Skoda Octavia 1.8 TSI Laurin & Klement - test
Wersja nazwana na cześć założycieli firmy musi wyróżniać się czymś szczególnym. A może jednak wcale nie musi?
Kiedyś - w epoce Octavii pierwszej generacji - wersja Laurin & Klement to było coś... Skórzana, beżowa tapicerka oraz drewniane i chromowane wstawki na desce rozdzielczej nadawały prostemu i skromnemu autu znamion luksusu. W przypadku najnowszej, trzeciej generacji modelu, takiego jakościowego szoku po wejściu do wnętrza już się nie przeżyje. Świadczy to jednak bardziej o postępie, jaki dokonała cała Skoda, niż wskazuje na braki aktualnej wersji Laurin & Klement.
Po prostu już bazowe wersje auta są wykonane ze świetnych materiałów i wykończone z należytą dokładnością, skórzana tapicerka z wytłoczonymi nazwiskami założycieli firmy czy bogate wyposażenie seryjne i (zwłaszcza) opcjonalne nie robią wielkiego wrażenia. Wszystko jest na miejscu. Czy to źle?
Przeciwnie. Powstał samochód, któremu obiektywnie trudno coś zarzucić. 180-konny silnik zapewnia osiągi na miarę auta sportowego, ale pracuje bardzo miękko i cicho, co sprzyja długim podróżom. Zużycie paliwa w olbrzymim stopniu zależy od temperamentu kierowcy - przy dynamicznej jeździe z łatwością przekracza 11 l/100 km, podróżowanie w jednostajnym, umiarkowanym tempie obniża ten wynik o połowę. Zawieszenie to udany kompromis między komfortem a stabilnością jazdy. Przestronność wnętrza - na poziomie auta o klasę wyższego. Cena? 100 tys. zł za kompakt to niemało, ale rywale o zbliżonych osiągach i wyposażeniu kosztują nie mniej.
Auto poprawne do bólu. Dla jednych to wada, bo trąci nudą. Ale taki już jego charakter.
Skoda Octavia 1.8 TSI Laurin & Klement: plusy
- dynamiczny i cichy silnik,
- wysoki komfort jazdy,
- bardzo bogate wyposażenie seryjne i opcjonalne
Skoda Octavia 1.8 TSI Laurin & Klement: minusy
- duże zużycie paliwa przy dynamicznej jeździe,
- topowa wersja niewiele różni się się od pozostałych odmian w gamie
Tekst: Bartosz Zienkiewicz, zdjęcia: Krzysztof Paliński