Sołowow, Pelikański, Kościuszko...

Michał Sołowow, jadący z pilotem Maciejem Baranem samochodem Mitsubishi Lancer EVO 8, wygrał w sobotę Rajd Rzeszowski, czwartą eliminację mistrzostw Polski. W klasyfikacji MP prowadzenie utrzymał Michał Bębenek, a Sołowow awansował na drugie miejsce.

Michał Sołowow wyprzedził w Rajdzie Rzeszowskim Mariusza Pelikańskiego (Peugeot 206 S1600) o 12,4 s; Michała Kościuszkę (Suzuki Ignis S1600) o 37,9 oraz Michała Bębenka (Mitsubishi Lancer) o 3.24,4. Bębenek stracił na ostatnim odcinku ponad dwie minuty, ale zdołał utrzymać czwartą pozycję.

Trudne warunki rywalizacji spowodowały, że blisko połowa startujących załóg odpadła na trasie. W pierwszym dniu z udziału w rajdzie musiał zrezygnować Leszek Kuzaj, w drugim - po wypadkach - odpadli m.in. Maciej Lubiak i Zbigniew Staniszewski.

A oto co po rajdzie powiedział Michał Kościuszko: „Jestem bardzo szczęśliwy, to mój wielki dzień. Po raz pierwszy jestem na podium w klasyfikacji generalnej. Rajd Rzeszowski co widać po ilości załóg, które dojechały do mety był bardzo trudny – dużo błota i padający deszcz na trasie prawie całego rajdu. Dzisiejszy etap zaczął się dla mnie bardzo szczęśliwie – wygrałem pierwszy oes w pętli, który jest jednocześnie pierwszym wygranym przeze mnie odcinkiem specjalnym w klasyfikacji generalnej. Powiększyłem również przewagę w S 1600 pozostając nadal na pozycji lidera.”

Reklama

Jego pilot także był szczęśliwy. Jarosław Baran: „Bardzo się cieszę że jesteśmy na podium. Nie da się ukryć że do takiej pozycji moje wieloletnie doświadczenie mnie przyzwyczaiło, ale nie zapomniałem jak można się cieszyć. Z Michałem debiutuję na podium, to cenne, szczególnie w tak trudnym rajdzie. Dzisiaj rano Michał bardzo mnie zaskoczył wygrywając oes, bo jest to chyba najmłodszy zawodnik, który w klasyfikacji generalnej wygrał odcinek specjalny.”

A oto co o Rzeszowskim powiedział Sebastian Frycz: Pierwszy dzień skończyliśmy bez większych problemów i z kilkusekundową przewagą nad Michałem Sołowowem. Wiedziałem, że jeśli nie będzie deszczu, to wygranie „Rzeszowskiego” jest w naszym zasięgu. Pogoda pokrzyżowała jednak plany, bo drugi etap zaczął się od totalnego deszczu. Na drodze było tak dużo wody i do tego tak piekielnie ślisko, że z trudem utrzymywałem kierunek jazdy. Właśnie takim warunkom zawdzięczamy dwie przykre przygody. Na jednym z łuków przy niedużej prędkości opuściliśmy drogę. Niegroźnie, bo samochód nie uległ żadnemu uszkodzeniu, ale zanim wyjechaliśmy z grząskiej pułapki, marzenie o wygranej oczywiście prysło. Potem było trochę nerwowo, zaczęliśmy gonić i lekko zahaczyliśmy o wystającą balustradę mostu. Skończyło się tylko na pogiętym nadkolu i obrocie, co kosztowało kolejne sekundy. Na szczęście była to także ostatnia nasza przygoda, szybko się po niej pozbieraliśmy i wróciliśmy do walki, ale na odzyskanie dotychczasowej pozycji już nie było czasu. Wygrana przeszła nam koło nosa, ale na pocieszenie przywozimy z Rzeszowa kolejne punkty w klasyfikacji klasy. Plan wykonaliśmy, ale niedosyt wygranej oczywiście pozostaje.

-Dawno nie widziałem takiego załamania pogody – dodaje pilot Frycza Maciej Wodniak. – W tej pierwszej fazie deszczu nasz Fiat Punto nie tyle jechał, ile... pływał po oesie. Jazda od brzegu do brzegu asfaltu skończyła się pechowo. Żal, że nie wygraliśmy, ale cieszę się z tego, że w komplecie dojechaliśmy do celu. „Rzeszowski” był przecież trudny, a do tego jeszcze rozstrzygał w naprawdę zaskakujących warunkach. No cóż, nie udało się, ale to jeszcze nie jest nasze ostatnie słowo. Myślami jesteśmy już na „Warszawskim”.

Szczegółowe wyniki zobaczysz TUTAJ.

A TUTAJ foto-galeria z Rajdu Rzeszowskiego. wski%202005" class="headblue1">TUTAJm foto-galeria z Rzeszowskiego.

Porozmawiaj na Forum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mitsubishi | podium | galeria | rajd | Mitsubishi Lancer | Kościuszko | Michał Sołowow
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy