Skandal! Fotoradary mają wirusa! Jak to możliwe?!
Okazuje się, że skandale w związku z wprowadzeniem fotoradarowego systemu nadzoru nad ruchem drogowym to nie tylko polska przypadłość.
Poważny problem z fotoradarami - ku uciesze kierowców - mają też rosyjskie władze. Zbudowany ogromnym nakładem środków system Strzała-ST, który monitorować ma prędkość pojazdów na drogach w okolicach Moskwy, nie działa. 144 wymierzone w kierowców fotoradary stoją bezczynnie, bo łączącą je wewnętrzną sieć sparaliżował wirus komputerowy!
Jak donosi rosyjska Izviestia, by zidentyfikować źródło problemów, systemowi gruntownie przyjrzeli się informatycy z renomowanej firmy Kaspersky Lab. Okazało się, że w sieci znaleziono aż cztery różne "konie trojańskie", a przyczyną problemów jest plik, który dostał się do radarowej sieci z głównego serwera policji drogowej rejonu moskiewskiego.
W zeszłym roku wpływy z mandatów wystawionych na podstawie zdjęć z fotoradarów zasiliły budżet Moskwy kwotą 1,2 mld rubli. Dwa tygodnie, w czasie których fotoradarowa armia nie zrobiła ani jednego zdjęcia, "kosztowały" więc władze rosyjskiej stolicy już 50 mln rubli.
Niewykluczone, że sprawą która spędza sen z powiek lokalnym urzędnikom Ministerstwa Transportu zajmie się w końcu prokuratura.
Wszystko wskazuje na to, że problemy z siecią to wynik nieuczciwej konkurencji pomiędzy niedawnym monopolistą wytwarzającym fotoradary i zarządzającym siecią, a nową firmą, która wygrała przetarg na jej obsługę. W jaki sposób wirus trafił do centralnego serwera policji nie udało się ustalić - możliwe, że dostęp do niego wciąż posiada firma, która zajmowała się jego obsługą w zeszłym roku.
Trzeba przyznać, że przy rosyjskich polskie skandale związane z niezgodnym z prawem karaniem kierowców, których twarzy nie widać na zdjęciu, czy nielegalnymi lampami błyskowymi w radiowozach ITD, które dzięki jednemu podpisowi ministra Nowaka mogą oślepiać kierowców legalnie, bledną...