Szansa tylko w środzie!
Przyznaję - dotychczas żyłem z przekonaniem, iż to co najlepsze w silnikach wysokoprężnych już znam. Po pierwszych kilometrach BMW 530d szybko zweryfikowałem swoje mniemanie. To jest to! Trzylitrowy ropniak jest według mnie najlepszym silnikiem tego typu na świecie i gotów jestem stanąć w szranki z każdym, kto twierdzi inaczej.
Seria 5 to drugi w kolejności model zaprojektowany według nowej koncepcji stylistycznej. Pierwszym była dostojna "siódemka", potem przyszła kolej na spokojniejsze "piątkę" i "szóstkę", nieco awangardową "jedynkę" i w końcu na spójną stylistycznie "trójkę". Po pierwszych niezbyt pozytywnych reakcjach, dzisiaj kierowcy na całym świcie polubili okrąglutką "piąteczkę", nie odmawiając urody nawet odmianie kombi.
Wsiadamy do środka i od razu czujemy bliskość z samochodem. Dosłownie i w przenośni. Elektrycznie sterowane siedzenia po przekręceniu kluczyka w stacyjce oplatają kierowcę "ramionami", zmieniając się w jednej chwili w niezwykle wygodne "kubełki". Regulowana długość siedziska, wysokość, kąt pochylenia oparcia, odcinek lędźwiowy, a nawet zagłówek - po zapamiętaniu nastawów, fotel sam dopasowuje się do użytkownika. Wystarczy nacisnąć odpowiedni guzik a resztę załatwią siłowniki.
Nastrój z obcowania z tym samochodem popsuć może tylko cena. Jest drogo, ale z drugiej strony czy coś powszechnie dostępnego by tak cieszyło? Pomarzyć zawsze jednak można. Niebawem środa, więc też i kolejna szansa na milion złotych.
Więcej o BMW 530d przeczytasz w naszym ARTYKULE.