Wojna o nowy czynnik chłodzący
Od 1 stycznia br. unijne przepisy nakazują stosowanie w nowych modelach aut bardziej "ekologicznego" czynnika klimatyzacji. Producenci mają jednak wątpliwości co do jego bezpieczeństwa. Nie bez znaczenia są też koszty wymiany preparatu.
Od ponad 20 lat w klimatyzacjach samochodowych stosuje się czynnik R134a. Zastąpił on preparat R12, wycofany z użytku ze względu na destrukcyjne działanie na warstwę ozonową.
W 2006 roku unijni politycy podjęli decyzję o wymianie czynnika R134a na nowy, bardziej przyjazny dla środowiska. Wymogi UE stały się wyzwaniem dla producentów samochodów z całego świata, nowy preparat nie może bowiem zwiększać objętego wyśrubowanymi normami zużycia paliwa.
Aby spełnić unijne wymogi, amerykański koncern chemiczny DuPont we współpracy z firmą Honeywell opracował czynnik HFO-1234yf. Wyłączne prawo do jego produkcji wiązałoby się z ogromnymi zyskami Amerykanów, zwłaszcza, że HFO-1234yf jest droższy od stosowanego obecnie R134a.
Na drodze stanęły jednak koncerny samochodowe. Jesienią Daimler - producent Mercedesów i smartów - samodzielnie przeprowadził badania HFO-1234yf, które wykazały, że ma on zbyt niską temperaturę zapłonu. W trakcie 20-krotnie powtarzanego testu zderzeniowego przy prędkości 160 km/h czynnik za każdym razem wyciekał na rozgrzany kolektor i zapalał się, a do wnętrza auta dostawały się szkodliwe opary.
Daimler poinformował, że nie będzie stosował preparatu DuPonta i uzyskał już poparcie Volkswagena, który postuluje opracowanie zupełnie nowego czynnika. Amerykański koncern odpiera zarzuty, przedstawiając pozytywną opinię SEA - europejskiego stowarzyszenia inżynierów, wydaną na podstawie testów 13 firm motoryzacyjnych (m.in. GM i Toyoty), oraz własne badania.
Nakazem Komisji Europejskiej producenci muszą całkowicie zrezygnować ze stosowania czynnika R134a we wszystkich nowych autach najpóźniej do 2017 roku. Nie wiadomo, czy do tego czasu uda się opracować alternatywę dla HFO-1234yf. W lutym br. SAE zamierza odnieść się do wyników testów przeprowadzonych przez Daimlera.
Marcin Sobolewski, źródło: Bloomberg