Tysiące mandatów z fotoradarów do kosza? Wkrótce decyzja

Wygląda na to że w fotoradarowym starciu między kierowcami a Inspekcją Transportu Drogowego na prowadzenie znów wysuwają się ci pierwsi. Sprawą mandatów wystawionych na podstawie zdjęć zajmie się wkrótce Sąd Najwyższy.

Chodzi o przypadki, w których nie ma pewności co do tego, kto prowadził samochód w chwili popełnienia wykroczenia. Zdaniem ITD obowiązek wskazania kierującego spada wówczas na właściciela pojazdu - jeśli tego nie zrobi, sam ukarany zostanie grzywną. Oburzeni właściciele pojazdów często kierują tego typu sprawy do sądów, a te - co ciekawe - wydają różne wyroki. Niektóre uznają prawo ITD do karania grzywną właścicieli aut, inne sprawy umarzają.

Jak informuje "Rzeczpospolita", sprawą zajął się Prokurator Generalny - Andrzej Seremet. Niedawno, na działania ITD złożył on skargę do Trybunału Konstytucyjnego argumentując, że zmuszanie najbliższych do ujawniania danych kierujących jest niezgodne z konstytucją. Teraz, na wniosek Seremeta Sąd Najwyższy będzie musiał sprawdzić, czy ITD ma prawo karać właścicieli pojazdów.

Reklama

Większość prawników nie ma wątpliwości, co do tego, że postępowanie ITD jest niezgodne z prawem. Argumentują oni, że w kompetencjach Inspekcji leży "karanie za wykroczenia drogowe" a niewskazanie kierowcy przez właściciela pojazdu do nich nie należy. Przeciwnego zdania są przedstawiciele ITD.

Kto w tym sporze ma rację? Wygląda na to, że tego nie wiedzą nawet sami sędziowie. Dziennikarze "Rzeczpospolitej" przytaczają sprawę kobiety, która ukarana została przez ITD grzywną w wysokości 3 tys. zł za niewskazanie kierującego należącym do jej firmy pojazdem. Sąd dla Warszawy-Mokotowa umorzył jednak sprawę. Problem w tym, że w Polsce nie obowiązuje prawo precedensu, więc w podobnych sprawach różne sądy orzekać mogą różne wyroki. Dla przykładu, w Krakowie sąd ukarał właściciela auta za niewskazanie kierującego grzywną w wysokości 850 zł.

Cytowany przez gazetę adwokat - Mariusz Węgłowski - radzi właścicielom pojazdów "grać na zwłokę" i czekać na wyrok Sądu Najwyższego. Jeśli ten okaże się korzystny dla właścicieli pojazdów, ci już skazani, będą mogli wystąpić z prośbą do Rzecznika Praw Obywatelskich lub Prokuratora Generalnego o wniesienie kasacji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy