Porsche 718 Boxster GTS – wspaniały, ale czegoś mu brakuje
Odmiana GTS była przez lata najmocniejszą i najbardziej agresywną w gamie Boxstera. Obecnie już taką nie jest, ale można było spodziewać się, że zachowa swój wyjątkowy charakter. Co niestety nie do końca się udało.
Oznaczenie GTS w modelach Porsche zwykle nie odnosi się do najmocniejszej ani do najbardziej ekstremalnej wersji. Wskazuje natomiast na odmianę zadziorną, mającą agresywny charakter i obnoszącą się wręcz ze swoimi możliwościami. Tak było właśnie w przypadku Boxstera trzeciej generacji, w którym zarówno przed jak i po modernizacji, odmiana GTS była mocniejsza jedynie symbolicznie od S (o zaledwie 15 KM), ale wyróżniała się bardziej sportowym zestrojeniem.
Zmieniło się to dopiero 3 lata temu, kiedy Porsche postanowiło powrócić do wolnossącego silnika. 2,5-litrową, czterocylindrową jednostkę zastąpił sześciocylindrowy boxer o pojemności 4 litrów, co spowodowało wzrost mocy z 365 do 400 KM. Wyglądało to jak wspaniały prezent dla wszystkich, którzy tęsknili za Boxsterem GTS sprzed modernizacji, a Spyder (napędzany 420-konną wersją tego samego silnika) ze zmniejszonym prześwitem i ręcznie składanym dachem był zbyt purystyczny jak na auto do codziennej jazdy.
Efekt jest doskonały. Wszyscy, którym przeszkadza, że początkowo wszystkie "718" otrzymały czterocylindrowe, doładowane silniki znów mają alternatywę w postaci sześciocylindrowego "wolnossaka". Budzi się on do życia z głuchym warkotem, basowo mruczy podczas przyspieszania, stopniowo wchodząc na coraz wyższe rejestry, aż jego wysokoobrotowa charakterystyka zaczyna wwiercać się w psychikę i wywoływać ciarki na plecach, nim wreszcie 7-biegowa skrzynia PDK zmieni przełożenie przy niemal 8000 obr./min.
Brzmi to wszystko wspaniale, dlaczego więc wspomniałem, że coś tu nie do końca się udało? Otóż pamiętam, jak jeździł Boxster GTS sprzed modernizacji, też napędzany wolnossącym, 6-cylindrowym silnikiem, ale o pojemności tylko 3,4 l i mocy 330 KM. Rozpędzał się od obecnie testowanego o niemal sekundę wolniej do 100 km/h, ale i tak dawał całe mnóstwo frajdy z jazdy, którą potęgowała wyjątkowa ścieżka dźwiękowa. Każde dodanie gazu powodowało gardłowy pomruk, a każde odpuszczenie go - falę "popcornu" z wydechu. Samochód ten uzależniał wręcz dźwiękiem, nawet podczas codziennej i spokojnej jazdy.
Tymczasem testowany GTS w żadnym momencie nie uraczy nas nawet "kaszlnięciem", a podczas jazdy w normalnym ruchu jest wręcz cichy (nawet w trybie Sport i z aktywowanym sportowym wydechem). Mocniejsze muśnięcie gazu lub redukowanie podczas dojeżdżania do świateł również niczego nie daje, chociaż na dodatkowe efekty dźwiękowe można liczyć decydując się na 4-cylindrowe wersje Boxstera. W czym więc problem?
Ano w tym, że 4-litrowy silnik pochodzi z 911 GT3, a więc auta purystycznego, w którym darowano sobie podobne akustyczne ozdobniki i które ma robić obłędne wrażenie, gdy pędzicie do odcinki po torze. Taki charakter pasuje do Spydera, również mającego torowy charakter. Nie pasuje natomiast do GTS-a. Domyślam się jednak, że zmiana ścieżki dźwiękowej wymagałaby zaprojektowania nowego wydechu i układu oczyszczania spalin, aby auto nadal spełniało wymagane normy, a to byłby zbyt duży koszt, zwłaszcza jak na jedną wersję modelu, stanowiącego margines sprzedaży marki. Wielka szkoda.
