Polak - Węgier dwa bratanki

Przyjaźń polsko-węgierska na stałe wpisała się na karty historii obu krajów. Mało kto wie, że przyjaźń ta jest także odnotowana w historii motoryzacji. W obu krajach powstają bowiem identyczne samochody: na Węgrzech - Suzuki Wagon R+, a w Gliwicach - Opel Agila. Jako pierwsze na drogi wyjechało suzuki i inżynierowie Opla przed uruchomieniem produkcji dokonywali badań właśnie na pojazdach "wagon".


W związku z rodowodem pojazdy te mają identyczne wymiary - długość to 350 cm, szerokość 162 cm, wysokość ok. 170 cm, a rozstaw osi 236 cm. Nie są to wartości duże zważywszy, że Opel Corsa ma długość 381 cm i rozstaw osi 249 cm, jednakże koncepcją powstania "maluchów", nie było stworzenie konkurencji dla dotychczas użytkowanych pojazdów miejskich, ale zbudowanie "miejskiego minivana". Stąd też dużą wagę przykładano do przejazdów w mieście, a mniejszą do rodzinnych podróży.

Koncepcja minivana zakłada maksymalne wykorzystanie wnętrza, przy niewielkiej długości pojazdu. Zrealizowano to podobnie jak w dużych samochodach van: pasażerowie siedzą wysoko, mają nogi ułożone prostopadle do podłogi i nie potrzebują miejsca na ich wyprostowanie. Takie ułożenie ma kilka zalet, z których największe to ułatwione wsiadanie (kierowca nie zapada się w fotel), lepsza widoczność (wyższa pozycja kierowcy niż w klasycznych pojazdach) i lepsza możliwość manewrowania na parkingu (pojazd jest krótki i zwrotny).

Różnica pomiędzy oboma pojazdami dotyczy wersji silnikowych, wyposażenia, gwarancji i ceny. W przypadku Opla Agila stosowane są silniki 1000 ccm (58 KM) i 1200 ccm (75 KM). Umożliwiają one osiąganie prędkości 142km/h i 155 km/h, oraz przyspieszenia: 18 sek i 13,5 sek. Spalanie dla obu wersji wynosi: w mieście - 7,7 l/100 km (58 KM) lub 8 l/100 km (75 KM), a przy prędkości 90 km/h 5,6 l/100 km (58 KM) oraz 5,7 l/100 km (75 KM).

Suzuki stosuje jednostkę 1300 ccm (75 KM) która pozwala na jazdę z prędkością 155 km/h i przyspieszenie rzędu 12,2 sek. Nieco lepsze niż w Agili są nie tylko przyspieszenia, ale także zużycie paliwa: w mieście 7,8 l/100 km, a przy prędkości 90 km/h - 5,1 l/100 km.

Reklama

W przypadku Suzuki oferta zawiera jeszcze jeden pojazd: Wagon 4WD. Jednakże auta z napędem na cztery koła nie można traktować jako alternatywy dla wersji tradycyjnej. Jest to raczej samochód przeznaczony dla osób mieszkających poza miastem i korzystających z dróg o gorszej nawierzchni. W mieście, a zwłaszcza podczas szybkiego pokonywania tras, pojazd jest nieco głośniejszy niż klasyczne wagon i agila. Większe też jest zużycie paliwa, które w mieście wynosi 8,7 l/100 km. O ile wadą samochodu była głośna jazda po suchych nawierzchniach, o tyle gdy w połowie marca ponownie zapanowały warunki zimowe, samochód testowy był "królem szos". Tam gdzie inni mieli problem z podjazdem pod wzniesienia, Wagon 4WD jechał jak po normalnej drodze. Stąd też na oblodzonych i zasypanych śniegiem parkingach obok wyciągów narciarskich, testowe suzuki wzbudzało ogromne zainteresowanie.


Ceny i wyposażenie

Najtańsze suzuki (oznaczone jako "GA" kolor biały) kosztuje 33 900 zł. Jest to wersja wyposażeniowa bez centralnego zamka i elektrycznych szyb, ale posiada wspomaganie kierownicy i elektrycznie sterowane lusterka boczne. Najtańszy opel kosztuje wprawdzie 32 150 zł, ale nie ma żadnych z wymienionych dodatków i posiada silnik 1000 ccm. Wersja 1200 ccm, mająca zbliżone parametry ze wspomaganiem kosztuje 35 150 zł.

Gdy auto ma posiadać centralny zamek i elektryczne szyby, musimy kupić Suzuki GL lub Agilę 1.2 Comfort. Ten pierwszy pojazd kosztuje 36 400 zł, a drugi 37 700 zł. Jednakże podobne parametry nie oznaczają, iż są to wersje identyczne. W suzuki mamy dwie poduszki powietrzne (opel dopłata 900 zł), a w Agili radio fabryczne i wyświetlacz daty i temperatury zewnętrznej. Suzuki z napędem na cztery koła jest sprzedawane tylko w wersji wyposażeniowej GL, a koszt zakupu to minimum 44 000 zł. Różnica dotyczy także gwarancji. Suzuki, jak każdy "japończyk" oferuje trzy lata, a Opel przewiduje okres gwarancyjny na dwa lata. Na zakończenie warto wspomnieć jeszcze o sieci serwisowej - pod tym względem zdecydowanie zwycięża "polski maluch z Gliwic".

Bogusław Korzeniowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama