Tesla bez kierownicy już w Europie. Widzieliśmy kosmiczny model na żywo
Tesla Cybercab to nowe dzieło Elona Muska, które wygląda jakby wyjechało prosto z planu filmowego u Jamesa Camerona. Elektryczny pojazd nie ma kierownicy i pedałów, a do tego będzie kosztować mniej niż 30 tys. dolarów (ok. 125 tys. zł). Jako jedyna redakcja z Polski mieliśmy okazję uczestniczyć w ekskluzywnym pokazie na żywo i porozmawiać z pracownikami Elona Muska.
Tesla Cybercab zadebiutowała oficjalnie kilka tygodni temu w Los Angeles, równolegle z koncepcyjnym Robovanem oraz humanoidalnym robotem Optimus. Jeden z egzemplarzy, które brały udział w amerykańskiej premierze w studiach Warner Bros, właśnie zameldował się w Europie, gdzie miałem okazję przyjrzeć mu się z bliska.
Przez lata pracy w branży motoryzacyjnej obcowałem z setkami samochodów koncepcyjnych i nawet najbardziej odjechane wizje zawsze wydawały się odległymi projektami, które raczej nigdy nie dojdą do skutku. Z nową Teslą jest zupełnie inaczej. Bez wątpienia jest to pojazd, który może wpłynąć na naszą motoryzacyjną codzienność i przyczynić się do zrewolucjonizowania transportu. Zwłaszcza w temacie autonomicznej jazdy. Tym bardziej, że Elon Musk nie raz pokazał, że jego zapowiedzi to nie tylko czcze przechwałki.
W komunikacie Tesli można przeczytać, że "obecny transport jest zbyt drogi, niebezpieczny i mało ekologiczny". Rozwiązaniem na te problemy ma być właśnie autonomiczny Cybercab, jako "bezpieczniejsza, szybsza i bardziej przystępna forma transportu". Założenia są odważne i brzmią niczym długofalowa wizja rozpisana na kilka dekad. Tymczasem mieliśmy okazję stanąć oko w oko z owocem tych założeń i zobaczyć na jakim etapie projekt jest "tu i teraz".
Tesla Cybercab przyjechała do Berlina w ramach europejskiego tournée. "To przedprodukcyjny egzemplarz" - podkreślali na każdym kroku przedstawiciele marki odpowiedzialni za komunikację w Europie. Nadwozie oklejone złotą folią o satynowej powłoce wygląda elegancko i skromnie. W wersji produkcyjnej raczej nie należy spodziewać się, że będzie wykonane ze stali nierdzewnej, jak w Cybertrucku. To zbyt kosztowne i czasochłonne rozwiązanie. Tymczasem projekt Cybercab skrywa wiele rozwiązań rodem z korporacyjnego konkursu na optymalizację kosztów.
Przy pierwszym kontakcie szybko odnajdziemy nawiązania do Tesli Model 3 i Cybertruck. Wielkością nadwozia jest zbliżony do pierwszego z wymienionych modeli, ale kanciasta bryła jest osadzona niżej. Gdyby mocniej zmrużyć oczy, można przypomnieć sobie eksperymentalnego Volkswagena XL1.
Po raz kolejny projektanci Tesli zdecydowali się na instalację drzwi unoszonych do góry. Natomiast tylna klapa jest pozbawiona szyby i skrywa sporą przestrzeń bagażową. Spokojnie zmieścimy w niej kilka walizek podróżnych (dwa bagaże podręczne i dwa rejestrowane), a nawet składany rower.
Brak wystających lusterek (zamiast nich zamontowano kamery dające obraz 360 stopni dookoła samochodu), a także klamek to dzisiaj żadna nowość. Zamiast klasycznych reflektorów, po obu stronach zainstalowano cienkie pasy LED.
Podobny, minimalistyczny klimat panuje we wnętrzu samochodu. Pierwszym zaskoczeniem po zajęciu miejsca w środku jest brak kierownicy oraz pedału przyspieszenia czy hamulca. Zamiast tego po środku zainstalowano wielki 21-calowy ekran, będący centrum sterowania autonomicznego samochodu. Pierwsze chwile spędzone w takim samochodzie sprawiają, że pasażer poczuje się nieswojo.
Model Cybercab będzie można przywołać za pomocą aplikacji Tesla dostępnej na smartfony, a poszczególnymi funkcjami będzie można zarządzać w kabinie za pomocą głosu lub dotykowego ekranu. Wnętrze pomieści tylko dwóch pasażerów. Jak zdradził nam przedstawiciel marki, decyzja o zaprojektowaniu dwuosobowego wnętrza zapadła na podstawie badań. Ponad trzy czwarte użytkowników samochodów tej marki podróżuje maksymalnie w dwie osoby.
Wsiadanie, dzięki unoszonym drzwiom jest bardzo łatwe i wygodne. O komfort w kabinie nie będą się martwić osoby, których wzrost nie przekracza 1,90 m. Dla wyższych pasażerów wnętrze może wydawać się klaustrofobiczne. Zwłaszcza, że w prezentowanym egzemplarzu nie można było regulować pozycji fotela i kąta oparcia. Trzeba jednak pamiętać, że jest to wersja przedprodukcyjna i jeszcze sporo może się zmienić.
Na pewno nie można narzekać na wygodę foteli, które przypominają trochę siedziska w biznes lounge`ach na lotniskach. Jak przystało na amerykański samochód, nie mogło zabraknąć dwóch cupholderów na duże napoje. W sam raz żeby zrelaksować się w drodze do pracy, na spotkanie lub innego miejsca docelowego.
Podobno statystyczny kierowca spędza za kółkiem około 12 dni w roku. Cybercab pozwoli wykorzystać ten czas na zupełnie inne czynności - np. obejrzenie filmu, scrollowanie social mediów lub dołączenie do cotygodniowego statusu z przełożonym na Teamsach. To wszystko (przynajmniej w teorii) w bardzo bezpiecznych warunkach. Wszak sam Elon Musk poświadczył, że "Cybercab widzi we wszystkich kierunkach i nigdy się nie męczy".
Zaraz po tym, jak samochód dostarczy nas do celu, wcale nie musi stać bezczynnie na parkingu. Tesla Cybercab może w tym czasie "dorabiać" np. jako autonomiczna taksówka. Podobne rozwiązanie pojawi się również w Modelu 3 i Modelu Y, wraz z nadejściem w pełni autonomicznego systemu FSD.
Co z ładowaniem? Samochód sam zadecyduje, kiedy podjechać i uzupełnić energię na specjalnej, indukcyjnej ładowarce. Cybercab nie ma klasycznego złącza Type 2 czy CCS. Podobno Tesla już jakiś czas temu złożyła patent na bezprzewodowe ładowarki, ale przedstawiciele marki, nie chcieli zdradzić szczegółów na temat tej technologii.
Podczas spotkania kilka razy próbowałem zdobyć informacje na temat danych technicznych czy osiągów - nic z tego. Na tę chwilę nieoficjalne źródła donoszą, że w autonomicznym modelu zostaną zainstalowane akumulatory o pojemności ok. 35 kWh. Licząc, że pojazd będzie lżejszy i bardziej opływowy niż pozostałe modele tego producenta - średnie zużycie powinno wynosić pomiędzy 10-12 kWh/100 km. Takie parametry powinny pozwolić na przejechanie ok. 300 km w miejskich warunkach.
Jedyne konkretne dane, jakie padły podczas spotkania to cena samochodu. Tesla Cybercab będzie kosztować ok. 30 tys. dolarów (w Stanach Zjednoczonych). Przy obecnym kursie wychodzi w przeliczeniu ok. 125 tys. zł. Tym samym będzie to najtańsze auto oferowane przez amerykańską markę. Oczywiście, do czasu pojawienia się Modelu 2.
Samochód ma być dostępny w regularnej sprzedaży detalicznej, choć można się spodziewać, że wielkie korporacje zajmujące się carsharingiem i transportem będą mocno zainteresowane tym samochodem. Elon Musk wielokrotnie deklarował publicznie, że w 2026 r. autonomiczne Tesle wyjadą na ulice. Jednak co do tej daty można założyć lekką korektę, bowiem na razie największą barierą dla Tesli Cybercab będą regulacje prawne.
Można zakładać, że w USA wraz z nadejściem prezydentury Donalda Trumpa, pozytywny kurs w kierunku zmiany legislacji dla autonomicznych pojazdów może znacząco przyspieszyć. Mimo to, można się spodziewać, że europejskie przepisy z pewnością będą miały swoją inercję, co przystopuje o kilka lat premierę autonomicznego samochodu na drogach Starego Kontynentu. Dlatego można śmiało zakładać się, że pierwsza "legalna" Tesla Cybercab pojawi się w Polsce nie prędzej niż przed końcem aktualnej dekady.