych przygód - wprawdzie deska rozdzielcza klekocze podczas jazdy, ale winę za to ponoszą raczej polskie wertepy, a nie słaba jakość montażu wnętrza. Ostatnio wymieniono opony - na jednym komplecie letniego ogumienia Continental przejechano prawie 50 tys. km. To wyjątkowo dobry wynik.
Właściciel twierdzi, że następnego przeglądu okresowego nie wykona już w ASO. "Do tej pory korzystaliśmy tylko ze stacji autoryzowanej, ale Volvo dorobiło się w Warszawie kilku dobrych serwisów niezależnych, gdzie jest taniej o 1/3". Nie planuje także pozbywać się swojego samochodu ani zamieniać go na nowszy, ponieważ uważa, że nowe modele nie oferują żadnej zauważalnej przewagi w stosunku do starszych.
Pod względem niezawodności ogólnej Volvo to najlepszy samochód, jaki opisywaliśmy do tej pory. Są w nim rozwiązania, które zachwycają dopracowaniem, a przy tym niezwykle przyjemnie się nim jeździ. Koszty utrzymania jak na razie kształtują się na bardzo rozsądnym poziomie. Jedyną jego wadą jest brak nadwozia kombi.
Volvo S40: wnętrze, przestronność i jakość wykończenia
Można śmiało zaryzykować twierdzenie, że w dziedzinie przestronności S40 jest porównywalne z wyższym o dwie klasy modelem 740 z lat 80-tych. Właściciel zdecydowanie chwali kabinę swojego auta: "podróż do Holandii w cztery osoby nie była w ogóle męcząca. Podczas tej samej trasy w BMW E90 pasażerowie narzekali na ciasnotę". Znakomicie oceniane są fotele i materiały, z których wykonano tablicę przyrządów. Nieszablonowy wygląd konsoli środkowej nie sprawia, że jest ona niefunkcjonalna. Szkoda tylko, że w tej wersji zabrakło radia sterowanego z kierownicy. U rywali jest ono oczywistością. Właściciel jednak bardziej życzyłby sobie większego podłokietnika.
Volvo S40: silnik, dynamika i zużycie paliwa
Wysoki moment obrotowy już od najniższych obrotów gwarantuje bezstresową jazdę. Kierowca Volvo ciepło wypowiada się o silniku - "w trasie nigdy nie brakuje mocy, nawet z kompletem pasażerów". Choć S40 ma mnóstwo skomplikowanego osprzętu (turbo z VNT, piezoelektryczne wtryskiwacze, FAP), nigdy nie był on przyczyną żadnej usterki. Zużycie paliwa w mieście i w trasie jest podobne i wynosi od 7 do 8 l/100 km.
Volvo S40: nadwozie i zawieszenie
Volvo S40: trwałość podzespołów, typowe usterki
Najwięcej problemów sprawia klimatyzacja, z której - mimo kilkakrotnej naprawy - stale, powoli ucieka czynnik. Warsztaty nie kwapią się do reperowania tak drobnych nieszczelności, bo dzięki nim zarabiają - klient co rok przyjeżdża nabić klimatyzację od nowa. Poza tym przy ok. 80 tys. km poddał się rozrusznik, ale jego regeneracja nie nastręczyła problemów.
Volvo S40: plusy
- Tapicerka wysokiej jakości.
- Szerokie możliwości regulacji fotela i położenia kierownicy.
- Schowek za konsolą jest zaskakująco przydatny.
Volvo S40: minusy
- Jasna podłoga zbytnio się brudzi.
- Pakowanie dużych przedmiotów jest bardzo utrudnione.
- Trochę za mały prześwit.
Tylko wyjątkowo radykalni fani szwedzkiej marki uważają, że S40/V50 nie jest "prawdziwym" Volvem, bo bazuje na Fordzie Focusie. W rzeczywistości dokonano doskonałej syntezy podwozia i silników Forda z nadwoziem Volvo. Dzięki bliskiemu pokrewieństwu z Focusem do Volvo można tanio kupić części zamienne w szerokim wyborze. S40 odziedziczyło po Focusie również świetne prowadzenie, choć nie brak mu własnego charakteru. Wadą wspólnej konstrukcji jest gorsze zabezpieczenie blachy.
Tekst: Tymon Grabowski, zdjęcia: Rafał Andrzejewski