Co można zrobić, nie wysiadając z auta?

Pandemia koronawirusa spowodowała renesans, a w takich krajach, jak Polska zaskakujący rozwój usług, z których można skorzystać nie wysiadając z samochodu.

Dotychczas popularnością cieszyły się u nas jedynie lokale gastronomiczne, serwujące w takiej formie potrawy typu fastfood. Podjeżdżasz pod okienko, zamawiasz, płacisz, odbierasz hamburgera i podwójne frytki, odjeżdżasz. Teraz możliwości jest znacznie więcej. Niektóre z nich wprost są związane z aktualną sytuacją zdrowotną.

Coraz więcej miast uruchamia centra testowe COVID-19 drive-thru. Jedno z nich działa przy Stadionie Energa Gdańsk. Można tu, nie wysiadając z pojazdu, poddać się bezpłatnemu badaniu pod kątem obecności koronawirusa. Jak informują lokalne media, telefoniczna kwalifikacja pacjentów rozpoczęła się w poniedziałek, 27 kwietnia, o godz. 10.30, a już kwadrans po godz. 11 w kolejce stało kilkanaście samochodów. Z badania skorzystać mogą osoby zmotoryzowane, które mają gorączkę powyżej 38 stopni C oraz kaszel, obserwują utratę smaku i węchu lub przypuszczają, że mogły zarazić się koronawirusem. Pacjenci muszą się wylegitymować, następnie pobierany jest od nich wymaz, który trafia do sanepidu. Informację o wyniku testu przekazuje się telefonicznie.

Reklama

W okresie przedświątecznym można było skorzystać ze spowiedzi drive-in. W ten sposób swoje grzechy wyznawali m.in. wierni z wielkopolskiego Rogalina. Miejscowy proboszcz czekał w aucie na parkingu przed kościołem, siedząc na miejscu pasażera. Spowiadający się podjeżdżał do "konfesjonału", zatrzymując się w bezpiecznej, zalecanej przez wirusologów odległości. Kolejni grzesznicy czekali w kolejce. W niektórych parafiach funkcjonowały mobilne punkty święcenia palm i pokarmów wielkanocnych.

Zaspokajaniu potrzeb duchowych, choć innego rodzaju, służą też kina samochodowe. Płacisz zdalnie za bilet, przyjeżdżasz na odpowiednio przygotowany parking (po drodze, w sklepie drive-thru, zaopatrując się w napoje i przekąski) i po chwili, samotnie, w parze czy z rodziną, oglądasz film na wielkim ekranie. Dźwięk płynie z głośników odpowiednio dostrojonego samochodowego radia.

Takie kina mają długą tradycję w Stanach Zjednoczonych. Obecnie, według danych United Drive-In Theatre Owners Association, działa ich tam 305. W ostatnich tygodniach wciąż przybywają one, a te już istniejące otwierają się wcześniej niż zazwyczaj i cieszą się większą frekwencją zmotoryzowanych widzów.

Doniesienia o podobnych inicjatywach napływają również z wielu miast w Polsce. Na koniec maja zapowiedziano m.in. inaugurację Auto Kina Wrocław. Będzie miało konkurencję w postaci OH Kina zlokalizowanego na ostatnim piętrze wielopoziomowego parkingu w Arkadach Wrocławskich. Widzowie, w liczbie do 145, będą tu mogli bezpiecznie, bez wysiadania z auta, obejrzeć największe tegoroczne hity, jak też filmy, które z powodu epidemii i zamknięcia klasycznych kin przedwcześnie zniknęły z ekranu. Krakowskie Biuro Festiwalowe chce uruchomić samochodowe "kino pod chmurką" na parkingu przy stadionie Wisły. Niestety, na razie nie zgadza się na to Sanepid.

Z oczywistych względów trudno oczekiwać przeszczepienia na nasz rodzimy grunt innego amerykańskiego pomysłu, czyli pomocy charytatywnej drive-thru. W telewizji  możemy oglądać sznury samochodów, często okazałych limuzyn, które podjeżdżają do stanowisk, gdzie wprost do otwartych bagażników pakuje się paczki z mąką, cukrem, ryżem, konserwami itp.

Niewykluczone natomiast, że naśladowców nad Wisła znajdzie pewien właściciel klubu go-go w Portland. Również on, broniąc się przed upadłością, uruchomił usługę drive-thru - jedzenie podjeżdżającym samochodami klientom serwują zatrudnione w tej placówce tancerki. W strojach służbowych, aczkolwiek zgodnie z przepisami sanitarnymi wyposażone w maseczki i rękawiczki.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy