Kierowco! Wybierz prezydenta!
1 kwietnia, słynący z primaaprillisowych żartów brytyjski oddział firmy BMW wysłał do dziennikarzy ciekawą wiadomość. Pracownicy firmy informowali, że BMW idąc na rękę miłośnikom polityki, w zależności od sympatii swoich klientów, wyposażać będzie samochody w różne loga.
Chodziło o to, by każdy bez trudu odróżnić mógł na ulicy sympatyka lewicy, prawicy i centrum.
Zainspirowani tym psikusem także i my postanowiliśmy zmieszać nieco polityki z samochodami. Ponieważ przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi wielu obywateli wciąż nie wie, na kogo oddać swój głos, proponujemy, byście zapoznali się z pojazdami, którymi jeżdżą poszczególni kandydaci. Skoro duża część wyborców głosuje kierując się głównie aparycją, być może i takie zestawienie pomoże niektórym w wyborze.
Nasze zestawienie, nietypowo, zaczynamy od prezesa PiS - Jarosława Kaczyńskiego. Jako jedyny z grupy kandydatów, poza kontem nie posiada też prawa jazdy ani samochodu. Dzięki temu ma on jednak do dyspozycji służbowy samochód z kierowcą, czyli w oczach wielu rodaków - najlepszą furę na świecie.
Aż dwa auta stoją za to w garażu Bronisława Komorowskiego. Marszałek Sejmu ma siedmioletniego fiata punto oraz czteroletnie volvo V70. Upodobanie do rodzinnych, bezpiecznych kombi ze Szwecji nie jest raczej przypadkowe. Kandydat Platformy Obywatelskiej w zeszłym roku sprzedał bowiem swoje poprzednie auto - volvo V40 z 2001 roku.
Wbrew pozorom, kandydat młodzieży - jak sam siebie określa Grzegorz Napieralski- nie jeździ wcale obniżonym BMW E36 na dwudziestocalowych felgach, ani nawet błyskającym diodami LED golfem III z silnikiem TDI. Lider SLD porusza się na co dzień citroenem C4 picasso z 2007 roku. Wybór tego ostatniego przestaje jednak dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że kandydat lewicy wychowuje dwie małe córki - Alę i Olę.
Kandydat ludowców, jak sama nazwa wskazuje, ma w swoim garażu samochód dla ludu. Wprawdzie czasy, gdy wbrew zaleceniom borowców zamiast lancią Pawlak poruszał się po Warszawie polonezem odeszły do lamusa, ale z oświadczenia majątkowego lidera PSL wynika, że jeździ on skodą fabią z 2002 roku. Miłośnik ochrony środowiska i budowy nowych kopalni odkrywkowych znany jest również ze swojej słabości do hybrydowej toyoty prius, którą w 2007 roku zachwalał w jednym z magazynów promocyjnych japońskiej marki.
Dwa auta posiada również najbogatszy z kandydatów - prezentujący siebie jako przeciwwagę dla Komorowskiego - Andrzej Olechowski. Polityk, dysponujący majątkiem 17 milionów złotych ma w swoim garażu volvo XC70 oraz mercedesa klasy A.
Słynący z odważnych poglądów Janusz Korwin Mikke, który - jak sam zaznacza - nie zamierza tłumaczyć się państwowym urzędnikom ze swojego majątku - jeździ na co dzień "jakimśtam" hyundaiem (tucson). Największy liberał polskiej sceny politycznej omija też warszawskie korki na motocyklu marki Romet i nie wyobraża sobie życia bez "wspaniałego wynalazku", jakim jest CB-radio. Jest też zdecydowanym przeciwnikiem zmuszania kierowców do używania pasów bezpieczeństwa i tęskni za czasami, gdy prawo jazdy można było wyrobić mając 15 lat.
Niestety, nie udało nam się z całą pewnością ustalić, czym porusza się na co dzień przyjaciel Ludwika Dorna, kandydat skrajnej prawicy, Marek Jurek (w 2007 roku miał 11-letnie audi A4) oraz jaki samochód trzyma w stodole Andrzej Lepper. W oświadczeniu majątkowym z 2007 roku lider Samoobrony zaznaczył jedynie, że jest posiadaczem wyprodukowanego w 1989 roku kombajnu Bizon, trzech ciągników marki Ursus oraz leciwej ciężarówki. Rok wcześniej Lepper, na potrzeby gospodarstwa, użytkował również 26-letniego terenowego mercedesa 460, czyli kultową klasę G.
Z naszego zestawienia wynika, że wśród politycznych elit największym uznaniem cieszy się marka Volvo. Fani tych samochodów w wyborach wybierać mogą między marszałkiem Komorowskim a Andrzejem Olechowskim. Zwolennicy francuskiego komfortu powinni zagłosować na Grzegorza Napieralskiego, fani polskiej motoryzacji - na Janusza Korwina Mikke. Ten ostatni teoretycznie może też liczyć na głosy sympatyków samochodów azjatyckich, podobnie zresztą jak Waldemar Pawlak.
Wielką niewiadomą pozostaje jedynie Jarosław Kaczyński, chociaż tzw. "żelazny elektorat" PiS to w dużej mierze emeryci i renciści, którzy podobnie jak prezes partii nie posiadają (już) uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Przed wrzuceniem kartki do urny, warto zadać sobie jak najbardziej poważne pytanie, który z kandydatów będzie w stanie najlepiej zrozumieć problemy kierowców.