Jechała 130 czy 90 km/h?
Prokuratura Rejonowa w Płońsku wystąpi wkrótce o trzecią opinię biegłych, która ma określić przyczynę ubiegłorocznego wypadku samochodowego mistrzyni olimpijskiej w pływaniu, Otylii J.
Wyniki dwóch dotychczasowych ekspertyz w tej sprawie są sprzeczne - poinformował szef prokuratury Stanisław Sawicki.
W pierwszej ekspertyzie biegli Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego z Warszawy orzekli, że przyczyną wypadku Otylii J. była nadmierna prędkość - 130 do 150 km/h - z jaką prowadziła ona samochód oraz kontynuowanie wyprzedzania za pojazdem ograniczającym widoczność drogi. W drugiej opinii specjaliści z Polskiego Związku Motorowego w Warszawie orzekli, że prędkość, z jaką jechała pływaczka, była o wiele mniejsza, nawet o około 40 km/h, a ona sama nie ponosi winy za zdarzenie.
Obie niezależne grupy ekspertów wybrała płońska prokuratura - drugi zespół biegłych został powołany na wniosek adwokatów Otylii J., którzy wcześniej zapoznali się z aktami sprawy, w tym z pierwszą opinią, obciążającą pływaczkę winą za wypadek.
"W sytuacji, gdy wnioski dwóch odrębnych opinii są sprzeczne, nie ma wyjścia i trzeba powołać, kolejny zespół biegłych. W najbliższym czasie rozstrzygnie się jego wybór" - powiedział prokurator Sawicki.
Do wypadku Otylii J. doszło 1 października 2005 roku wieczorem w miejscowości Miączyn koło Czerwińska na drodze krajowej nr 62 Warszawa Płock (Mazowieckie). Podczas manewru wyprzedzania kilku pojazdów pływaczka, prowadząc chryslera 300 C, chcąc uniknąć zderzenia z jadącym z przeciwka fiatem uno, zjechała na lewą stronę jezdni i wpadła do rowu. Po przejechaniu blisko stu metrów uderzyła w drzewo przednią prawą częścią samochodu i dachowała. Na miejscu zginął 19-letni Szymon J., brat mistrzyni olimpijskiej.
Pod koniec listopada 2005 roku płońska prokuratura rejonowa postawiła Otylii J. zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to kara od pół roku do 8 lat więzienia. Przeprowadzone w trakcie śledztwa oględziny i badania auta Otylii J. wykazały, że przed zaistnieniem wypadku był on sprawny technicznie. W sprawie ustalono i przesłuchano pięciu bezpośrednich świadków zdarzenia.
W wypadku Otylia J. doznała licznych potłuczeń, urazu stawu barkowego, który nałożył się na wcześniejszą kontuzję, oraz urazu oka, a także niewielkie urazy kręgosłupa. Trafiła najpierw do szpitala w Płocku, a następnie do stołecznego szpitala na Bródnie, który opuściła w połowie października. Lekarze opiekujący się po wypadku sportsmenką, od początku oceniali, że będzie on mogła powrócić do uprawiania sportu.