Polski kierowca

Dłubiesz w nosie jadąc samochodem? Obciach straszny

Oczywiście, to co robimy w naszym aucie, jest prywatną sprawą każdego kierowcy i ewentualnie jego pasażerów. Z drugiej jednak strony warto mieć na uwadze znane powiedzenie: jak cię widzą, tak cię piszą...

Pomijając przypadki patologii i prostactwa, żaden szanujący się człowiek przebywając w towarzystwie innych ludzi nie będzie dłubał w nosie, robił dziwnych min przypominających neandertalczyka.  A jednak... Najlepszą okazją do obserwowania zachowań innych kierowców jest zatrzymanie się w oczekiwaniu na zielone światło albo powolna jazda w korku. Być może w takich chwilach, kiedy zapominamy, że ktoś może na nas patrzeć, ujawniamy swoje prawdziwe oblicze?

Dłubacz

Jest to chyba najczęściej spotykana forma zabijania czasu u kierowców.  Jedni robią to jeszcze w miarę dyskretnie, inni zaś ostentacyjnie wpychają paluch do nosa świdrując nim głęboko. A już najgorsze co może być, to wydobywanie "urobku", oglądanie tego, co przykleiło się do palca i następnie pstrykanie w celu strząśnięcia zawartości.

Reklama

Opisane zachowanie zdecydowanie częściej zdarza się mężczyznom, ale bywają i panie, które uskuteczniają podobne praktyki. Cały ich seksapil pryska wówczas jak bańka mydlana.

Inna odmiana to dłubanie palcem w uchu. Najczęściej po wyjęciu palca towarzyszy temu oglądanie, co też udało się wyskrobać....  Bardzo urokliwe. Znane są też przypadku dłubania w zębach połączone z wydobywaniem resztek posiłku.

Trudno wyobrazić sobie w normalnym towarzystwie szanowanego pana prezesa, znanego aktora, lekarza czy polityka, by tak zachowywał się przebywając z innymi ludźmi. A tutaj, za kierownicą, okazuje się, że wszystko wolno. Radzę zatem uważać, bo można zostać rozpoznanym i najeść się wstydu.

Rozmawiacz/ka

We współczesnym świecie telefony komórkowe mają już nawet przedszkolaki. Czekam z utęsknieniem, kiedy pojawią się one u dzieci w żłobkach. Zdecydowana większość ludzi stała się niewolnikami komórek. Rozmawiamy wszędzie: na pogrzebach, w kinach, w teatrach, kościołach, no i oczywiście w samochodzie.  Niektórzy stosują zestawy głośnomówiące lub słuchawki, inni trzymają telefon w dłoni. Charakterystycznym zjawiskiem u tych osobników jest odchylanie łokcia na bok.  Widocznie starają się tę swoją komórę jak najsilniej docisnąć do ucha, by lepiej słyszeć. A może to jakiś atawizm?

Najśmieszniej jednak wygląda, obserwowana z boku, bogata i intensywna gestykulacja. Taki kierowca-rozmawiacz wymachuje rękami, rusza gwałtownie głową, wali pięścią w kierownicę, czasem stuka się w czoło, unosi na fotelu, zapominając, że przecież rozmówca zazwyczaj go nie widzi.

Te zachowania przypominają jako żywo szympansa w klatce. Dowodzą także, jak bardzo ogłupiają niektórych ludzi współczesne wynalazki.

Malowaczka

Malowanie się w samochodzie, za kierownicą, to oczywiście domena pań. Chociaż po ostatnim konkursie Eurowizji wcale nie zdziwię się, jeśli zobaczę mężczyznę szminkującego usta kolorową kredką. Albo kobietę z brodą...

Dama poprawiająca makijaż w samochodowym lusterku wygląda również komicznie. Wydymanie warg,  strojenie min... Najczęściej wykonywanie tych czynności sprawia, że zapala się zielony sygnał, inni ruszają, a pięknisia nadal stoi i ocenia, czy jest już wystarczająco wytapetowana.

Wycikacz/ka

To już coś obrzydliwego, ale i takie przypadki się zdarzają. Chodzi mianowicie o tzw. wyciskanie pryszczy, krost, wągrów itp. Najczęściej pomocne jest tu również samochodowe lusterko wewnętrzne, chociaż widziałem kiedyś dżentelmena, który wychylił się w stronę lewego lusterka zewnętrznego i kontrolując w nim postęp wyciskania, przystąpił do dzieła.

Bardzo się wówczas cieszyłem, że nie jadę kabrioletem, bo można by oberwać wyciśniętym materiałem.

Drapacz/ka

Drapanie się też nie jest czynnością elegancką. Zwłaszcza, jeśli uskutecznia się je  niedyskretnie, a w dodatku intensywnie. Pół biedy, gdy obejmuje rękę, policzek, głowę.  Jednak już drapanie się pod pachami albo po plecach, połączone z wsunięciem ręki pod ubranie, budzi mieszane uczucie.

Jeszcze gorzej, gdy osoby jadą wyższym samochodem mają okazję dostrzec nogi kierującego. Najmniejszych problemów z obserwacją kończyn dolnych osoby kierowcy nie mają na przykład kierowcy ciężarówek i pasażerowie autobusów.

Wówczas zobaczyć można bardzo różne manipulacje. I co tu dużo ukrywać, facet drapiący się po przyrodzeniu albo niewiasta wsuwająca dłoń pod spódnicę nie są zbyt miłym widokiem.

Ruszacz

Mam na myśli nie ruszanie samochodem, ale głową i całym korpusem. Takie zachowania towarzyszą najczęściej młodym kierowcom, którzy lubią słuchać w aucie muzyki na cały regulator. Wówczas na zewnątrz inni słyszą rytmiczne dudnienie, za szybą pojazdu widzą zaś osobnika poruszającego się taki sposób, jak - przepraszam - goryl poczynający właśnie potomstwo.

Syfiarz/Syfiara

Zatrzymanie pod światłami to także dobra okazja do pozbycia się śmieci ze swojego auta. Przynajmniej dla niektórych.  Lecą więc przez okna samochód na jezdnię niedopałki papierosów, gumy do żucia, papierki od cukierków i batonów. Kiedy widzę takiego osobnika lub osobniczkę, to zakładam, że podobnie postępuje również w innych miejscach. A zatem strzyka petami z okna swojego mieszkania, rzuca opakowania po chipsach na trawnik itd. Jak to na nowoczesnego Europejczyka przystało.

Swoistym ewenementem była pasażerka pewnego samochodu stojącego przede mną.  W pewnej chwili uchyliły się tylne drzwi tego pojazdu,  a przez powstałą szczelinę wypadła na jezdnię... dziecięca  pielucha, zapewne wypełniona zawartością. I tak byłem rad, że to nie podpaska.

Nie trać samokontroli

Myślę, że można by jeszcze podać wiele odmian i innych wariantów dziwnych zachowań kierowców.  Oczywiście ktoś mi zaraz zarzuci: ja komuś się nie podoba, to niech nie patrzy. Sam zresztą jestem przeciwnikiem tego, by podczas zatrzymania przed skrzyżowaniem gapić się nachalnie na innych kierowców. Nie jest to z pewnością kulturalne. Czasem jednak człowiek mimowolnie zerknie w bok i bywa, że to co ujrzy, wprawia go w osłupienie.

Inni z kolei powiedzą: co to kogo obchodzi, co ja robię w samochodzie.  No niby tak, tyle tylko, że idąc ulicą,  robiąc zakupy w sklepie, siedząc w pracy wśród znajomych albo z ukochaną osobą przy romantycznej kolacji zapewne nie dłubiecie w nosie, nie wyciskacie wągrów,  nie drapiecie się po plecach.

Człowiek, który ma pewną klasę, zachowuje się tak samo niezależnie od tego, gdzie i w czyim towarzystwie przebywa. Prostak zaś uważa, że jeśli tylko nie widzi go ktoś dla niego ważny albo ktoś, od kogo jest zależny, to może robić wszystko co mu się podoba. A co tam, niech motłoch patrzy.

Uwaga! Czasem w samochodzie stojącym obok może być Wasz znajomy, szef, koleżanka labo któryś z Waszych podwładnych. Warto o tym pamiętać i nie tracić samokontroli. Albo, jeśli nie możemy uwolnić się od prostackich zachowań, zainstalujmy sobie mocno przyciemnione szyby.

Polski kierowca

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy