Bo liczy się kasa!
Gdy kilka lat temu na rynek wchodziła dacia logan Polacy nie wykazywali zbytniego entuzjazmu.
Dacia w naszym kraju nie kojarzyła się przecież dobrze i większość z nas wolała wydawać pieniądze na przykład na kilkuletnie audi o nieznanej bliżej przeszłości niż nowy samochód, który produkowany jest co prawda w Rumunii, ale sygnowany napisem "by Renault" na tylnej klapie...
Po czterech latach od debiutu możemy już powiedzieć, że rumuński produkt nie podbił serca Polaków. Jednak przez ten czas nabywców na całym świecie znalazło ponad milion loganów wszystkich wersji! Obecnie auta te można kupić w 59 krajach na całym świecie. Największą popularnością samochód cieszy się oczywiście w Rumunii (ponad 100 tys. aut sprzedanych w zeszłym roku), ale dobrze sprzedaje się także w Rosji (niemal 68 tys.) i... Francji (niespełna 33 tys.).
Czy stereotypy Polaków względem Dacii są rzeczywiście tak głębokie, że nie sposób ich przełamać? Niekoniecznie. Po zachłyśnięciu się małymi (czytaj tanimi) autami z dużymi bagażnikami (fiat siena, renault thalia) rynek się nasycił. Kierowcy z państw postkomunistycznych do tego stopnia odwracają się, od takich aut, że np. Seat podjął już decyzję o zaprzestaniu produkcji cordoby. Nowo pokazana ibiza nie będzie więc miała wersji czterodrzwiowej.
Ten trend dostrzeżono również w Renault. Dlatego właśnie powstał logan hatchback, który otrzymał nazwę sandero. Samochód ten od początku tego roku produkowany i sprzedawany jest w Brazylii. W marcu pokazano go na salonie w Genewie, a od czerwca wprowadzany jest stopniowo na rynki europejskie, w tym polski. To jednak nie koniec planów Renault. Obecnie sandero powstaje w Brazylii i Rumunii, jednak w przyszłym roku produkcja ruszy również w Maroku, Rosji i RPA.
Jaka jest dacia sandero i czy ma szansę na sukces w Polsce sprawdzaliśmy podczas pierwszych jazd tym autem zorganizowanych na słonecznym wybrzeżu południowej Chorwacji.
Czytaj dalej na drugiej stronie.
Oceniając logana trzeba zacząć nieco nietypowo, bo... od ceny. Niestety, nie można patrzeć na to auto, inaczej niż przez jej pryzmat. Bo gdy napiszemy, że podstawowa wersja Access ma jedynie ABS (który jest obowiązkowy), składaną, niedzieloną kanapę tylną, poduszkę kierowcy, mocowanie ISOFIX i obrotomierz, to nie wygląda to najlepiej. Jeśli jednak dodamy do tego fakt, że auto ma 4.02 m długości, bagażnik o pojemności 320 litrów oraz z silnikiem 1.4 o mocy 75 KM kosztuje dokładnie 28 500 zł, to już zmienia postać rzeczy. Bo co możemy kupić za te pieniądze? Na przykład 1500 zł mniej wydamy na pandę 1.1 o podobnym wyposażeniu (bez ISOFIX-u), która jest o pół metra krótsza, ma 206 litrów bagażnika i 1.1-litrowy silnik o mocy 54 KM...
Co więcej, w przyzwoitych pieniądzach można sobie "zbudować" auto z zupełnie przyzwoitym wyposażeniem. 34 400 zł trzeba zapłacić za sandero w wersji Laureate, która ma wspomaganie i regulację kierownicy, regulację fotela (na wysokość i lędźwiową), dzieloną kanapę, dwie poduszki, halogeny, centralny zamek z pilotem, elektrycznie sterowane lusterka i szyby przednie. Dopłacić wypada do lakieru metalik (1400 zł) i klimatyzacji (wraz z radiem MP3 w pakiecie - 2250 zł). Dla chętnych dostępne są również np. poduszki boczne (800 zł) i elektryczne sterowanie tylnych szyb (300 zł).
Do tego dodajmy, że wersja z silnikiem 1.6 o mocy 87 KM jest droższa od wersji z silnikiem 1.4 o 1500 zł.
Z tych wszystkich skomplikowanych wyliczeń wypływa nieubłagany wniosek, że sandero w swojej klasie i na swoim poziomie cenowym nie ma obecnie w Polsce konkurencji.
Nowa dacia początkowo będzie oferowana tylko w silnikami benzynowymi. Tak, jak wspomnieliśmy wcześniej jest to 1.4 75 KM i 1.6 87 KM. Nieco później, być może jeszcze przed końcem roku pojawi się znany z logana diesel o pojemności 1.5 i mocy 68 KM.
Który z dostępnych "benzyniaków" jest lepszy? Oba wykonano w technologii ośmiozaworowej. Na korzyść silnika 1.6 przemawiają nieco lepsze osiągi (11.5 s do 100 km/h, prędkość maksymalna 174 km/h; 1.4 - 13 s do 100 km/h i 161 km/h) oraz moment obrotowy (128 Nm przy 3000 obr/min; 1.4 - 112 Nm przy 3000 obr/min). Również zużycie paliwa jest tylko minimalnie większe (7.2 - 7.0 l/100 km). Pomyliłby się jednak ktoś, kto uważa, że podczas jazdy czuć olbrzymią różnicę. Tak nie jest, może więc dlatego właśnie dopłata do większego silnika wynosi tylko 1500 zł?
W prace projektowe nad nowym modelem oraz produkcję zainwestowano już 147 mln euro (z tego większość, 82 mln, to koszty uruchomienia produkcji w Pitesti). Czy te pieniądze się zwrócą? Patrząc na ogólnoświatowy sukces czterodrzwiowego logana oraz świetny stosunek ceny do wielkości samochodu, chyba nie będzie zbyt wielkim ryzykiem stwierdzenie, że jak najbardziej!