Renault Master to lider na polskim rynku. Nowe wcielenie też nim będzie?
Renault Master to najchętniej wybieranych wybierany dostawczak w Polsce. Teraz na rynek wchodzi nowa generacja. Wyróżnia się ona m.in. lepszą aerodynamiką, systemem multimediów z wbudowanymi usługami Google oraz nowymi napędami. Czy nowy Master utrzyma pozycję swojego poprzednika?
Renault Master to bez wątpienia rynkowy hit francuskiego producenta. Od jego debiutu w 1980 roku sprzedano ponad 3 mln egzemplarzy. Bez wątpienia auto cieszy się dużą popularnością w naszym kraju. Z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar wynika, że był to najchętniej kupowany samochód dostawczy w kwietniu 2024 roku (666 sprzedanych egzemplarzy) i od początku roku do końca minionego miesiąca (2 830 sztuk). Na pozycji lidera Master zakończył również poprzedni rok - sprzedał wówczas 10 062 samochody.
Ta popularność dotyczy jednak trzeciej generacji Mastera. A teraz na rynek wchodzi nowe, czwarte wcielenie. Wyróżnia się masywnym pasem przednim z nowym logo producenta, sporymi reflektorami Full LED oraz charakterystyczną sygnaturą świateł do jazdy dziennej w kształcie litery "C".
W kwestii nadwozia zmieniono również coś, czego gołym okiem nie zobaczymy. Renault poprawiło aerodynamikę swojego modelu. Współczynnik oporu powietrza został zmniejszony o ponad 20 proc. Udało się to osiągnąć m.in. dzięki zastosowaniu krótszej maski, mocno pochylonej i wysuniętej do przodu przedniej szybie, zmienionym lusterkom bocznym oraz zwężonej tylnej części nadwozia. Działania te przełożyły się nie tylko na poprawę aerodynamiki, ale także komfortu akustycznego.
Wewnątrz wprowadzono spore zmiany. Pojawiła się kierownica przejęta z modeli osobowych. Ma ona teraz regulację w dwóch płaszczyznach (wysokości i wzdłużną). Ekran multimediów nie jest wbudowany w deskę rozdzielczą, zmienił się również panel klimatyzacji. Dźwignia automatycznej skrzyni biegów została teraz wkomponowana w kolumnę kierownicy. Zmiany dotyczą jednak również kwestii bardziej praktycznych. Pojemność schowków wzrosła o 25 proc., do 135 litrów.
Użytkowanie aut dostawczych często oznacza, że kierowca musi je traktować jako mobilne biuro. Korzystanie z przestrzeni auta w takich sytuacjach pomagać ma składane oparcie środkowego fotela. W ten sposób możemy przekształcić je w stolik, na którym możemy spokojnie wypełniać niezbędne dokumenty. Nie brakuje również portów USB typu C oraz indukcyjnej ładowarki do telefonu. Jeśli chodzi o fotele, klienci mogą zdecydować się na różne opcje - siedzenia podwieszane, obrotowe, pojedyncze, dwumiejscową kanapę. Można zdecydować się również na dwie opcje tapicerki - z tkaniny lub skóry ekologicznej.
Centralne miejsce wewnątrz nowego Mastera zajmuje wspomniany już 10-calowy wyświetlacz służący do obsługi systemu openR link. Wyróżnia się on wbudowanymi usługami Google, między innymi Mapami czy Asystentem Google. Użytkownicy mogą liczyć na przeglądarkę internetową Vivaldi, YouTube, pocztę Gmail, Outlooka czy pakiet Office.
Nowe Renault Master oferowane będzie w szerokiej gamie wersji nadwoziowych - do dyspozycji będzie 20 wariantów o pojemności od 11 do 22 metrów sześciennych. Załadunek ma ułatwić większa o 40 mm szerokość otworu bocznych drzwi przesuwnych - wynosi 1 312 mm. Fabrycznie dostępnych jest 20 baz do różnych zabudów, z których część może być wykonana bezpośrednio na miejscu, w jednym z wydziałów zakładowych (wywrotki, skrzynie otwarte, kontenery).
Jeśli chodzi o źródło napędu, nowy Master dostępny będzie w dwóch wersjach. Oczywiście jedną z nich jest odmiana elektryczna. Do wyboru są warianty o mocy 130 lub 142 KM - w obu moment obrotowy wynosi 300 Nm (dla porównania w poprzedniej generacji wariant elektryczny oferował 77 KM i 225 Nm). W zależności od wersji akumulator trakcyjny oferuje 40 albo 87 kWh pojemności. W pierwszym przypadku zasięg wynosi ok. 200 km, w drugim do 460 km według WLTP. Bez wątpienia auto sprawdzi się dla osób pracujących przede wszystkim w mieście.
Elektryczny Master charakteryzuje się ładownością 1 625 kg. Ponadto może uciągnąć przyczepę o masie do 2,5 tony. Szybkie ładowanie prądem stałym o mocy 130 kW pozwala na odzyskanie 252 km w zasięgu pół godziny. W przypadku korzystania z wallboxa i ładowania prądem o mocy 22 kW uzupełnienie energii z poziomu 10 do 100 proc. zajmować ma "mniej niż cztery godziny".
Elektryczny Master wyposażony jest również w funkcje Vehicle To Load oraz Vehicle To Grid, które pozwalają wykorzystać auto jako źródło prądu dla zewnętrznych urządzeń. Pierwsza funkcja pozwala na zasilanie z baterii trakcyjnej urządzeń przenośnych (na przykład narzędzi czy komputerów lub urządzeń zamontowanych w aucie przez wykonawców zabudów (agregat chłodniczy, dodatkowe ogrzewanie lub klimatyzacja itp.) za pośrednictwem gniazda w kabinie pasażerskiej, w przestrzeni ładunkowej lub za pośrednictwem adaptera podłączonego do gniazda zasilania. Druga funkcja sprawia, że Master może dostarczać prąd z akumulatorów do sieci energetycznej za pośrednictwem dwukierunkowej ładowarki.
Nie zabraknie oczywiście napędów spalinowych. Nowy Master wyposażony jest w dwulitrowy silnik wysokoprężnych w czterech wariantach mocy - 105, 130, 150 i 170 KM (w poprzedniej generacji Master wyposażony był w jednostkę o pojemności 2,3 l). Do obsługi przełożeń służy sześciobiegowa skrzynia manualna lub dziewięciobiegowy automat. Na tym jednak gama napędowa się nie zakończy, ponieważ w przyszłości pojawi się również Master z napędem wodorowym.
W czasie jazd testowych, które odbyły się w okolicach Bordeaux we Francji mieliśmy okazję sprawdzić, jak jeździ zarówno najmocniejszy wariant elektryczny, jak i topowa odmiana spalinowa. Pierwszy, napędzany prądem, furgon to wariant L2H2 (długość: 5 685 mm, szerokość: 2 466 mm, wysokość: 2 501 mm).
Od razu po tym, jak zasiądziemy za kierownicą Mastera, zauważymy dwie rzeczy - po pierwsze auto elektryczne uruchamiamy przekręcając kluczyk w stacyjne, po drugie wspomniana wyżej dźwignia skrzyni biegów. Nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania. Chęć szybkiego zawrócenia autem, a w konsekwencji zmiany pozycji z D na R i na odwrót może wiązać się z poruszeniem dźwignią w niewłaściwą stronę. Nie można natomiast narzekać na czytelność 7-calowego wyświetlacza zegarów oraz działanie wspomnianej już nawigacji.
Elektryczny Master prowadzi się bardzo dobrze - układ kierowniczy sprawie informuje koła o zamiarach kierowcy. Jak na dostawczaka, nie można przyczepić się również sztywności auta i tego, jak wchodzi w zakręty. To po części bez wątpienia wynika z umieszczonego w podłodze akumulatora. Nie bez znaczenia było jednak też to, że w przestrzeni ładunkowej mieliśmy 400-kilogramowe obciążenie.
Po wyjechaniu na drogę szybkiego ruchu uwagę zwraca wyciszenie wnętrza. Zabiegi związane z podniesieniem aerodynamiki faktycznie przełożyły się na to, że szumu powietrza właściwie nie czuć.
Furgon z silnikiem Diesla, którym miałem okazję jeździć, to z kolei wariant L3H2 (długość: 6 310 mm, szerokość: 2 466 mm, wysokość: 2 501 mm). Jeśli chodzi o wyciszenie, również trudno mieć zastrzeżenia. Oczywiście silnik wysokoprężny daje znać o swojej obecności, ale charakteryzuje się zadowalającą kulturą pracy. W tym przypadku deska rozdzielcza wciąż złożona jest z fizycznych zegarów. Pośrodku ich znajduje się niewielki (ale również czytelny), 3,5-calowy wyświetlacz.
Wrażenia z prowadzenia spalinowego Mastera są bardzo podobne, co z jazdy wariantem zasilanym prądem. Dwulitrowy motor chętnie reaguje na gaz, a przełożenia w sześciostopniowej skrzyni manualnej są zestopniowane w taki sposób, by sprawdzić się zarówno, kiedy poruszamy się po mieście, jak i w trasie.
Manewrowanie Masterem, nawet w węższych ulicach, nie będzie stanowić problemu. To między innymi za sprawą zmniejszonemu o 1,5 metra promieniowi zawracania, ale także różnego rodzaju, czujnikom, kamerze cofania oraz cyfrowemu lusterku wstecznemu.
Jeśli ktoś zastanawia się, czy Renault Master czwartej generacji będzie cieszyć się równie dużym zainteresowaniem, co jego poprzednik, śmiało może zakładać, że tak będzie. Samochód został wyposażony w nowe napędy (szczególnie uwagę zwracają mocniejsze warianty elektryczne). Poprawiono aerodynamikę i rozplanowanie wnętrza, a także wprowadzono system multimediów z wbudowanymi usługami Google. Ułatwiono również załadunek. Bez wątpienia auto będzie cieszyło się zainteresowaniem klientów. Do pełnego obrazu pozostaje jeszcze tylko kwestia cen. Te powinniśmy w nadchodzących miesiącach.