Dakar 2014. Imponujący debiut młodego Polaka

Imponujący debiut Martina Kaczmarskiego na Dakarze! W połowie najtrudniejszego rajdu świata młody kierowca Lotto Team jest w ścisłej czołówce rywalizacji, na 16 pozycji w klasyfikacji generalnej!

Po sobotniej przerwie uczestnicy "Dakaru 2014" znowu na trasie.

Po sześciu dniach walki na karkołomnych argentyńskich odcinkach specjalnych, w ekstremalnych warunkach, rekordowych upałach i na kilkutysięcznych wysokościach, w grze pozostało mniej uczestników niż ukończyło Dakar w roku ubiegłym. W czwartek jeden z motocyklistów zmarł na trasie jednego z odcinków. To wszystko świadczy wyłącznie o tym, przed jak trudną edycją Dakaru zawodnicy stanęli w tym roku! Tym bardziej cieszy fakt, że debiutujący Martin Kaczmarski radzi sobie wręcz imponująco i ma szansę na tytuł najlepszego debiutanta rajdu!

Reklama

Martin Kaczmarski, uczestnik programu pod czujnym okiem Krzysztofa Hołowczyca przygotowywał się do tej rywalizacji od przeszło roku. Już w ubiegłorocznym Dakarze brał udział jako obserwator, przyglądał się z bliska, jak wyglądają zmagania zawodników w najsłynniejszym i najtrudniejszym wyzwaniu motor sportu. Następnie cały sezon podporządkował przygotowaniom, wystartował we wszystkich rajdach Pucharu Świata FIA Cross Country. Początkowo Toyotą Hilux, a następnie Mini All4 Racing, prawdopodobnie najlepszą terenówką świata z niemieckiej stajni X-RAID. Zaproszenie do najlepszego teamu na świecie było możliwe wyłącznie dzięki sukcesom, które 23-letni Martin zaczął osiągać w tak młodym wieku.

"Dwa tygodnie w samochodzie to piekło, słynne piekło Dakaru" - mówił Martin przed wylotem do Ameryki Południowej. "Wiem, że jestem dobrze przygotowany. Dużo pracy włożyłem w przygotowanie fizyczne i psychiczne. Bo Dakar to nie tylko walka z samochodem, to jest walka także z samym sobą. Starzy Dakarowi wyjadacze twierdzą, że docierając na metę tego rajdu jest się innym człowiekiem. I bardzo jestem ciekawy, kim będzie ten facet, którym będę po powrocie" - zastanawiał się kierowca.

Do tej pory Martin radzi sobie świetnie. Mimo, że czwartego dnia narzekał na spadek formy, pokonał dwa najtrudniejsze odcinki tegorocznego rajdu, a szóstego dnia pojechał rewelacyjnie i zakończył odcinek na 11 pozycji. Z uznaniem patrzą na Martina zawodnicy światowej czołówki, a wśród nich także Krzysztof Holowczyc, który zna przecież możliwości Martina najlepiej ze wszystkich.

"Jestem dumny z mojego ucznia Martina, który jedzie bardzo rozsądnie, szybko i pewnie. Jego dzisiejszy wynik nawet mnie wprawił w osłupienie. 12. miejsce w takiej stawce to nieprawdopodobny wynik jak na debiutującego w Dakarze 23 -latka!" - pisał na swoim Facebooku popularny Hołek po trzecim etapie

Dakaru.

Za młodym kierowcą już niemal 30 godzin morderczej jazdy podczas odcinków specjalnych Dakaru. Martin Kaczmarski regularnie dociera na metę w pierwszej dwudziestce. Rozpoczął dobrze, pierwszego dnia zajął 22 miejsce, na 151 startujących samochodów. Kolejny dzień, uchodzący za najszybszy w tegorocznym Dakarze, to 18. pozycja.

Tego dnia Martin miał szansę pokazać swoje zachowanie fair play, 40 km przed metą wyciągał z opresji zakopanego w piachu Adama Małysza. Trzeci dzień należał do zawodników Lotto Team. Martin Kaczmarski był 12! Kolejny dzień przyniósł kryzys i niezasłużoną karę, która okazała się błędem systemu. 657 km ostrej jazdy Martin pokonał z 21. czasem. Piątego dnia Uczeń Lotto Team był już 15., ale w związku z trudnością w odnalezieniu jednego z waypoinów (wokół którego krążyło wielu, nawet bardziej doświadczonych zawodników, ze względu na złe oznaczenie trasy), stracił wiele czasu i dostał godzinną karę, kończąc odcinek na 24 pozycji. Szósty dzień to doskonała 11. pozycja i strata jedynie 14 minut do lidera odcinka.

"Moim celem w rajdzie jest meta. Po tygodniu zmagań najbardziej cieszę się z tego, że udaje mi się w pełni realizować mój dakarowy plan. - mówił Martin na półmetku w argentyńskiej Salcie. - Udaje mi się utrzymać moje tempo, cały czas kontroluję sytuację. Nie podpalam się. Jadę swoje. Na żadnym z tych sześciu etapów nie miałem niebezpiecznej sytuacji, która zagrażałaby konstrukcji samochodu, nie mówiąc już o moim zdrowiu. Obok mnie siedzi facet, który jest już siódmy raz na Dakarze, doświadczenie mojego pilota daje mi spokój i pozwala skupić się na prowadzeniu auta. Pamiętajmy jednak, że to dopiero połowa, tu może wydarzyć się jeszcze dosłownie wszystko!" - dodaje kierowca Lotto Team.

Mimo braku ciśnienia i presji na wysoki wynik, jego debiut jest niezwykle udany. W połowie rajdu w klasyfikacji generalnej jest na wysokiej 16. pozycji. Wielokrotnie powtarzał, że swoje osiągnięcia zawdzięcza radom Krzysztofa Hołowczyca, niezawodnemu MINI All4 Racing i swojemu doświadczonemu pilotowi, Philipe Palmeiro.

Przed nim jeszcze wiele kilometrów. Miejmy nadzieję, że przyjęta taktyka pozwoli mu osiągnąć wymarzoną metę w Valparaiso.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy