Pułapki na kierowców na A1, A2, A4. Gdzie czai się odcinkowy radar?

Odcinkowe pomiary prędkości to systemy, których na polskich drogach jest coraz więcej. Obecnie 39, a liczna ta będzie rosła. Tylko w ostatnim roku urządzenia przyłapały ponad 320 tys. kierowców, którzy dostali mandaty. Gdzie są zainstalowane odcinkowe pomiary prędkości na autostradach A1, A2 i A4?

Co to jest odcinkowy pomiar prędkości?  

Odcinkowy pomiar prędkości mierzy szybkość, z jaką poruszają się kierowcy na pewnym odcinku. System składa się z dwóch dwóch kamer - jednej na początki odcinka, a drugiej na jego końcu. Kamery wykonują zdjęcia pojazdu, a system rejestruje czas ich wykonania. Dzięki temu wiadomo, w jakim czasie samochód pokonał odcinek o znanej długości, na tej podstawie system wylicza średnią prędkość.

Reklama

Odcinkowy pomiar prędkości to nie fotoradar, który mierzy prędkość kierowcy jedynie w jednym punkcie. Wyliczy, czy nie przekraczaliśmy jej na konkretnym odcinku. Te systemy są najczęściej ostatnio stawianymi urządzeniami pomiarowymi w kraju.  

Odcinkowe pomiary prędkości na A1, A2 i A4  - gdzie są?

Do tej pory odcinkowe pomiary prędkości spotykaliśmy raczej na drogach krajowych. Ostatnio jednak pojawiły się również na autostradach. Warto więc zwracać tam uwagę na znaki i nie przekraczać dozwolonych prędkości.  Odcinkowe pomiary prędkości na A1 działają się na następujących fragmentach:  

  • A1 - węzeł Nowy Ciechocinek - MOP Kałęczynek (kujawsko-pomorskie); 
  • A1 - węzeł Siemionki - MOP Strzelce (kujawsko-pomorskie/łódzkie).

Na autostradzie A4 odcinkowy pomiar prędkości na razie jest tylko w jednym miejscu: 

  • A4 - węzeł Kostomłoty - węzeł Kąty Wrocławskie (dolnośląskie).

Na autostradzie A2 mamy już odcinkowe pomiary prędkości w dwóch miejscach:  

Na A2 kamery zostały uruchomione stosunkowo niedawno. Lepiej nie jeździć tamtędy na pamięć.  

Po jakim czasie przyjdzie mandat z odcinkowego pomiaru prędkości?

Mandat z odcinkowego pomiaru prędkości powinien być wystawiony w ciągu 180 dni. Szkopuł tkwi w tym, że czas ten jest liczony od momentu ujawnienia wykroczenia. Ustawowa ilość dni musi więc minąć od momentu, kiedy materiał z kamer zostanie odczytany. Teoretycznie oznacza to, że na mandat możemy czekać nawet ponad pół roku. Jednak w praktyce trwa to o wiele krócej, około kilkunastu tygodni

Jest jeszcze dodatkowy haczyk. Może się zdarzyć, że Inspekcja Transportu Drogowego nie zdążyła wystawić mandatu w ciągu 180 dni od daty odczytu. Nie oznacza to jednak przedawnienia. W takim wypadku ITD ma dwa lata na to, żeby skierować sprawę do sądu.  

Źródło: gddkia.gov.pl  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: OPP | autostrady w Polsce | mandaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy