Seat, czyli niezawodność?
Jeżdżę seatem toledo, rocznik 2002, z silnikiem 1.9 TDI o mocy 90 KM. Kupiłem ten wóz w 2007 r. od handlarza, czy też, co brzmi bardziej elegancko: "prywatnego importera". (*) Także i ty oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.
Auto został sprowadzone z Austrii, gdzie miało wcześniej dwóch właścicieli - ja jestem trzecim, a pierwszym w kraju. Poprzednio było ponoć użytkowane przez kobiety, co uzasadniało jego niewielki przebieg - tylko 55 tys. kilometrów, w ciągu 5 lat. Nie wiem, czy była to wartość autentyczna. W każdym razie z książki serwisowej wynikało, że pojazd był cały czas obsługiwany w ASO.
Ile zapłaciłem za ten samochód? 21 tys. zł. Po zakupie musiałem dołożyć jeszcze 10 tys. zł - tyle kosztowały opłaty rejestracyjne i wymiana uszkodzonego błotnika, przednich i tylnych lewych drzwi oraz naprawa progu. A dlaczego wybrałem toledo? Podobała mi się jego sylwetka, zresztą uważam, że mimo upływu lat nadal się nie zestarzała. Poza tym seaty, jako auta z grupy Volkswagena, cieszą się dobrą opinią. No i był to turbodiesel, a takiego właśnie szukałem.
Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.
Muszę powiedzieć, że nie żałuję swojej decyzji. Samochód jest ekonomiczny - na trasie pali 5.2 - 5.5 l oleju napędowego na 100 km, w mieście około litr więcej. Bardzo dobrze się prowadzi. Jest zwrotny i łatwy w parkowaniu, co bardzo chwali sobie moja żona, która często nim dojeżdża do pracy. Dobrze tłumi również nierówności nawierzchni. Wnętrze jest bardzo funkcjonalne, pozwala na przykład przewozić długie przedmioty.
Czego mi brakuje? Lepszych osiągów i elastyczności, więcej miejsca z tyłu, większego otworu bagażnika. Przydałby się też szósty bieg, co zredukowałoby hałas w kabinie przy większych prędkościach.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie za to niezawodność mojego seata. Przejechałem tym autem 60 tys. kilometrów i w tym czasie, poza przepalającymi się żarówkami w reflektorach, praktycznie nic się w nim nie zepsuło. W przeciwieństwie do skody octavii, którą użytkowałem poprzednio, nie musiałem dotychczas nic robić z zawieszeniem. Bardzo trwały okazał się wydech. Uwierzyłem książce serwisowej i rozrząd wymieniłem dopiero wtedy, gdy stan licznika przekroczył 100 tys. kilometrów. Do tego wszystkiego bardzo łatwo dostępne i tanie są części zamienne. Również tej pierwszej naprawy dokonałem przy użyciu elementów używanych i zamienników.
Największym problemem jest nieszczelność nadwozia. Po każdym większym deszczu czy wizycie w myjni w kabinie pojawia się woda i nikt nie potrafi zlokalizować miejsca przecieku. Ja podejrzewam uszczelkę przedniej szyby.
Myślę, że seatem pojeżdżę jeszcze 2-3 lata. Co potem? Może audi A4, oczywiście turbodiesel... (*) - list do INTERIA.PL
Ten tekst to efekt naszego apelu o nadsyłanie opinii o waszych samochodach. Czekamy na kolejne.