Donald Tusk wycofuje się ze swoich słów o fotoradarach i mówi o masowych zabójstwach na drogach

Premier Donald Tusk opowiedział się za zmianami w prawie zmierzającymi do ograniczenia immunitetu parlamentarzystów, prokuratorów i sędziów w zakresie wykroczeń drogowych.

Na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu Tusk poinformował, że o projekcie ograniczającym możliwość korzystania z immunitetu rozmawiał z marszałek Sejmu Ewą Kopacz.

"Zgadzam się z tymi wszystkimi, którzy uważają, że politycy, którzy nakładają ograniczenia, a sami ich nie stosują, są hipokrytami. Trzeba w związku z tym zrobić wszystko jak najszybciej, aby wykroczenia drogowe, w tym przekroczenia prędkości, nie były chronione immunitetem i żeby skutecznie ścigano także posłów, senatorów, prokuratorów i sędziów" - powiedział Tusk.

Reklama

Ocenił, że Polska jest najbardziej niebezpiecznym krajem w Europie pod względem śmiertelnych wypadków na drogach. Podkreślił, że w 2012 roku liczba tych wypadków spadła dlatego, że jest coraz więcej kilometrów bezpiecznych dróg.

"W ciągu tych pięciu lat jest 2,2 tys. km autostrad i dróg ekspresowych. Ale jestem przekonany, że jakość drogi nie wystarcza, żeby pohamować polskich kierowców" - powiedział Tusk.

"Nie zgadzam się z tymi wszystkimi, którzy twierdzą, że fotoradary to są pułapki na kierowców. Fotoradary to jest egzekucja prawa" - powiedział premier.

Zapowiedział, że ministrowie transportu i administracji: Sławomir Nowak i Michał Boni wspólnie z wojewodami dokonają przeglądu zmierzającego do wyeliminowania absurdalnych oznakowań dróg. "Będziemy wrażliwi na każdy sygnał ze strony obywateli, że droga oznakowana jest wadliwie, że jakieś ograniczenie prędkości jest kompletnie bez sensu. Głupie znaki muszą zniknąć z polskich dróg" - powiedział Tusk.

Jak powiedział, w państwach Europy Zachodniej egzekucja prawa jest "zdecydowanie twardsza" niż w Polsce. "Przyzwyczailiśmy się w Polsce, że przekroczenie prędkości to nie jest wykroczenie. Nauczyliśmy się tego, że fotoradary są w środku puste, że zwolnić trzeba być może w okolicy fotoradaru, ale później można znowu +gaz do dechy+" - powiedział Tusk.

Jego zdaniem żadna kampania informacyjna o zagrożeniach na drogach nie zastąpi konsekwentnego egzekwowania przepisów. "Kampanii o zagrożeniach na drodze było w Polsce bez liku. Będzie ich w przyszłości także dużo. Przygotowujemy wielki program edukacyjno-informacyjny. Będzie wstrząsający, ale nie miejmy złudzeń. Bez egzekucji nie uratujemy kilku tysięcy istnień w Polsce" - powiedział Tusk.

Według niego nie ma innego sposobu na ratowanie życia ludzkiego na drogach niż twarde egzekwowanie ograniczania prędkości. "Polska pod tym względem jest ciągle krajem, także po zmianach jakie zaproponował minister Nowak, skrajnie liberalnym" - powiedział Tusk.

Dodał, że w Polsce jest wielokrotnie mniej radarów niż w Niemczech czy we Francji. "Kara za przekroczenie prędkości o 40 km w Polsce to jest 75 euro, w Słowenii - 1 tys. euro i na rok zabrane prawo jazdy. W Litwie kara za przekroczenie prędkości o 40 km jest trzykrotnie wyższa" - powiedział Tusk. Premier liczy na to, że media oraz ludzie znani i popularni zaangażują się w kampanię na rzecz bezpiecznej jazdy po polskich drogach.

"Nie ma dzisiaj gorszej rzeczy w Polsce niż te masowe zabójstwa na drodze. Dlatego proszę tutaj o wsparcie a nie o złośliwości, bo naprawdę to powinno być nasze wspólne przedsięwzięcie" - powiedział Tusk.

"Kontrola prędkości powinna stać się regułą obowiązującą w Polsce i nikt tego nie powinien kwestionować" - powiedział Tusk, dodając, że minister transportu ma w tej sprawie pełne wsparcie całego rządu.

Tusk odniósł się także do swoich słów z kampanii wyborczej w 2007 roku, kiedy drwiąco powiedział: "Tylko facet, który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary". We wtorek powiedział, że nie powtórzyłby tych słów. "Wówczas cała moja wypowiedź dotyczyła konieczności zwiększenia bezpieczeństwa na drogach i byłem święcie przekonany, że kluczowym zadaniem każdego rządu są bezpieczniejsze drogi a nie fotoradary. To jest prawda, ale nie cała" - powiedział.

Na początku roku Nowak oraz szef MSW Jacek Cichocki zaprezentowali projekt Narodowego Programu Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Zakłada on m.in. odbieranie prawa jazdy za podwójne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, 160 kolejnych fotoradarów, nowe radiowozy z wideorejestratorami oraz większą liczbę policjantów na drogach.

Według danych policji w 2012 r. na drogach doszło do 36,5 tys. wypadków; zginęło w nich 3,5 tys. osób, a 45 tys. zostało rannych. Choć liczba zabitych była najniższa od 1989 r., to w przeliczeniu na milion mieszkańców jest wciąż wysoka w porównaniu z innymi krajami europejskimi.

NA ZŁOŚĆ ROSTOWSKIEMU PRZESTRZEGAMY PRZEPISÓW.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy