Porównanie: kompaktowe SUV-y i crossovery
Słowo teren jest im raczej obce. Wszystkie mają bowiem przedni napęd, podstawowe silniki benzynowe i chcą zjednać sobie klientów przede wszystkim niewygórowaną ceną. Oto porównanie 6 modeli należących do segmentów SUV-ów i crossoverów.
Popularność niewielkich SUV-ów i crossoverów to absolutny fenomen współczesnej motoryzacji. Wydaje się, że wystarczy wyciągnąć do góry nadwozie, podnieść prześwit, poprawić funkcjonalność, a klienci znajdą się sami. Od 2007 r. do dnia dzisiejszego na coraz słabszym europejskim rynku auta tego typu zwiększyły swój udział w sprzedaży o 4%. Do 2016 r. liczba klientów chętnych na SUV-y i crossovery ma ulec podwojeniu.
Granica pomiędzy modelami reprezentującymi te dwa gatunki jest tylko umowna, a większość osób decydujących się na SUV-y wybiera wersje z napędem tylko na jedną oś. Tak jest właśnie w naszym teście, do którego stanęły modele 2WD z silnikami 1.6 w cenie około 70 000 zł. Z wyjątkiem w postaci C4.
Najkrótszy z najdłuższym samochodem w porównaniu dzieli różnica aż 19 cm. Po dwóch stronach skali znajdują się, odpowiednio, Chevrolet Trax (425 cm) i Kia Sportage (444 cm). Całkowitym nowicjuszem w tym gronie jest Suzuki SX4 S-Cross. Auto w stosunku do poprzednika urosło aż o 15 cm na długość, do 430 cm, dzięki czemu awansowało do klasy kompaktowych crossoverów. Przy okazji też mocno upodobniło się do prekursora tego segmentu w postaci Nissana Qashqaia. Obok Suzuki, nowymi modelami na polskim rynku są Citroen C4 Aircross, sprzedawany w Europie od zeszłej wiosny, oraz zmodernizowany właśnie Hyundai.
Zróżnicowany poziom
W przypadku ix35 zmiany ograniczyły się praktycznie wyłącznie do odnowionego wyglądu nadwozia. W przednich światłach zagościły LED-y do jazdy dziennej, będące na wyposażeniu seryjnym każdej wersji ix35. Z podobnych (seryjnie) korzysta także C4 Aircross, które powstało na bazie Mitsubishi ASX-a i oferowane jest wyłącznie w odmianie Seduction. W stosunku do pierwowzoru, wewnątrz inna jest jedynie kierownica, natomiast cała reszta pozostała bez zmian. Czyli hamulec ręczny znajduje się po prawej stronie tunelu środkowego, a obsługa komputera pokładowego odbywa się za pomocą przycisku "INFO", umieszczonego niezbyt wygodnie - na desce rozdzielczej.
W Suzuki do przeskakiwania pomiędzy ekranami średniego zużycia paliwa czy zasięgu służy archaiczny bolec, wystający wprost z zegarów. Zresztą nowe SX4 pod względem stylistyki wnętrza i wykończenia odbiega od współczesnych standardów. Materiały, poza czarnym pasem biegnącym przez szerokość deski rozdzielczej, są twarde i nie porażają jakością. Na dodatek zdarzają się wpadki, jak odstająca pokrywa poduszki kolanowej kierowcy. Ale siła SX4 polega na tym, że z jego obsługą poradzi sobie absolutnie każdy. Na dodatek, zegary są bardzo czytelne. Szkoda, że prędkościomierz tak przekłamuje - gdy wyświetla 100 km/h, auto porusza się 92 km/h. Mało precyzyjne jest też urządzenie Nissana - zawyża prędkość o 6 km/h.
Qashqai, będący najstarszym modelem w teście, pod względem jakości i wygody obsługi wcale nie odstaje od konkurentów. Jeśli można mu coś wytknąć, to fakt, że panel klimatyzacji automatycznej (seryjnej od wersji Acenta) jest przeładowany przyciskami, a ten po lewej stronie (m.in. z pokrętłem do regulacji lusterek wstecznych) - niewidoczny i umieszczony zbyt nisko.
Siłą wnętrza Chevroleta jest znakomita funkcjonalność. Amerykanie wygospodarowali w jego desce rozdzielczej aż cztery zamykane schowki, w tym jeden ze złączami AUX i USB (przed pasażerem). Po obu stronach konsoli środkowej znalazły się dwie dość płytkie wnęki, a na tunelu środkowym - dwa miejsca na kubki z napojami. Trax jako jedyny w porównaniu nie ma podłokietnika z zamykanym schowkiem, za to w jego drzwiach są aż trzy miejsca na niewielkie przedmioty, w tym spore, ale płytkie kieszenie. Chevroleta od reszty aut odróżniają także zegary z analogowym obrotomierzem i cyfrowym prędkościomierzem. Nie można mieć zastrzeżeń do ich czytelności, aczkolwiek wymagają przyzwyczajenia.
Kia i Hyundai to siostrzane konstrukcje, dlatego architektura ich desek rozdzielczych jest identyczna. Wnętrza obu aut są najlepiej wykonane spośród porównywanych modeli i najbardziej atrakcyjne dla oka. W ix35 nie każdemu do gustu przypadnie niebieskie podświetlenie, a w Sportage'u - obsługa komputera pokładowego, odbywająca się przyciskiem "TRIP" z lewej strony zegarów. Oba auta mają złącza AUX i USB, które nie zostały schowane np. w podłokietniku (jak w Citroenie, Nissanie i Suzuki), tylko są na widoku.
Braki z widoczności
Bardziej uciążliwą wadą Kii jest fatalna widoczność z fotela kierowcy. O ile rozbudowane tylne słupki dachowe są normą w każdym z testowanych modeli, dorzuca ona do tego jeszcze bardzo szerokie słupki A, potrafiące zasłonić nawet pieszego.
Niewiele lepszą widoczność zapewniają Hyundai i Citroen. Także w SX4 i Traxie przednie słupki dachowe są grube, jednak lusterka wsteczne przeniesiono w nich na drzwi, co zaowocowało mniejszym martwym polem niż w powyższej trójce. Najlepiej otoczenie auta obserwuje się w Qashqaiu.
Niestety, w Nissanie ciężko dobrać optymalną pozycję do jazdy. Nie dość, że fotel o krótkim siedzisku posiada tylko skokową regulację oparcia, to jeszcze wysokie osoby nie mogą odsunąć go na tyle daleko, by za kierownicą czuć się swobodnie. Plus za niezłe trzymanie ciał pasażerów na boki, czego nie da się powiedzieć o siedzeniach Citroena, w którym miejsca na nogi jest jeszcze mniej niż w Qashqaiu. Na dodatek oparcie w C4 ustawia się tylko skokowo. Tak samo jest w Traxie, ale fotel da się w nim odsunąć najdalej do tyłu spośród testowanych aut (na taką samą odległość, jak w Kii i Hyundaiu - 106 cm). W SX4 pozycja do jazdy jest bliska typowym kompaktom, natomiast w uzyskaniu idealnych warunków za kierownicą przeszkadza znów dźwignia zamiast pokrętła służąca do ustawiania kąta pochylenia oparcia.
Najlepsze warunki prowadzącemu zapewnia Sportage. To właśnie w nim możliwe jest dobranie optymalnego ustawienia trio siedzisko-oparcie-kierownica. Zagłówki regulowane są nie tylko w zakresie góra/dół, ale można je też oddalać od głowy i przybliżać do niej. Identyczne znalazły się także w ix35, w którym w stosunku do Sportage'a siedzenie zabudowano nieco wyżej.
Obszerne Suzuki
O dziwo, z tyłu najlepszych warunków do podróżowania wcale nie oferują najdłuższe Kia i Hyundai. Fakt, mają niemal płaskie podłogi, a ze względu na szeroki otwór drzwi wsiada się do nich najłatwiej, jednak pod względem ilości miejsca na kanapie bryluje S-Cross. Przy fotelu kierowcy odsuniętym na 1 m od pedałów, inżynierowie Suzuki wyczarowali w nim aż 73 cm. Dosłownie! Bo to 3 cm więcej niż w Sportage'u oraz 5 cm niż w ix35 i Qashqaiu. Zdecydowanie najmniej miejsca oferuje Trax (65 cm), w którym nie obejdzie się bez kompromisu między pierwszym a drugim rzędem siedzeń. Przy tym, jego wnętrze jest najwęższe (132 cm), przez co z tyłu trzej pasażerowie nie poczują się komfortowo. Kabina Citroena jest najszersza (141 cm), jednak na nogi jest tylko niewiele więcej miejsca niż w Chevrolecie. Na korzyść C4 należy zaliczyć za to oparcie o regulowanym kącie pochylenia (w 3 ustawieniach). Oprócz niego, tylko Suzuki wyposażyło swoje auto w takie rozwiązanie. Szkoda jednak, że otwór drzwiowy jest w nim dość wąski (w C4 też), przez co zajmowanie miejsca na kanapie nie należy do najwygodniejszych. Najtrudniej wsiada się do Nissana, w którym, aby siąść na siedzeniu, należy wykonać wyraźny krok w przód. Co ciekawe, w żadnym z testowanych aut nie znalazły się dodatkowe nawiewy na tył. Przydatnym rozwiązaniem może pochwalić się zaś Chevrolet, który wyposażył swoje auto w seryjne gniazdo 230V.
Wygodnie lub szybko
Trax na drodze najchętniej przekuwa polecenia kierowcy w czyny. Sprzyjają temu najbardziej bezpośredni układ kierowniczy i najsztywniejsze zawieszenie. Chevrolet prowadzi się przy tym pewnie i jest zaskakująco neutralny w zakrętach. Płaci za to jednak gorszym niż konkurenci komfortem resorowania, który najlepiej określa słowo zadowalający. Hamulce spisują się za to dużo lepiej, zatrzymując auto na odcinku nie dłuższym niż 37,9 m. Szkoda tylko, że środkowy pedał zapewnia tak słabe wyczucie, pozwalając sobie na zbyt duży luz.
Po drugiej stronie skali znajduje się Aircross, który jako jedyny na wyhamowanie ze 100 km/h potrzebuje więcej niż 40 m (40,7 m). To francuskie auto z japońskim rodowodem najlepiej rozprawia się ze wszelkimi niedoskonałościami nawierzchni. Citroenem jeździ się przyjemnie, ale tylko dopóki kierowca nie będzie chciał nieco dokręcić śruby. Wtedy okazuje się autem wyjątkowo podsterownym, a przy nagłej zmianie pasa ruchu jego ESP ma pełne ręce roboty. Układ kierowniczy, wymagający 3,5 obrotu od oporu do oporu, okazuje się mało precyzyjny.
Qashqai również ma niezbyt bezpośredni układ kierowniczy. W jego przypadku przy ostrej jeździe przeszkadzają wyraźne przechyły nadwozia i dość szybko pojawiająca się podsterowność. Komfort resorowania jest całkiem dobry, ale zawieszenie Nissana nieco gubi się przy nierównościach pojawiających się jedna po drugiej.
Hyundai ma dynamiczne nastawy zawieszenia i w czasie jazdy jest najbardziej dojrzały. Przekonuje też bezpośrednim układem kierowniczym - spośród aut w porównaniu daje najlepsze czucie tego, co dzieje się na styku asfalt/opony. Koreański model zdecydowanie nie przepada za poprzecznymi nierówności, na których zdarza mu się czasem "dobić".
Tego samego problemu nie ma SX4, pod względem komfortu resorowania depczące Citroenowi po piętach. Japońskie auto najbardziej udanie łączy bowiem wygodę podróżowania z pewnością na drodze. Suzuki nie protestuje przed szybką jazdą, a w zakrętach, mimo wyraźnych, ale jakby zaprogramowanych przechyłów nadwozia, zaskakuje późną i bardzo przewidywalną podsterownością. Nie wpada w kołysanie, a jego układ kierowniczy jest po prostu niezły.
Kia niezbyt chętnie wykonuje polecenia kierowcy. Jej największa bolączka to układ kierowniczy, działający z nieprzyjemnym, sztucznym oporem. Poza tym Sportage jeździ podobnie do ix35. Oznacza to, że ma w sobie dużo pewności i nie zaskakuje swoimi reakcjami. Kia nieźle resoruje, ale niespecjalnie przepada za długimi pofałdowaniami nawierzchni.
Bez fajerwerków
Od 1,6-litrowych jednostek benzynowych nie należy oczekiwać cudów. Najlepiej radzi sobie jednak ta w SX4, zmagająca się z najniższą masą auta. Zużywa też najmniej paliwa i ma lekko pracującą, precyzyjną skrzynię 5-biegową.
Równie przyjemne wrażenia pozostawiają 6-stopniowe przekładnie Hyundaia i Kii. Co ciekawe, ich zastosowanie wcale nie zapewnia najlepszych wyników w próbach elastyczności i najniższego zapotrzebowania na paliwo. Jednostka Traxa ożywa po przekroczeniu 4000 obr./min, jednak nie przepada za wkręcaniem jej pod czerwone pole. Nadrabia to świetnie zestopniowaną skrzynią, ale o zbyt długich drogach między kolejnymi biegami.
Silnik Qashqaia jest cichy i ma najlepszą elastyczność na 5. biegu. Jego przekładnia z jednej strony pozwala na zmianę biegu niemal ruchem nadgarstka, a z drugiej - delikatnie haczy. Najmniej precyzyjny mechanizm jest w C4. Na dodatek, trzeba do niego sięgać najczęściej ze względu na najgorsze wyniki elastyczności. Plus za dobre osiągi i drugi wynik zużycia paliwa.
Pojedynek ponad podziałami na swoją korzyść rozstrzyga Hyundai ix35, który nie zalicza większych wpadek. Formą błysnęło też nowe Suzuki SX4. Najniższy stopień podium przypadł zaś Nissanowi.
Obszerny, porządnie wykonany Hyundai pokonał konkurentów. Lekkie Suzuki koncertowo wdarło się do klasy kompakt, zostawiając rywali z tyłu pod względem osiągów i zużycia paliwa. Nissan nadal trzyma wysoką formę. Czwarta Kia jest dobrze wykonana, ma dużą kabinę i wysoko punktuje w większości testowych kategorii. Traxowi w zajęciu lepszej pozycji przeszkodziły ciasnota z tyłu i sztywne zawieszenie. A Citroen? Prowadzi się najgorzej i kosztuje zdecydowanie najwięcej.
Chevrolet Trax i Nissan Qashqai, oprócz testowanych odmian, dostępne są także w tańszych. Z tego względu ich wyposażenie jest najbogatsze. Citroen oferowany jest na polskim rynku w jednej wersji o nazwie Seduction. Nie została ona bogato wyposażona, a lista płatnych opcji jest wyjątkowo krótka. Hyundai pod względem wyposażenia dodatkowego na tle konkurentów oferuje najwięcej, ze względu na możliwość dokupienia specjalnego pakietu "Plus" za 3500 zł. Kia nie daje podobnej możliwości. Klient decydujący się na Suzuki ma do wyboru trzy sztywno skompletowane wersje wyposażenia.
Wygrało ix35, ale uwagę zwracają forma nowego Suzuki i starego Nissana.
Tekst: Maciej Struk, zdjęcia: Robert Brykała
Citroen C3 Picasso, Fiat 500L, Ford B-Max - PORÓWNANIE
Chevrolet Captiva, Fiat Freemont, Mitsubishi Outlander - PORÓWNANIE