"Nie śpiesz się, durniu!"

Podobno kiedyś Bill Clinton powiesił w swojej sypialni na ścianie maksymę: "Po pierwsze gospodarka, durniu". Wielu polskim kierowcom należałoby zadedykować coś w podobnym stylu: "Nie spiesz się w głupi sposób, bo nic na tym nie zyskujesz, a stwarzasz zbędne zagrożenie". No i żeby było to bardziej zrozumiałe dla części "inteligentnych inaczej", może warto dodać słowo "durniu", bo zapewne bardziej przemawia do wyobraźni, niż jakieś jałowe porady.

Są kierowcy, którzy wręcz nie znoszą jakiegokolwiek innego pojazdu, który jedzie przed nimi. Nie znoszą również pieszych, którzy przechodzą przez jezdnię, tramwajów, które przejeżdżają przez skrzyżowania itd.  Bardzo łatwo takich "mistrzów kierownicy rozpoznać. Oto typowe objawy.

Jazda na bagażniku

Kiedy jakiś inny pojazd porusza się  (ich zdaniem) zbyt wolno i akurat nie można go wyprzedzić , taki nerwowy i napalony osobnik jedzie tuż za jego zderzakiem.  Nic to w praktyce nie daje,  nie ułatwia manewru wyprzedzania, często ogranicza widoczność.  Powoduje też oczywiście ryzyko kolizji w razie, gdy pojazd poprzedzający będzie zmuszony gwałtownie zahamować, bo np. ktoś wybiegnie na jezdnię.  Ponadto dla tamtego kierowcy, który doświadcza takiej presji ze strony jadącego za nim drogowego wariata, jest to dodatkowy zbędny stres.

Reklama

W niektórych krajach takie postępowanie, niezachowanie bezpiecznego odstępu, stanowi bardzo poważne wykroczenie i jest surowo karane. Doświadczyli tego między innymi i nasi rodacy, którzy stosowali taką chamską jazdę na niemieckich drogach. W Polsce niestety nie było chyba jeszcze przypadku, by kogoś za to ukarano.

Miotanie się z pasa na pas

Niecierpliwy napaleniec nie potrafi jechać jednym pasem ruchu. Co chwilę próbuje go zmienić, szuka luki pomiędzy samochodami, a potem za chwilę i tak stoi pod światłami przed skrzyżowaniem. Za kilka lub kilkanaście sekund dojeżdżają ci, których tak usilnie wyprzedzał.

Warto pamiętać, że każdy zbyteczny manewr zmiany pasa ruchu stwarza niepotrzebne zamieszanie, a nawet zagrożenie na jezdni. Często zmusza się w ten sposób innych do hamowania. Jeszcze gorzej, gdy niecierpliwy kierowca wpycha się pomiędzy inne pojazdy, albo wjeżdża np. przed autobus, po czym silnie hamuje. Stwarza to ewidentne ryzyko kolizji. Pasażerowie w autobusie miejskich nie siedzą w fotelach z pasami bezpieczeństwa. Wielu z nich stoi, trzymając się jedynie uchwytów. Każde awaryjne hamowanie autobusu to groźba poważnych obrażeń u wielu ludzi. Ale czy kierowca - dureń o tym myśli? Czy to go w ogóle obchodzi?

Złośliwe "wychowywanie" innych

Zdarzają się i tacy, którzy nie dość, że bardzo się spieszą, to jeszcze starają się wychowywać tych jadących ich zdaniem zbyt wolno.  Polega to na poganianiu światłami lub klaksonem, a bywa i tak, że po wyprzedzeniu jadącego wolniej pojazdu napaleniec wjeżdża przed niego i złośliwie, bez potrzeby hamuje. Jest to ewidentne prostactwo i chamstwo.

Mnie też czasem denerwują kierowcy, którzy z prędkością 40 km/h jadą uporczywie lewym pasem. Nie oznacza to jednak, bym zniżał się do takich prymitywnych zagrań i próbował ich "wychowywać".

Zresztą i tak w ten sposób nikogo niczego nie nauczymy. Od wychowywania to jest mamusia i tatuś, a w przypadku kierowcy także instruktor. 

Poganianie przed skrzyżowaniem

Czasem bardzo trudno jest wyjechać z drogi podporządkowanej. Sznur samochodów jedzie z jednej i drugiej strony. Bywają mało wprawni lub niepewni kierowcy, którzy w takiej sytuacji boją się ostro ruszyć i "wciąć" pomiędzy jadące drogą poprzeczną samochody.

Co robi w takiej sytuacji opisywany wcześniej napaleniec, jeśli stoi za takim kierowcą?

Oczywiście zaczyna migać światłami, trąbić, wygrażać. Jest to niezwykle niebezpieczne postępowanie. To tak, jakbyśmy zachęcali inwalidę, aby przebiegł przed nadjeżdżającym tramwajem. Może się zdarzyć, że poganiany kierowca ulegnie presji, zdenerwuje się i wjedzie na skrzyżowanie, powodując wypadek.

Narazi w ten sposób na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale także innych. Nigdy tak nie postępujmy. Nawet, jeśli przed nami stoi oferma, a my sami już dawno wjechalibyśmy na drogę z pierwszeństwem, to trudno. Nie wywierajmy presji na niego, bo może to źle się skończyć.

Straszenie pieszych

No i jeszcze jedna niesympatyczna cecha kierowców - napaleńców. Zapala się sygnał zielony, a tu jeszcze po przejściu przechodzą piesi. Wówczas napaleniec rusza ostro, warczy silnikiem, trąbi, wygraża. To  również ewidentne chamstwo. Stosunek kierowców do pieszych jest zawsze wyznacznikiem kultury osobistej człowieka.

Podobnie rzecz ma się podczas skręcania przy zielonej strzałce, czy wykonywania tzw. skrętu warunkowego.  Piesi przechodzą, a niecierpliwy "mistrz" kierownicy wpycha się pomiędzy nich.

Czy chcielibyście, żeby ktoś tak potraktował waszą  matkę, żonę, dziecko?

A zatem, ten kto spieszy się w taki sposób, jak pisałem to powyżej, jest niestety nie tylko durniem, ale także człowiekiem pozbawionym wyobraźni i elementarnej kultury osobistej. Często pospolitym chamem. Jeśli macie ambicje rajdowe, lubicie wyścigi, zapiszcie się na lokalne KJS-y i tam pokazujcie swoje "talenty". Na jezdni, na drodze publicznej najważniejsze jest zawsze bezpieczeństwo.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pirat drogowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy