Kierowcy wyścigowemu zabrakło paliwa tuż przed metą. Wziął sprawy w swoje ręce
Do prawdziwego dramatu doszło podczas zawodów Fanatec Japan Cup na japońskim torze Okayama. Prowadzącemu wyścig kierowcy, tuż przed samym końcem zabrakło paliwa. Mężczyzna został zmuszony do wyjścia z wyczynowego BMW i dosłownie przepchnięcia go przez linię mety.
Wyścigi samochodowe niemal zawsze oznaczają gigantyczne emocje - nie tylko dla widzów, ale także biorących w nich udział kierowców. Zwłaszcza długodystansowe zmagania nierzadko charakteryzują się walką do ostatnich metrów, a każdy błąd w strategii zespołu może skutkować utratą ciężko wywalczonego miejsca. Przykładem może być niedawne zdarzenie, które miało miejsce podczas rozgrywania jednej z rund azjatyckiej serii GT4.
Na japońskim torze Okayama doszło bowiem do zaskakującej sytuacji. Max Orido - jeden z kierowców, który przez większość godzinnego wyścigu utrzymywał kilkudziesięciosekundowe prowadzenie, tuż przed finiszem niespodziewanie zaczął zwalniać. Jeszcze większą konsternacje u kibiców wzbudził moment, gdy jego wyczynowe BMW M4 GT4 całkowicie się zatrzymało, a on sam wysiadł z pojazdu i dosłownie zaczął go pchać w stronę mety.
Jak się okazało - kierowca utrzymywał tak wysokie tempo, że na dosłownie moment przed zakończeniem wyścigu, w samochodzie zabrakło paliwa.
Niestety ten gigantyczny błąd przełożył się na sporą stratę całego zespołu. Walecznemu kierowcy udało się wprawdzie ostatecznie przepchać samochód przez linie mety, jednak w miedzy czasie wyprzedziło go aż sześć innych pojazdów. To z kolei oznaczało dla japońskiej drużyny przegrane mistrzostwo.
Na szczęście z uwagi na fakt, że japońska seria GT4 charakteryzuje się dwiema rundami, kierowca miał szanse nadrobić zaległości w kolejny dzień. Tym razem zarówno sam Max Orido, jak i cały jego zespół nie popełnili tego samego błędu i ponownie wywalczyli sobie sporą przewagę nad konkurencją. To z kolei pozwoliło finalnie sięgnąć po wymarzony tytuł.