Samochody elektryczne

Jest ratunek dla starszych diesli. Trzeba zapłacić krocie, ale i tak się opłaca

Pomimo że koncern Stellantis już od dłuższego czasu wprowadza na rynek elektryczne warianty swoich pojazdów dostawczych, wciąż okazuje się to niewystarczające w dobie procesu elektryfikacji europejskiego transportu drogowego. Z tego względu producent wpadł na dosyć zaskakujący plan umożliwiający właścicielom samochodów dostawczych o napędzie spalinowym ich konwersję na napęd elektryczny. Jak miałoby to działać?

Czy można przerobić diesla na elektryka?

Według najnowszego raportu opublikowanego w serwisie Automotive News Europe koncern Stellantis planuje wprowadzić innowacyjny pakiet konwersji do swoich wybranych modeli. Modyfikacja pozwalałaby przekształcić średniej wielkości samochody dostawcze z napędem spalinowym w pojazdy elektryczne. Dzięki tej metodzie właściciele mniejszych firm mogliby szybciej i przede wszystkim dużo niższym kosztem wejść w świat ogólnie rozumianej postępującej elektryfikacji.

Ile kosztuje przerobienie diesla na napęd elektryczny?

Według informacji przekazanych przez członka zarządu marki Peugeot - taka konwersja miałaby kosztować mniej niż 20 tys. euro, a więc w przeliczeniu ok. 80 tys. zł. W samochodach dostawczych wyposażonych w 2-litrowe jednostki wysokoprężne, silnik byłby zastępowany elektrycznym układem napędowym. Chociaż dane techniczne przerobionych w ten sposób modeli wciąż są nieznane, producent podkreśla, że ich zasięg byłby nieco niższy niż w seryjnych elektrycznych dostawczakach koncernu. Wszelkie potrzebne modyfikacje byłyby przeprowadzone w autoryzowanym serwisie, a auto nimi objęte otrzymywałoby oficjalną gwarancję producenta.

Reklama

Czy przeróbka diesla na auto elektryczne ma sens?

Chociaż dopłata 80 tys. zł za zamianę taniego w utrzymaniu i dysponującego sporym zasięgiem diesla w elektryka wydaje nieco absurdalna, przyznać trzeba, że dla niektórych przedsiębiorców może to być szansa na znaczące obniżenie progu wejścia w elektromobilność. Nikt nie ma już bowiem złudzeń co do przyszłości motoryzacji, a wprowadzanie kolejnych stref czystego transportu w europejskich miastach stawia trudny orzech do zgryzienia dla wielu mniejszych firm.

Program Stellantisa będzie początkowo skierowany dla klientów we Francji. Właściciele samochodów dostawczych, którzy zechcą dokonać konwersji, będą mogli liczyć na dodatkowe dofinansowanie. To w wybranych przypadkach będzie mogło pokryć nawet 40 proc. kosztów modyfikacji.

Wśród modeli objętych modyfikacjami znajdą się m.in. Peugeot Expert, Citroen Jumpy i Opel Vivaro. Za ich elektryczne wersje trzeba obecnie zapłacić w salonie około 250 tys. zł, więc wyłożenie 80 tys. zł na konwersje już posiadanego pojazdy, wcale nie wydaje się już ceną tak zaporową. Co ciekawe na podobne korki stopniowo decydują się też inni producenci. Niedawno plany konwersji spalinowych modeli na elektryki zapowiedziało także Renault.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne | Stellantis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy