Wiesz co ci grozi za niewskazanie, kto kierował samochodem?

Trybunał Konstytucyjny 22 lipca w pełnym składzie powróci do oceny przepisu przewidującego grzywnę dla właściciela pojazdu, którym popełniono wykroczenie drogowe - za niewskazanie, kto kierował autem. Regulację zaskarżył prokurator generalny.

"Żadna służba nie ma prawa domagać się od kogokolwiek udowodnienia własnej niewinności odnośnie jakiegokolwiek wykroczenia. Tym bardziej żadna służba nie ma prawa domagać się od kogokolwiek dostarczania dowodów własnej winy" - podkreśliła we wniosku do TK Prokuratura Generalna.

W sprawie chodzi głównie o przypadki zarejestrowania przekroczenia prędkości przez fotoradar. Według Kodeksu wykroczeń karze grzywny podlega właściciel pojazdu, który "wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie".

Reklama

Będzie to już kolejna odsłona rozpatrywania tej regulacji przed TK. W połowie marca zeszłego roku - po rozpatrzeniu pytania zadanego przez lubelski sąd rejonowy - Trybunał uznał w pełnym składzie (przy trzech zdaniach odrębnych), że przepis ten jest zgodny z konstytucją.

Tamto orzeczenie nie zamknęło jednak sprawy oceny zgodności przepisu z ustawą zasadniczą. Do TK bowiem - oprócz rozpatrzonego już pytania lubelskiego sądu - wpłynął także wniosek prokuratora generalnego. We wniosku PG wskazano natomiast na możliwość naruszenia zapisów konstytucji, na które lubelski sąd nie powołał się w swoim pytaniu.

W 2014 r. TK rozpatrywał, czy przepis może naruszać wymóg zachowania przez ustawodawcę proporcjonalności i adekwatności sankcji za czyn. Pytający sąd wskazywał m.in., że w polskich przepisach karnych obowiązek denuncjacji dotyczy tylko najpoważniejszych przestępstw i nie powinien odnosić się do wykroczeń. TK uznał wtedy, że "przepis przyczynił się do poprawy bezpieczeństwa na drogach i nie jest on nadmiernie restrykcyjny, przewiduje zagrożenie wyłącznie karą grzywny".

Z kolei PG w swoim wniosku powołała się na możliwość naruszenia konstytucyjnej zasady głoszącej, iż "każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu". Podkreśliła, że dowód w postaci fotografii wykonanej przez fotoradar może okazać się wystarczający jedynie w sytuacji, gdy fotografia ta umożliwia identyfikację sprawcy wykroczenia.

"Jeżeli fotografia, sama w sobie, na taką identyfikację nie pozwala, a potwierdza jedynie fakt, iż niezidentyfikowany kierowca przekroczył dozwoloną prędkość lub nie zastosował się do sygnałów świetlnych na skrzyżowaniu, zasada domniemania niewinności stoi na przeszkodzie przypisaniu komukolwiek winy za dane wykroczenie" - napisała PG. Jak dodała "w szczególności winy takiej nie można przypisać właścicielowi lub posiadaczowi sfotografowanego pojazdu".

Zdaniem PG "dążenie danej służby do pociągnięcia za wszelką cenę do odpowiedzialności kogokolwiek w związku z ujawnionym wykroczeniem nie może stanowić żadnego usprawiedliwienia dla kierowania do właściciela pojazdu żądania przyjęcia mandatu lub denuncjacji innej osoby".

Wniosek PG miał być rozpatrywany już w końcu maja 2014 r., ale po orzeczeniu TK z marca 2014 r. prokurator generalny postanowił zmodyfikować swoje stanowisko m.in. w kwestii podniesionej argumentacji prawnej. Powołał się m.in. na zdanie odrębne do wyroku z marca 2014 r., które sformułował sędzia Wojciech Hermeliński.

"Przyjęcie na siebie kary za nieujawnienie osoby, której został powierzony pojazd, nie poprawia bezpieczeństwa w ruchu drogowym; jest karany nie sprawca wykroczenia związanego z ruchem drogowym, ale niejako zastępczo właściciel pojazdu. Ustawodawca dąży tu zatem przede wszystkim do realizacji celu fiskalnego" - zaznaczał sędzia Hermeliński w swym, przytaczanym przez PG, zdaniu odrębnym.

Ponadto prokurator generalny zaskarżył także inny z przepisów Kodeksu wykroczeń, który mówi, że karze grzywny do trzech tys. zł podlega "uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, a także właściciel lub posiadacz pojazdu, który wykracza przeciwko innym przepisom Prawa o ruchu drogowym". W ocenie PG przepis ten jest bardzo ogólny, bo de facto odsyła do kilkuset różnych regulacji i nie może być uznany za konstytucyjny.

Sejm wniósł o uznanie zgodności przepisów z konstytucją. "PG ignoruje to, że w polskim prawie nie istnieje żaden przepis, który upoważniałby służby do wymuszania przyjęcia mandatu karnego" - zaznaczono w stanowisku Sejmu i dodano w nim m.in., że istnieje możliwość odmowy przyjęcia mandatu, co "przekazuje sprawę do rozpoznania przez niezależny organ, jakim jest sąd".

Rozprawie będzie przewodniczyć wiceprezes TK Stanisław Biernat. Sprawa będzie miała dwóch sędziów sprawozdawców: Wojciecha Hermelińskiego i prezesa Trybunału Andrzeja Rzeplińskiego

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy