Kochanie, spóźnię się. Miałem stłuczkę z samolotem

Pewien kierowca z Teksasu przeżył niemałe zaskoczenie, gdy w trakcie jazdy w jego pojazd uderzył… samolot. Jak się okazało, było to zakończenie nie do końca udanego lądowania na pobliskim lotnisku. Niestety na skutek niecodziennego zdarzenia ranne zostały trzy osoby.

Czasami przydarzają nam się sytuacje, które ciężko określić w inny sposób, niż po prostu mianem pecha.  Niedawno mógł się o tym przekonać pewien kierowca z Teksasu, który jadąc drogą wiodącą wzdłuż lotniska, został staranowany przez... samolot. Do iście niecodziennego wypadku doszło nieopodal miejscowości McKinney w amerykańskim stanie Teksas.

Samolot zderzył się z samochodem osobowym

Jak poinformowały lokalne media - do kuriozalnego zdarzenia doszło na skutek awarii samolotu. Mężczyzna pilotujący jednosilnikowy model Lancair IV-P już podczas pierwszej próby lądowania poinformował kontrolę lotu o problemach z ciśnieniem w maszynie. Podczas zmniejszania pułapu samolot nie zachowywał się zgodnie z przewidywaniami, przez co konieczne było odejście na tzw. drugi krąg. Przy kolejnej próbie awaryjnego lądowania sytuacja się powtórzyła, jednak tym razem na ratowanie maszyny było już za późno. Pomimo częściowego uziemienia, pilot nie był w stanie zatrzymać się na końcu pasa startowego, przebił się przez ogrodzenie lotniska i z impetem wjechał na wprost na drogę ekspresową. Jak można wywnioskować - samolot zatrzymał się dopiero na samochodzie poszkodowanego.

Reklama

Świadkowi udało się nagrać zdarzenie

Część wypadku została uwieczniona na telefonie komórkowym jednego ze świadków. Okazał się nim Jack Schneider - technik i inżynier samolotowy, który przebywał akurat w okolicy lotniska. Jak podkreślił dziennikarzom amerykańskiej stacji informacyjnej:

"Byłem po drugiej stronie lotniska, bardzo blisko pasa startowego, gdy usłyszałem schodzący do lądowania samolot. W pewnym momencie spostrzegłem kłęby dymu wydobywające się spod jego opon, a sama maszyna sunęła o wiele zbyt szybko, by móc zatrzymać się na końcu pasa.  Właśnie wtedy zdecydowałem się wyciągnąć telefon".

Trzy osoby ranne. Na szczęście obrażenia nie są poważne

To właśnie Schneider jako pierwszy zadzwonił pod numer 911, a następnie pobiegł, aby móc udzielić pomocy. Niedługo później na miejsce dotarły służby ratownicze. Jak wynika z oficjalnych informacji - w zdarzeniu zostały ranne trzy osoby, chociaż ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Zaledwie jedna z nich została zabrana do szpitala z niewielkimi obrażeniami.  

Na razie nie wiadomo, co konkretnie było przyczyną zgłaszanych awarii maszyny. Okoliczności zdarzenia wyjaśniają śledczy z Federalnej Administracji Lotnictwa. Droga, na której doszło do wypadku była zamknięta przez kilka godzin, a ruch na jej odcinku został przywrócony dopiero w późnych godzinach wieczornych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek | samolot | Teksas | USA | motoryzacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy