Renault to pełnia życia!
Od 23 marca 1999 r. jestem właścicielem renault Clio II 1,4. Myślę, że w moim przypadku stare hasło reklamowe "Renault to pełnia życia" sprawdziło się w stu procentach: większość właścicieli aut będzie zapewne potrzebowała całego życia, aby tyle razy odwiedzić serwisy samochodowe, ile ja odwiedziłem w ciągu niespełna 2 lat używania Clio.
Początkowo, mimo, że stopniowo stawałem się stałym klientem serwisu, nie miałem powodu do narzekań, ponieważ wszelkie zgłaszane usterki były przez serwis usuwane w ramach gwarancji. Z upływem czasu (zresztą dość krótkiego) "pełnia życia" stawała się jednak coraz bardziej uciążliwa i kosztowna. Oto powody wizyt w serwisie:
1. pękający lakier w miejscu łączenia dachu z bokami samochodu (symetrycznie, po obu stronach!!!), na tylnych słupkach, - usterka została usunięta przez miejscowe lakierowanie (stwierdzono, że jest to wada powszechnie występująca w tym modelu).
2. wyłącznik kierunkowskazów, który po sygnalizowaniu skrętu w prawo i wyprostowaniu kierownicy "odskakiwał" nie w pozycję neutralną, lecz w pozycję włączającą sygnalizację w lewo - wyłącznik został wymieniony.
3. zamek drzwi "bagażnikowych": po wyjęciu klucza blaszka mająca chronić go przed deszczem nie powracała na swoje miejsce: dostęp wody pozostawał otwarty - zamek został wymieniony.
4. problemy z uruchomieniem silnika w zimie, po ok. 9 miesiącach używania samochodu - serwis nie usunął tej usterki, ograniczył się jedynie do badania silnika. Badanie wypadło znakomicie, lecz...trudności z uruchomieniem pozostały (później okazało się, że zawinił rozładowany akumulator, ale "odkrył" to dopiero znajomy elektryk - amator).
5. kontrolka działania poduszki powietrznej na desce rozdzielczej nie przestawała świecić się po uruchomieniu pojazdu - serwis wymienił elektroniczny moduł sterowania poduszką powietrzną.
6. po raz drugi ujawniła się ta sama wada lakieru: Lakier pękł dokładnie w tych samych miejscach! Okazało się jednak, że naprawa gwarancyjna jest już niemożliwa, ponieważ wada ujawniła się kilka dni po upływie roku od przyjęcia samochodu do naprawy.
7. w październiku ub. r. miała miejsce awaria polegająca na tym, że "w samochodzie urwała się śruba centralna trzymająca koła pasowe napędu alternatora i pompy wspomagania. Skutkiem tego było zsunięcie się koła napędzającego pasek rozrządu, co spowodowało pogięcie się zaworów i uszkodzenie silnika" (cytat z opinii warsztatu naprawiającego pojazd). Na moje pytanie, co mogło być przyczyną urwania się śruby centralnej, przedstawiciel firmy remontującej samochód odpowiedział, że przyczyny mogły być dwie:
- wada materiałowa, lub
- zbyt mocne przykręcenie śruby.
Oczywiście te fachowe opinie otrzymałem dopiero po odholowaniu samochodu do warsztatu i długim oczekiwaniu na naprawę. W momencie awarii nie miałem natomiast pojęcia, co się stało. Dlatego usiłowałem skorzystać z usługi Renault Assistance (+48-22-8280828). Wiedziałem, że usługa ta jest świadczona bezpłatnie tylko w okresie gwarancji. Liczyłem jednak, że można z niej - odpłatnie - skorzystać także po okresie gwarancji. Od operatora dowiedziałem się jednak, że tej usługi w ogóle nie świadczy się po okresie gwarancji.. Operator nie był w stanie udzielić mi żadnej informacji o kontakcie do najbliższego autoryzowanego serwisu Renault (znajdowałem się ok. 90 km od miejsca zamieszkania). W takiej sytuacji zmuszony byłem skorzystać z usług najbliższej, nieautoryzowanej firmy holującej i naprawiającej pojazdy.
Pragnę zaznaczyć, że wyżej opisana awaria nastąpiła w samochodzie praktycznie nowym (przebieg do momentu awarii - mniej niż 34.000 km; okres używania - 1 rok i 7 miesięcy), normalnie eksploatowanym wyłącznie w celach prywatnych, a przed awarią nie miała miejsca żadna kolizja, wypadek, czy jazda po nierównej (wyboistej) nawierzchni. Mówiąc krótko, awaria nastąpiła na tzw. prostej drodze.
Mimo, iż gwarancja już mi nie przysługiwała, postanowiłem zwrócić się do Renault Polska z pismem, w którym opisałem dokładnie całe zdarzenie, wyraziłem swoje oburzenie zarówno z powodu samej awarii, jak i z powodu sposobu potraktowania mnie przez przedstawiciela Renault Assistance w sytuacji krytycznej, tzn. niewskazania żadnego autoryzowanego serwisu Renault, w którym mógłbym dokonać naprawy. Poprosiłem też o refundację (przynajmniej częściową) kosztów naprawy.
Renault Polska przysłał mi odpowiedź, w której złożył mi wyrazy współczucia i odmówił jakiejkolwiek refundacji, ponieważ? naprawa nie została dokonana w autoryzowanym serwisie!
Pozostaje pogratulować Renault Polska pracowników z takim poczuciem humoru!
Z prawnego punktu widzenia Renault działa oczywiście bez zarzutu:
- nie ma obowiązku naprawiać usterek po upływie choćby jednego dnia od zakończenia okresu gwarancji;
- ma prawo w ogóle nie rozmawiać ze "spóźnialskimi", którzy dzwonią do Renault Assistance po upływie gwarancji, choćby żądali jedynie informacji.
Wydawało mi się jednak, że od renomowanej firmy można wymagać czegoś więcej:
- poczucia odpowiedzialności za produkt;
- pomocy (przynajmniej w zakresie informacji) dla klientów firmy;
- dbałości o wizerunek firmy.
Ale czy renoma ma z Renault coś wspólnego? Wszak renoma kojarzy się z nieciekawą jazdą bez przygód, snobistycznym poczuciem bezpieczeństwa, usypiającym komfortem, przemądrzałą fachowością serwisu, nieznośną nienagannością zachowania wobec klienta...A Renault to przecież pełnia życia!
Renault ma jednak coś wspólnego z renomą: podobnie się wymawia.