Premier Kopacz obiecuje: Strażnicy miejscy stracą fotoradary!
Jesienią odbędą się wybory parlamentarna. Z tej okazji politycy przypominają sobie o wyborcach, przesiadają się z limuzyn do pociągów i ruszają w Polskę obiecywać gruszki na wierzbie. To znaczy, składać obietnice wyborcze.
Premier Kopacz zapowiedziała np, że ostatnie miesiące pracy rządu, na przekór wakacjom, będą bardzo intensywne. Plan zakłada prace również nad rzeczami interesującymi dla kierowców.
Szefowa rządu zapowiedziała np. przyśpieszenie prac nad ustawami zawartymi w tzw. "trójpaku drogowym". Pod tym pojęciem kryją się trzy programy dotyczące budowy i bezpieczeństwa na drogach.
Pierwszy z nich to "Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2014 -2023", w ramach którego na budowę 2228 km dróg krajowych przeznaczone zostanie 92,8 mld zł. Drugi z nich to "Program Rozwoju Gminnej i Powiatowej Infrastruktury Drogowej na lata 2016-2020". Tym razem 5,5 mld zł trafić ma na przebudowę 11 000 km dróg lokalnych. Ostatni to "Program Likwidacji Miejsc Niebezpiecznych na drogach samorządowych na lata 2016-2020", dzięki któremu 200 mln zł przeznaczonych zostanie na 400 zadań.
To jednak nie koniec planów rządu. "Na drogach nie może być równych i równiejszych" - powiedziała premier Ewa Kopacz i zapowiedziała, że jeszcze w tej kadencji opracowane zostaną regulacje umożliwiające przyjęcie mandatu karnego w przypadku popełnienia wykroczenia drogowego przez posłów i senatorów.
To niezwykle ambitne zadane, bowiem jeśli chodzi o mandaty drogowe dla posłów, senatorów, prokuratorów itp, to wszyscy są za, tylko że... prace nad tym projektem trwają już od ponad dwóch lat! Wątpliwości budził np. fakt, że obecnie prokuratorzy odpowiadają za wykroczenia drogowe dyscyplinarnie, więc ukaranie dodatkowo mandatem będzie łamaniem konstytucyjnego zakazu niekarania dwa razy za to samo. Ostatecznie ma być tak, że przyjęcie mandatu będzie oznaczało zwolnienie z kary dyscyplinarnej.
Konstytucyjny zakaz karania dwukrotnie za to samo nie obowiązuje jednak kierowców, którzy przekroczą prędkość w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h. Wówczas nie tylko dostają mandat, ale również nakładana jest kara administracyjna w postaci zatrzymania prawa jazdy na trzy miesiące. Te przepisy sejmowi i senatowi udało się uchwalić znacznie szybciej niż te o mandatach dla posłów i senatorów.
Premier Kopacz obiecuje również zabranie strażnikom miejskim prawa do używania mobilnych fotoradarów. Chodzi o ukrócenie powszechnego procederu polowania na kierowców - ukrywania fotoradarów w nieoznakowanych samochodach czy na poboczach, w miejscach gdzie nie ma zagrożenia ruchu drogowego, np. tuż przed tablicą kończącą teren zabudowany.
O patologii, jaką stało się korzystanie przez strażników z fotoradarów pisał w specjalnym raporcie NIK w listopadzie ubiegłego roku. "Zaangażowanie strażników gminnych i miejskich w obsługę fotoradarów, zwłaszcza przenośnych, jest podyktowane w wielu wypadkach nie tyle służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co przede wszystkim chęcią pozyskiwania pieniędzy do gminnej kasy" - napisano wprost w raporcie. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła również, że strażnicy działają w miejscach uzgodnionych z policją, ale tylko na początku i na końcu służby.
"W trakcie wykonywania zadań strażnicy z fotoradarem mobilnym przenoszą się w miejsca nieuzgodnione z policją, za to przynoszące większe wpływy do budżetu gminy. Aktywność prewencyjna i represyjna niektórych straży gminnych czy miejskich niemal w całości koncentruje się na obsłudze fotoradarów" - informował NIK.
Takie radykalne stwierdzenia nie przeszkodziły sejmowi (dwa tygodnie po opublikowaniu raportu NIK!) w odrzuceniu projektu ustawy przewidującej m.in. odebranie straży miejskiej prawa do karania za nieprawidłowe parkowanie oraz do przeprowadzania kontroli fotoradarowych.
Co rekomendował wówczas rząd i ministerstwo infrastruktury? Oczywiście odrzucenie projektu. "Należy podkreślić, że obserwowalnym zjawiskiem jest fakt, że na odcinkach dróg objętych kontrolą fotoradarową generalnie spada liczba wypadków i kolizji drogowych, a na wielu z nich w ogóle takie zdarzenia już nie występują" - głosiło stanowisko rządu.
Co się zmieniło? Paru ministrów, ale pani premier - nie. Za to przybliżyły się wybory...
Oczywiście nasuwa się pytanie, czym będą się zajmować strażnicy, którym zabierze się fotoradary. Może pilnowaniem porządku? Inna otwarta kwestia to budżety gmin, które często w dużej mierze opierają się na haraczu pobieranym od kierowców.
Cóż, rząd czekają pracowite wakacje. Niewykluczone, że nie wszystkie plany uda się zrealizować przed wyborami. A kolejne dopiero za 4 lata, więc znów sejm będzie mógł hurtowo odrzucać obywatelskie projekty ustaw i uchwalać niezgodne z konstytucją przepisy.
Mirosław Domagała