Skoda Superb 1.5 TSI jest jak Volkswagen Passat, którego nie ma

Skoda Superb IV generacji dostępna jest jako liftback oraz kombi - w przeciwieństwie do nowego Volkswagena Passata, który oferowany jest tylko w tej drugiej odmianie. Dlatego właśnie najnowszy model ma okazję, żeby podebrać klientów, którzy wciąż poszukują auta w klasycznej wersji nadwozia. To, że nowy Superb będzie wygodny, przestronny i nieźle wyposażony było do przewidzenia, natomiast największą różnicę w nowym modelu robi napęd - i to podstawowy silnik 1.5 TSI z układem miękkiej hybrydy zaskoczył nas najbardziej.

Poprzedni Superb wytrzymał na rynku długie dziewięć lat, ale pod koniec czuć było już, że to auto zaprojektowane przed 2015 rokiem - mimo to nadal zapewniało świetny komfort, a pod względem przestrzeni w środku czy w bagażniku praktycznie nie miało w swojej klasie konkurencji. Dlatego też można było się spodziewać, że nowa Skoda Superb będzie w tych dziedzinach co najmniej tak dobra jak poprzednik. W końcu auto nieznacznie urosło na długość, choć rozstaw osi pozostał identyczny.

Reklama

Skoda Superb ma odmienioną stylizację i całkowicie nowe wnętrze

Największe zmiany zaszły na zewnątrz i w kabinie, która, tak jak w Kodiaqu, została całkowicie odmieniona. Nastąpiła oczywiście “cyfryzacja". Superb otrzymał seryjne, wirtualne wskaźniki, gdzie wyświetlana jest prędkość, wskazówki nawigacji czy informacje o aktualnym zużyciu paliwa. W centralnej części umieszczono 10-calowy ekran multimediów, który za dopłatą 4850 zł (pakiet) można zamienić na większy, 13-calowy, jak w testowanej wersji. Po raz pierwszy w Superbie mamy też wyświetlacz head-up, dzięki któremu podstawowe informacje pokazywane są “na szybie" przed oczami kierowcy. Na szczęście wysłuchano głosów klientów i klimatyzacją czy podgrzewaniem siedzeń nadal steruje się za pomocą pokręteł, które można wciskać zmieniając w ten sposób ich zastosowanie (po wciśnięciu sterujemy podgrzewaniem siedzeń czy mapą nawigacji). To nie koniec zmian, bowiem z tunelu środkowego zniknęła dźwignia zmiany biegów - teraz przekładnię dwusprzęgłową (jedyną dostępną) obsługujemy za pomocą dźwigni znajdującej się przy kierownicy, w miejscu, gdzie zwykle znajduje się dźwignia wycieraczek. Ten element z kolei przeniesiono na lewą stronę od kierownicy. Trzeba się do tego przyzwyczaić, ale dzięki temu tunel środkowy nie jest zaśmiecony przełącznikami i wygospodarowano tam mnóstwo miejsca na schowki. Zarówno z przodu jak i z tyłu przestrzeni jest mnóstwo, ale raczej nie więcej niż w poprzednim modelu. Urósł za to bagażnik (o 20 litrów) i teraz ma aż 645 l pojemności.

Testowana wersja to środkowa odmiana wyposażenia z wykończeniem “Lounge" (dopłata 8600 zł) - a to oznacza, że mnóstwo powierzchni w kabinie (częściowo fotele, deskę rozdzielczą, panele na drzwiach czy podłokietnik) wykończono materiałem przypominającym alcantarę lub zamsz. Jest przyjemny w dotyku i wprowadza do kabiny powiew rodem z aut z wyższych klas. Fotele Superba, z wysuwanymi siedziskami, okazują się wygodne, w środkowej odmianie ich regulacja odbywa się półelektrycznie - silniczki sterują oparciem czy odcinkiem lędźwiowym, ale już chcąc przesunąć fotel w przód czy w tył trzeba sięgnąć do dźwigni.

Gdybyśmy mieli się do czegoś przyczepić, to niektóre plastiki na drzwiach czy desce rozdzielczej nie wydają się zbyt wyrafinowane, ale trzeba pamiętać, że Superb to nie jest auto klasy premium.

Wyposażenie Skody Superb - jest parasol, nie ma wycieraczki tylnej szyby

Pod względem wyposażenia odmiana środkowa Selection ma niemal wszystko, co potrzebne w codziennej jeździe. Jest 3-strefowa klimatyzacja, reflektory LED, bezdotykowy system otwierania i zamykania pojazdu, a także kamera cofania czy podgrzewane fotele przednie. Dopłaca się za adaptacyjny tempomat (2900 lub 5900 zł - w zależności od pakietu) oraz wcześniej wspomniany większy ekran i nawigację. Oczywiście w drzwiach wciąż znajdziemy parasol (poza podstawową wersją), czyli element, charakterystyczny dla całej gamy Skody, ale w standardzie brakuje tylnej wycieraczki, za którą należy dopłacić 700 zł. Testowana wersja nie została wyposażona w amortyzatory o zmiennej sile tłumienia (5400 zł dopłaty) i szczerze mówiąc jest to opcja, którą spokojnie można pominąć.

Nowy system multimedialny nie irytuje, jak to miało miejsce w przypadku jego starszego odpowiednika. Nic tu się nie zawiesza, wygląd menu jest intuicyjny i estetyczny zarazem, ustawienie niektórych kafelków można personalizować zapisując skróty do najczęściej używanych funkcji.

Jak jeździ nowa Skoda Superb? Komfort to jej priorytet

Niezależnie od rodzaju drogi Skoda Superb robi to, co do niej należy - nie ma tu ani grama “ostrości" w sposobie, jaki auto pokonuje zakręty czy w tym, jak pracuje jej układ kierowniczy (lekko). Nawet ze standardowym zawieszeniem Superb gładko tłumi nierówności nie wykazując przy tym tendencji do bujania nadwoziem (co zdarzało się w poprzednim modelu w najbardziej komfortowym ustawieniu amortyzatorów). Na autostradzie przy 140 km/h obrotomierz wskazuje 2500 obr/min, a w kabinie słychać praktycznie tylko szum powietrza. Dźwięk silnika przebija się do wnętrza wyłącznie w trakcie przyspieszania.

Ile pali Skoda Superb 1.5 TSI mHEV? Ogromne zaskoczenie

W nowym wydaniu podstawowy silnik benzynowy zyskał układ miękkiej hybrydy, czyli niewielki silnik elektryczny, instalację 48 V oraz mały akumulator litowo-jonowy. Moc tego układu to 150 KM, maksymalny moment obrotowy wynosi 250 Nm i jest uzyskiwany w szerokim zakresie obrotów (1500-3500 obr/min). Według producenta auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 9,2 s, rozpędza się maksymalnie do 225 km/h.

Do spokojnej, codziennej jazdy takie parametry w zupełności wystarczają. Tu bardziej niż na osiągach skupiono się na oszczędności paliwa. I wyszło to, trzeba przyznać, znakomicie. Po wejściu do zatankowanego w pełni auta na komputerze pokładowym zobaczyłem wartość zasięgu przekraczającą 1000 km. Pierwsza myśl? Przede mną 360 km jazdy po autostradzie, więc po przybyciu do celu zapewne spadnie on o połowę. Okazało się jednak, że z 66-litrowego baku paliwo znika w tempie niespiesznym - jazda z prędkościami rzędu 120-140 km/h skończyła się średnim wynikiem 6,4 l/100 km. Nawet w zatłoczonym mieście trudno przebić 8 l/100 km, a kiedy korzystamy z dróg krajowych wynik z “5" z przodu nie jest żadną sztuką. Minimalne zużycie paliwa, które udało się uzyskać to 4,8 l/100 km. Rewelacja!

Tajemnica tak świetnej ekonomii jazdy tkwi we wspomnianym systemie łagodnej hybrydy, który w odpowiedni sposób kontroluje współpracę jednostki spalinowej i elektrycznej. Auto może “żeglować" przez dłuższy czas odzyskując energię. Można też włączyć “eko-asystenta", który dzięki kamerom i radarom będzie wykrywał pojazdy z przodu i lekko wyhamowywał przed nimi (ale nie tak, jak adaptacyjny tempomat - na końcu trzeba i tak wcisnąć hamulec). Komputer pokładowy co prawda nie pokazuje statystyk z tego, ile można przejechać z wyłączonym silnikiem spalinowym, ale są to odległości tak znaczące, że zużycie paliwa wraz z dużym bakiem naprawdę pozwala przejechać tym autem ponad 1000 km bez tankowania - mój wynik to 1057 km do momentu, kiedy komputer wskazał wartość 0 km.

Jednocześnie układ łagodnej hybrydy pozwala płynnie, niemal niezauważalnie, włączać silnik spalinowy i upłynnia też sposób działania systemu start/stop w mieście. Skrzynia dwusprzęgłowa ma tryb sportowy, kiedy “trzyma" wyższe obroty, ale włączyłem go tylko raz, z dziennikarskiego obowiązku. W trybie D zmiany biegów są szybkie i płynne, chociaż przyspieszając czasem z około 10-30 km/h można odnieść wrażenie, jakby w napędzie ślizgało się sprzęgło.

Skoda Superb IV 1.5 TSI mHEV ceny i wnioski

Superb nowej generacji w podstawowej wersji napędowej nie jest autem, które sprawia, że czujemy ekscytację z powodu nadchodzącej podróży - to zdecydowanie bardziej nowoczesna Skoda, która robi to, czego od niej oczekujemy. Dziś już nie tylko przestrzeń i komfort są jej atutami, bo świetny układ napędowy zaskakuje swoim zestrojeniem i możliwościami oszczędnej jazdy. Aktualna promocyjna cena środkowej wersji wyposażenia to 158 850 zł, diesel o tej samej mocy wyceniany jest na nieco ponad 17 tys. zł więcej. Zapewne potrafi zużyć jeszcze mniej paliwa i może zapewnić (subiektywnie, bo na papierze ma te same) nieco lepsze osiągi, ale trudno znaleźć mocne argumenty, by dopłacać do wersji wysokoprężnej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Skoda | Skoda Superb
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy