Prywatna policja drogowa? Możecie to włożyć między bajki
Stali czytelnicy serwisu moto.interia.pl wiedzą, że raz do roku, 1 kwietnia, nasza redakcja serwuje wam garstkę newsów, które nie do końca pokrywają się z prawdą. Tradycji stało się zadość także i tym razem. Które z wczorajszych materiałów były naszymi prima aprilisowymi żartami?
Na początku musimy się wam przyznać do drobnego podstępu. By uwiarygodnić naszą radosną twórczość część z wczorajszych informacji, podobnie zresztą jak w ubiegłych latach, konsultowaliśmy z kolegami po piórze z innych redakcji. W prima aprilisowy spisek zaangażowane były również internetowe serwisy motoryzacyjne: Onetu, Wirtualnej Polski, Auto Motor i Sportu oraz Autocentrum. Wytropienie żartów nie było więc łatwe... Które z wczorajszych informacji śmiało wsadzić możecie między bajki?
Żartem był, rzecz jasna, tekst mówiący o prywatyzacji policji drogowej. Chociaż - sądząc po komentarzach - wielu czytelników liczyło na szybki zarobek w postaci dywidendy, rząd nie planuje wcale sprzedaży akcji policji drogowej...
Owocem naszej wyobraźni był również tekst o zakazie używania telefonów komórkowych przez osoby poruszające się po przejściach dla pieszych. Chociaż - w naszej opinii - tego rodzaju przepis w znaczny sposób wpłynąłby na poprawę bezpieczeństwa niechronionych uczestników ruchu, jak na razie nic nie wskazuje na to, by posłowie zaprzątali sobie głowy tą kwestią.
Mamy też dobre informacje dla kierowców, którzy od lat cieszą się uprawnieniami do prowadzenia pojazdów. Nie jest prawdą, że co 10 lat, każdy kierujący będzie musiał zdawać dodatkowy egzamin teoretyczny, by wykazać się znajomością zmian w Prawie o Ruchu Drogowym. Prawo nie działa wstecz - tego rodzaju rozporządzenie - będące owocem naszej wyobraźni - stałoby w jasnej sprzecznością z konstytucją.
Naszym pomysłem był też materiał o wpływie historii wykroczeń drogowych na ceny polis OC. Uspokajamy więc - żaden mandat nie będzie skutkował stratą zniżek z tytułu polisy OC. Kolejne nie będą też oznaczać 10 proc. zwyżki w cenie ubezpieczenia.
Na koniec spieszymy również uspokoić blacharzy, lakierników i właścicieli komisów. Nie jest prawdą, że od 1 stycznia przyszłego roku na terenie Polski obowiązywać będzie całkowity zakaz rejestracji pojazdów po tzw. "szkodach całkowitych". W rzeczywistości oznaczałby on bowiem nagłe uwstecznienie społeczeństwa. W kilka miesięcy z dróg zniknęłyby setki tysięcy pojazdów, a tysiące osób straciły źródło utrzymania.
Musimy bowiem pamiętać, że w przypadku starszych samochodów szkoda całkowita często oznacza np. drobne uszkodzenie reflektora, zderzaka i błotnika...
Przepraszamy wszystkich, którym nasze wczorajsze informacje napędziły stracha. Obiecujemy, że przez najbliższe miesiące w naszych newsach pisać będziemy prawdę, samą prawdę i tylko prawdę!
No, przynajmniej do 1 kwietnia 2016 roku...