Porównanie: Citroen DS5, Volkswagen CC
Łączą je zbliżona cena i podobny napęd, dzieli właściwie cała reszta. Który okaże się lepszą ofertą dla lubiących wyróżnić się na ulicy?
W czasach, gdy większość samochodów na naszych ulicach wygląda bardzo anonimowo, na szczęście są jeszcze auta, których widok na długo pozostaje w pamięci. Samochody, których nie da się pomylić z niczym innym. Porównaliśmy dwa takie auta - Citroena DS5 i Volkswagena CC - w wersjach z mocnymi dieslami.
Można się sprzeczać, czy auta te są konkurentami - teoretycznie, według ścisłego podziału na segmenty rynkowe, nie są. Niemieckie auto należy do klasy średniej, podczas gdy DS5 powstał na kompaktowej platformie francuskiego producenta (choć jest pozycjonowany wyżej niż kompaktowe DS4). Ale czy nabywców rzeczywiście tak bardzo to interesuje? Ważniejsze jest raczej to, że oba testowane auta kosztują prawie tyle samo. I to, że oba wyróżniają się naprawdę sporą dawką indywidualizmu.
Wojna stylów
Volkswagen Passat CC zadebiutował w 2008 r. Dzięki bardzo dynamicznej, jak na sedana, sylwetce z łukowatą linią dachu i drzwiami pozbawionymi ramek okiennych został przez wiele osób nazwany czterodrzwiowym coupe.
Niedawno model ten przeszedł lifting - widoczny głównie w przedniej części nadwozia - i od tej pory nazywa się po prostu Volkswagen CC. Choć na tle swojego rywala jest to już nieco "odgrzewany kotlet", trzeba przyznać, że CC nadal wygląda po prostu świetnie. Bardziej agresywny przód i zmodernizowany kształt tylnych świateł znacznie go odświeżyły.
Nagroda za nowatorski design należy się jednak Citroenowi. Choć trzeba przyznać, że sylwetka DS5 nie jest tak spójna i harmonijna, jak w przypadku mniejszego DS3, jego wygląd zdecydowanie może się podobać.
Z której strony nie spojrzeć, łatwo znaleźć tu liczne smaczki stylistyczne - np. chromowane "szable" łączące reflektory z przednimi słupkami drzwiowymi, nietypowe przetłoczenia po bokach czy dwie imitacje wydechu w tylnym zderzaku (tylko za tą z prawej strony w głębi kryje się końcówka układu wydechowego).
Podobnie jak CC wyróżnia się na tle tradycyjnych sedanów, DS5 też nie wygląda jak klasyczny hatchback. Tutaj linia dachu mocno opada, przez co tylne szyby są znacznie niższe od przednich.
W obu autach oferowane są ciekawe wzory felg, zawodzi za to gama kolorów. Obydwa, poza brązem i niebieskim, są dostępne tylko w odcieniach szarości - w takich autach to nieporozumienie.
Nie starczyło odwagi?
O ile z zewnątrz obydwa samochody są nie do pomylenia z jakimkolwiek innym pojazdem, o tyle ich kabiny nie są już tak designerskie. A konkretnie - nie obie.
Tej w Citroenie trudno bowiem zarzucić brak polotu czy zapożyczenia z innych modeli. O nie - tutaj nie ma elementów nie na miejscu. Co prawda nietypowe wskaźniki są czytelne, a korzystanie z klimatyzacji czy systemu multimedialnego okazuje się zupełnie intuicyjne, jednak nie można powiedzieć, że oryginalny design wnętrza nie utrudnia jego obsługi.
W pięknym kokpicie zabrakło miejsca na napoje (nieduże zagłębienie w kieszeni drzwiowej nie utrzyma stabilnie puszki czy kubka z kawą), a trochę zbyt mocne spłaszczenie dolnej części kierownicy przeszkadza przy niektórych manewrach (np. przy parkowaniu). Podobnie jak kiepska widoczność do tyłu, której problem tylko podczas parkowania eliminuje seryjna kamera cofania (nie pomoże, gdy w normalnym ruchu dojedziemy do głównej drogi pod kątem zmuszającym do obejrzenia się, by sprawdzić, czy nic nie nadjeżdża).
W VW za kamerę trzeba dopłacić, ale nie dość, że zapewnia lepszą jakość niż ta w DS5, to tutaj łatwiej niż u rywala poradzimy sobie bez niej.
Kokpit CC jest wzorowo ergonomiczny i łatwy w obsłudze. Wrażenie robi jakość tworzyw i staranność spasowania. Wszystko jest na miejscu, nie brak schowków i uchwytów na napoje. I należałaby się kokpitowi najwyższa ocena, gdyby nie fakt, że to nie jest zwykły Passat, ale auto dla indywidualistów. A w takim deska rozdzielcza z popularnego modelu jest nie na miejscu. Niestety, projektantom nie starczyło odwagi na kilka ciekawych detali.
Cena sportowej linii
Teoretycznie, biorąc pod uwagę fakt, że DS5 jest o 9 cm wyższe i ma o 2 cm większy rozstaw osi, powinno być przestronniejsze niż CC. Jednak rozstaw osi to nie wszystko - dłuższy o niemal 30 cm VW zapewnia odczuwalnie więcej miejsca w kabinie. Docenią to wysocy kierowcy, którzy mogą tu odsunąć fotel daleko od pedałów (w Citroenie zakres regulacji jest nieco za mały). Z tyłu o 8 cm więcej miejsca na nogi zapewnia CC, na szerokość wygrywa z kolei DS5. Nad głowami w obu autach jest dość ciasno - to odczuwalna "zasługa" dynamicznych sylwetek.
Choć tylna klapa Citroena nie jest zbyt duża, a próg załadunku znajduje się wyżej niż u rywala, dostęp do bagażnika jest tu lepszy niż w VW. Choć różnica nie jest wielka. Co ważne, w razie potrzeby można złożyć kanapę i załadować DS5 po dach - czterodrzwiowe CC nie daje takiej możliwości. Volkswagen ma za to zauważalnie większy bagażnik, który można otworzyć klamką ukrytą w logo niemieckiej marki. Żeby spakować bagaże do Citroena, trzeba użyć pilota lub sięgnąć do przycisku koło kierownicy - klamki niestety brakuje.
Zaskoczenie
Niemieckie samochody zazwyczaj kojarzą się z twardym zawieszeniem, a francuskie - z wysokim komfortem jazdy. I tu niespodzianka - okazuje się, że testowanej pary zupełnie to nie dotyczy.
Najbardziej zaskakuje pod tym względem DS5. Jego zawieszenie ma niespodziewanie twarde nastawy, nie tylko "jak na Citroena". Co prawda zapewnia dzięki temu zupełnie pewne zachowanie w zakrętach, ale traci na tym komfort jazdy. Przeważnie nie ma powodów do narzekań - nieduże wyboje są odczuwalne, ale nie wstrząsają nieprzyjemnie autem. Gorzej z dużymi dziurami i progami zwalniającymi - tu DS5 potrafi nieprzyjemnie "dobić", a jego praca okazuje się głośna. Spory hałas przeszkadza też podczas jazdy po bruku.
Zawieszenie VW pracuje znacznie ciszej i ma większy skok, więc nie grożą tu nieprzyjemne podbicia na "śpiących policjantach". Dzięki seryjnemu układowi DCC (regulacja nastawów zawieszenia) auto potrafi zapewnić naprawdę wygodną jazdę (tryb Comfort), a jeśli trzeba pokona Citroena na krętej trasie - w ustawieniu Sport niemiecki samochód prowadzi się nieco lepiej od DS5. Ale tylko na równej drodze - na wyboistej różnica robi się już wyraźna.
Lepszy zestaw
Obydwa auta mają mocne diesle i automatyczne przekładnie. W DS5 jest to 163-konny silnik HDi oraz klasyczny automat. O ile ten pierwszy spisuje się świetnie (jest cichy i bardzo płynnie rozwija moc), o tyle skrzyni zdarza się "zgubić" - jeśli dynamicznie przyspieszymy do ok. 50-60 km/h i postanowimy utrzymać tę prędkość, automat zareaguje z opóźnieniem i włączy wyższy bieg dopiero po chwili jazdy na wysokich obrotach.
Co innego u VW - tu ze 170-konnym TDI współpracuje dwusprzęgłowa przekładnia DSG. Jej dwie najbardziej zauważalne cechy to błyskawiczne zmiany biegów i wczesne włączanie wysokich przełożeń. Efektem takiej charakterystyki jest bardzo dobre przyspieszenie (100 km/h CC osiąga o 1,4 s szybciej od DS5) i nieduże zużycie paliwa (średnio prawie o litr niższe niż w Citroenie). Podczas spokojnej jazdy DSG przełącza biegi równie płynnie, co skrzynia Citroena.
Obaj rywale są bardzo drogimi autami, ale DS5 przynajmniej oferuje właściwie pełne wyposażenie. W CC sporo elementów wymaga dopłaty, za to można tu dokupić dodatki niedostępne u Citroena, jak aktywny tempomat czy system wspomagający parkowanie.
Porównanie wygrał VW, ale jego zwycięstwo jest połowiczne. Owszem, lepiej łączy on nietuzinkowe nadwozie z cechami praktycznymi, jest przestronniejszy, a do tego ma sprawniejszy układ napędowy i nieco mniej kosztuje. Niby wszystko w porządku, ale w autach tego typu bardziej niż w pozostałych liczą się styl i oryginalność, których nasza punktacja nie obejmuje. Zatem CC jest autem bardziej wszechstronnym, ale indywidualiści i tak powinni kupić DS5. Zresztą, im więcej ludzi wybierze CC, tym lepiej dla Citroena - mniejsze ryzyko, że spowszednieje.
Tekst: Marcin Laska, zdjęcia: Robert Brykała
Citroen DS4, Citroen DS5 - PORÓWNANIE