Mercedes Vito Tourer - przestronny jak dwie "osobówki"

Marzysz, by kiedyś wyjechać na szosę za kierownicą autobusu, ale nie masz głowy ani czasu, by postarać się o zawodowe prawo jazdy? W takim razie powinieneś kupić Mercedesa Vito. To oczywiście nie to samo, lecz prowadząc taki wóz też będziesz mógł spojrzeć z góry na innych użytkowników dróg, poczuć siłę i pewność siebie, jaką daje pojazd o odpowiednich gabarytach i masie.

Vito i Viano. Dwie pod wieloma względami podobne odmiany popularnego, również w Polsce, vana z gwiazdą na masce. Trzy lata temu mieliśmy okazję jeździć przez dłuższy czas Mercedesem Viano. Chwaliliśmy wówczas jego walory użytkowe, przestronność, pakowność, wszechstronność, komfort, bardzo dobre wyposażenie i luksusowe dodatki. Teraz jednak Viano w ofercie koncernu ze Stuttgartu ustąpiło ekskluzywnej klasie V. Na jej tle Vito zaczęło bardziej kojarzyć się z furgonem. Jakby zszarzało, spowszedniało, posmutniało. Jednak nie przesadzajmy - w osobowej wersji 111 CDI Tourer PRO, jaką otrzymaliśmy niedawno do testów, wciąż nadaje się raczej do wożenia gości z lotniska do hotelu, niż brygady robotników na budowę.

Reklama

Pięciometrowej długości samochód z jednolicie polakierowanym, łącznie ze zderzakami, nadwoziem w kolorze "brylantowosrebrny metalik" (dopłata 3696 zł), wielkim logo marki w centralnej części grilla,  alufelgami, mocno przyciemnionymi w tylnej części szybami i relingami dachowymi prezentuje się okazale, choć oczywiście w tego typu pojazdach wygląd ma znaczenie drugorzędne. Kupuje się je nie dla urody, lecz z zupełnie innych powodów. Niestety, do takich powodów nie należy chęć zapewnienia nadzwyczajnych doznań estetycznych kierowcy. Owszem, siedzi on całkiem wygodnie (i wysoko, rzecz jasna), lecz ma przed oczami dość siermiężny kokpit, wykonany z czarnego, twardego plastiku. Klasyczne żarówki zamiast modnych LED-ów, prosty radioodtwarzacz zamiast znanego z innych modeli Mercedesa wyrafinowanego systemu multimedialnego, niewielki ekran o kiepskiej jak na dzisiejsze czasy rozdzielczości, brak fabrycznej nawigacji (dopłata niecałe 3000 zł), ledwie półautomatyczna klimatyzacja (5466 zł dopłaty, automatyczna dwustrefowa kosztuje już 7456 zł - drogo!). Słowem - szału nie ma. Również w porównaniu ze wspomnianym wyżej Viano. Z drugiej strony w modelu o takim charakterze skromny wystrój wnętrza nie razi. Ogólną ocenę podnoszą liczne, funkcjonalne schowki oraz fajna, pokryta skórą wielofunkcyjna kierownica, której nie powstydziłaby się zapewne nawet mercedesowska klasa C.

To, co najpiękniejsze kryje się jednak w tylnej części kabiny. Po odsunięciu bocznych drzwi (seryjne tylko z prawej strony, lewe kosztują dodatkowo 2397 zł, a elektryczne sterowanie drzwiami wymaga dopłaty po 2471 zł) widzimy dwa rzędy foteli, które zapewniają wygodną podróż aż szóstce pasażerów (ojców rodzin  ucieszy, że cztery siedzenia są wyposażone w uchwyty ISOFIX do mocowania fotelików dziecięcych). Mnóstwo miejsca na nogi, mnóstwo przestrzeni nad głową, całkowicie płaska podłoga. W porównaniu z klasycznymi osobówkami po prostu bajka.

Przedział pasażerski można w różnoraki sposób konfigurować. Co ważne, nawet przy komplecie foteli pozostaje sporo miejsca na bagaże. Mercedes w swoich materiałach posługuje się pojęciem "przestrzeni ładunkowej" i podaje jej pojemność nie w litrach, lecz metrach sześciennych. W testowanym Vito wynosi ona zatem 0,58 m3.

Jak już wspomnieliśmy, Vito Tourer nie rozpieszcza luksusowymi materiałami i nadzwyczajnym wyposażeniem. Producent zadbał jednak o wszystko, co sprzyja bezpieczeństwu podróżowania. Mamy tu więc m.in. boczne poduszki powietrzne dla pasażerów drugiego rzędu, poduszki chroniące miednice kierowcy i siedzącego obok niego pasażera, system zapobiegania kolizjom, a także asystenta bocznego wiatru. Gdy czujniki wykryją boczny podmuch, ESP przyhamowuje koła samochodu po stronie nawietrznej, powstrzymując spychanie auta z toru jazdy.

Testowany samochód miał pod maską napędzający przednie koła silnik wysokoprężny o pojemności 1598 ccm, mocy 114 KM i maksymalnym momencie obrotowym 270 Nm. I znowu - w zasadzie pasuje on do charakteru pojazdu, lecz kierowcy nie daje choćby odrobiny frajdy z jazdy. Znamienne, że Mercedes nie wspomina w specyfikacji technicznej modelu o jego osiągach: przyspieszeniu i prędkości maksymalnej. Czerwone pole na obrotomierzu zaczyna się od kreski oznaczającej 4000 obr./min. Silnik już wcześniej jest dość hałaśliwy i natarczywie przypomina o swojej dieslowskiej naturze.

Na pochwałę zasługuje za to dobrze zestopniowana sześciobiegowa skrzynia manualna oraz zawieszenie, które całkiem nieźle niweluje nierówności nawierzchni i sprawia, że pojazd mimo pokaźnych gabarytów i pudełkowatych kształtów pewnie pokonuje zakręty. Optymalnie ustawione wspomaganie układu kierowniczego ułatwia manewrowanie w mieście, choć oczywiście ze względu na swoje rozmiary Vito dużo lepiej czuje się w trasie. Zwłaszcza na autostradzie, gdzie po osiągnięciu "prędkości przelotowej" przestają też dokuczać wspomniane wyżej niedostatki napędu.

Na koniec parę słów o cenach. Zacznijmy od dobrej wiadomości. Mercedes Vito Tourer jest dużo tańszy od najtańszego autobusu. Co nie znaczy oczywiście, że tani. Na jego zakup w salonie Mercedesa musimy przygotować co najmniej 109 tys. zł (109 CDI Base). Wersja PRO z takim samym silnikiem (88 KM) kosztuje odpowiednio: 125,5 tys. zł (auto o długości 4895 mm, rozstaw osi 3200 mm), 128,4 tys. zł (5140 mm, rozstaw osi 3200 mm) lub 132,6 tys. zł (5370 mm, rozstaw osi 3430 mm). Za mocniejsze Vito 111 CDI PRO, doposażone do poziomu testowanego przez nas samochodu, należałoby zapłacić około 160 tys. zł. Sporo, ale pamiętajmy, że za te pieniądze otrzymujemy pojazd pod względem  możliwości przewozowych (liczba miejsc, ładowność) porównywalny z dwoma przeciętnymi kompaktami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mercedes Vito | test
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy