Kradzież zderzaka ich przerosła. Potrzebowali go, by naprawić auto siostry
Grupa złodziei w Świdniku znalazła sobie bardzo nietypową niszę. Nie byli bowiem zainteresowani kradzieżą wartościowych katalizatorów, dużych felg, radioodtwarzaczy samochodowych czy w ogóle całych aut. Kąskiem dla trzech mężczyzn w wieku 24, 25 i 33 lat były... zderzaki. Gdy wpadli w ręce policji, wyjaśnili, że działali w słusznej sprawie.
Jedni wycinają z aut katalizatory, drudzy zdejmują wartościowe felgi, a jeszcze inni oszczędzają sobie wysiłku i kradną całe samochody. Z kolei trzech mężczyzn z powiatu tomaszowskiego (woj. lubelskie) znalazło sobie bardzo nietypową niszę. Chodzi mianowicie o kradzież przednich zderzaków. Wydawałoby się, że prościej być nie może, jednak demontaż plastikowego elementu okazał się dla złodziei ciężkim kawałkiem chleba.
Do nietypowej kradzieży miało dojść w nocy na osiedlowym parkingu przy ul. Skarżyńskiego w Świdniku. Wówczas dyżurny komendy otrzymał zgłoszenie, jakoby dwóch mężczyzn, kręcących się pomiędzy samochodami, miało kraść kołpaki. Kiedy na miejscu zjawił się patrol, oczom policjantów ukazało się dwóch mężczyzn walczących ze zderzakiem starego Forda. Na widok oznakowanego radiowozu podejrzani próbowali uciec - niestety nieskutecznie.
W trakcie prowadzenia czynności wyjaśniających, okazało się, że zatrzymani chwilę wcześniej zdjęli również zderzak w Audi A3, zaparkowanym przy ul. Witosa. Niestety, elementu nie dało z łatwością zdjąć bez otwierania maski, dlatego jeden z mężczyzn wybił szybę od strony kierowcy, by unieść pokrywę silnika. Ostatecznie zderzaka nie zabrali ze sobą, ponieważ spłoszył ich nadjeżdżający samochód.
Motywem 24 i 25 latka była chęć pomocy. W rozmowie z policjantami przyznali, że potrzebowali zderzaka do naprawy pojazdu siostry 25-latka, ponieważ ten został przez jednego z zatrzymanych uszkodzony podczas kolizji, do której doszło dnia poprzedniego.
Do sprawy zatrzymano również 33-latka, który miał brać udział w całej akcji. Wszyscy trzej usłyszeli zarzuty usiłowania kradzieży w zbiegu ze zniszczeniem rzeczy. Zatrzymani przyznali się do zarzucanych im czynów i teraz odpowiedzą przed sądem. Zgodnie z prawem grozi im nawet do 5 lat pozbawienia wolności.