Chwila szaleństwa drogo go kosztowała. Stracił prawo jazdy i dowód rejestracyjny
Policja zatrzymała kierowcę BMW, który driftował na ruchliwej ulicy w Otwocku. Pomimo jego ewidentnej winy oraz złego stanu technicznego samochodu, zupełnie nie przejął się policyjną kontrolą. Przynajmniej do czasu, gdy usłyszał decyzję funkcjonariuszy.
Okazuje się, że policjanci z drogówki regularnie prowadzą akcję "Drift", podczas której patrole odwiedzają miejsca, gdzie najczęściej próbują swoich sił domorośli miłośnicy "latania bokiem". W przypadku Otwocka jest to na przykład rondo przy ul. Majowej, gdzie patrol faktycznie natknął się na driftujące BMW. Jak podkreśla policja, zachowanie kierowcy było szczególnie niebezpieczne, ponieważ na drogach panował wtedy wzmożony ruch.
Po zatrzymaniu okazało się, że funkcjonariusze dobrze znają 28-latka, ponieważ w przeszłości karali go już, między innymi za zbyt szybką jazdę. Co zaskakujące, mężczyzna podczas kontroli zachowywał się lekceważąco i arogancko, twierdząc że nie popełnił żadnego wykroczenia.
Było to dziwne również dlatego, że stan techniczny jego pojazdu znacząco odbiegał od wymaganego przepisami. BMW serii 3 compact (E36) miało wycieki oleju, niesprawne oświetlenie oraz łyse opony (co mogło być też sposobem na łatwiejsze wprowadzanie go w poślizg). Nie znaczyło to jednak, że 28-latek nie "dłubał" przy swoim aucie. Wręcz przeciwnie. BMW miało przeróbki układu hamulcowego (czyżby hydrauliczny hamulec ręczny?) oraz kierownicę nieposiadającą homologacji, klaksonu ani poduszki powietrznej (airbag akurat nie jest obowiązkowy, ale ogólnie wyobrażamy sobie, jaka to była kierownica). Samochód nie miał też gaśnicy i trójkąta ostrzegawczego.
Ostatecznie policjanci musieli uznać, że suma przewin 28-latka jest zbyt duża na zwykły mandat. Zatrzymali mu więc prawo jazdy oraz dowód rejestracyjny pojazdu. BMW trafiło na lawetę, a jego kierowcę czeka teraz rozprawa w sądzie.
Taryfikator mandatów nie przewiduje kary konkretnie za celowe wprowadzanie pojazdu w poślizg. Dlatego też sporo zależy od konkretnej decyzji policjanta. Może on oskarżyć kierującego o naruszenie art. 97 Kodeksu wykroczeń:
Teoretycznie może mieć tu zastosowanie także art. 98 Kodeksu wykroczeń:
Najbardziej pasować do driftowania zdaje się jednak art. 86 Kodeksu wykroczeń:
W praktyce gdy policja informuje o zatrzymaniach kierujących za driftowanie, najczęściej otrzymują oni kary w wysokości 3000-5000 zł plus punkty karne (zwykle 10 punktów).