Konfiguracja testowanego Boxstera GTS nawiązuje do klasycznych modeli Porsche. Lakier (chociaż może to być nie do końca widoczne na wszystkich zdjęciach) jest zielony i zestawiono go z brązowym dachem. Koresponduje z nimi wnętrze w kolorach koniakowym i brązowym, a ciekawym akcentem jest zastosowanie ciemniejszego koloru na wewnętrznej części siedzeń. Chociaż testowana odmiana ma raczej agresywny charakter, to wykończenie prezentuje się bardzo ekskluzywnie, szczególnie że skórą wykończono nawet progi oraz osłony przeciwsłoneczne.
Tym, co dla niektórych będzie wadą, to fakt, że wnętrze Boxstera właściwie nie zmieniło się od momentu premiery trzeciej generacji, co miało miejsce 11 lat temu. Moim zdaniem jednak lekko razi jest ekran komputera pokładowego, który co prawda jest kolorowy i może wyświetlać widok satelitarny z Map Google, ale jego grafikę znamy już od ponad dekady. Trudno narzekać na analogowe zegary, które w dzisiejszych czasach pomału stają się prawdziwym wyróżnikiem, a system multimedialny jest łatwy w obsłudze i ma wszystkie potrzebne funkcje. Cieszy też spora liczba fizycznych przycisków pozwalających szybko wybrać interesującą nas funkcję oraz to, że ramiona kierownicy są wykończone aluminium, a nie wyłącznie plastikiem jak w nowszych Porsche, podobnie jak cieszą metalizowane przełączniki do obsługi foteli (również zastępowane przez plastik).
Minusem jest natomiast fakt, że większy silnik wymusił zabranie nieco przestrzeni w kabinie. Nadal nie jest źle i przy ustawieniu fotela dla kierowcy o wzroście 183 cm, nadal jest jeszcze odrobina miejsca, aby fotel odsunął się automatycznie do tyłu po zgaszeniu silnika i otwarciu drzwi. Jednak w słabszych odmianach za fotele zmieści się jeszcze plecak lub torba i dlatego mają one funkcję odchylania oparcia do przodu (niczym w autach mających drugi rząd siedzeń).
Jest to pewien kompromis, jeśli chodzi o praktyczność, ale Boxster i tak pozostaje mistrzem w tej konkurencji. Znajdziemy tu schowek przed pasażerem, w podłokietniku oraz po dwie kieszenie w drzwiach. Można więc bez problemu zaprowadzić porządek w kabinie, a na bagaże przewidziano kufer przedni (150 l) oraz tylny (120 l). Miejsca jest na tyle dużo, że dwie osoby bez przeszkód spakują się nawet na dłuższe wakacje.
Dzięki powrotowi do 6-cylindrowego, wolnossącego silnika Boxster GTS zyskał bardziej purystyczny i ostrzejszy charakter, dostarczając właściwie unikalne już doświadczenie jazdy prawdziwie sportowym samochodem z wysokoobrotowym silnikiem i bez dachu nad głową. Niestety, ponieważ napęd pochodzi ze Spydera, moim zdaniem obie wersje za bardzo się do siebie zbliżyły jeśli chodzi o charakter.
Boxster GTS powinien głośno obnosić się ze swoimi możliwościami i sypać "popcornem" z wydechu, nawet podczas jazdy do sklepu po bułki, wywołując permanentny uśmiech na twarzy kierowcy. Tymczasem otrzymaliśmy kolejną wersję modelu, która co prawda jest groźna, ale podczas codziennej jazdy sprawia wrażenie stonowanej. Dopiero sprowokowana wciśnięciem gazu w podłogę, wyrywa się i urywa głowę. Problem w tym, że Boxster GTS rozpędza się na pierwszym biegu do ponad 70 km/h, a jeśli wyjedziecie na autostradę, to do odcinki pojedziecie tylko na drugim biegu. Bardzo trudno więc o sytuację (poza wycieczką na tor), w której można posłuchać pełnej symfonii wolnossącego boxera, raz za razem wspinającego się na obroty na kolejnych biegach.
Najpoważniejszy jednak problem to dla większości osób cena. Za Porsche 718 Boxstera GTS trzeba zapłacić przynajmniej 455 tys. zł, a wyposażenie w testowanym egzemplarzu wymagało dopłaty 190 tys. zł. Kwota naprawdę duża, ale warto wziąć pod uwagę, że obecnie Boxster nie ma właściwie na rynku konkurencji, a w wersji z wolnossącym silnikiem jest jednym z ostatnich krzyków klasycznej motoryzacji.