Polityka transportowa w Krakowie

Przeżyliśmy kolejny Europejski Dzień bez Samochodu. Jak zwykle kompletnie zignorowany przez polskich kierowców, których do odstawienia na parę godzin własnego auta nie zachęcił nawet fakt, że tego dnia w wielu miastach mogli za darmo korzystać z komunikacji publicznej - jedynie na podstawie dowodu rejestracyjnego pojazdu.

W Krakowie o wiele większe niż dzień bez samochodu zainteresowanie mieszkańców wzbudziła informacja, że władze zamierzają uniemożliwić parkowanie na chodnikach przy kilku ważnych ulicach w centrum miasta. Uzasadnienie: stojące tam samochody nie pozostawiają pieszym wymaganej przepisami minimalnej ilości miejsca.

Zapowiedź ta została przyjęta z mieszanymi odczuciami. Niektórzy (sądząc po komentarzach w Internecie stanowiący mniejszość) są zadowoleni. Twierdzą, że to krok we właściwym kierunku, bowiem chodniki, jak sama nazwa wskazuje, powinny służyć do chodzenia, tymczasem coraz częściej są zajmowane pod ogródki kawiarniane, zastawiane przez auta i wykorzystywane jako zastępcze ścieżki rowerowe. Inni pomstują, widząc w tej decyzji kolejny przejaw szykanowania zmotoryzowanych.

Reklama

Szykanowanie to prawdopodobnie zbyt mocne słowo, ale pozostaje faktem, że utrudnianie życia kierowcom prywatnych samochodów to jeden z elementów tzw. uspokajania ruchu w centrach miast. Podczas niedawnej debaty w Polskim Klubie Ekologicznym (19 września, Wyższa Szkoła Zarządzania i Bankowości) ciekawą prezentację pt. "Komunikacja miejska w Krakowie: zrównoważona i ekologiczna", przedstawił Łukasz Szewczyk, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu m. Krakowa. Przypomniał, że polityka transportowa miasta, określona uchwałami jego rady z 1993 i 2007 r., dała wyraźny priorytet komunikacji zbiorowej. Konsekwencją jest m.in. budowa nowych linii tramwajowych i ścieżek rowerowych, wytyczanie buspasów i tworzenie sieci kolei aglomeracyjnej, ale także szereg przedsięwzięć, ograniczających ruch samochodowy.

Mija właśnie 37 lat od ustawienia znaków zakazu wjazdu na Rynek Główny (inna sprawa, że w godzinach porannych, gdy mogą tam wjeżdżać pojazdy zaopatrujące lokale gastronomiczne i sklepy, trudno się przecisnąć wśród dziesiątków dostawczaków). Strefy Tempo 30, gdzie obowiązuje limit prędkości 30 km/godz. zajmują obecnie 11,3 km kw., czyli 3,5 proc. powierzchni miasta. Liczba parkingów Park&Ride docelowo ma sięgnąć 26, chociaż na razie funkcjonują tylko 2. Przewiduje się, że system  tzw. Roweru Publicznego obejmie 150 stacji z ok. 1500 jednośladami (w 2016 r. z miejskie wypożyczalnie rowerów nie działały, delikatnie mówiąc, najlepiej). Udział tego środka transportu w podróżach ogółem wynosił, według badań, 4,3 proc.

Władze Krakowa planują stworzenie systemu Car Sharing, liczącego co najmniej 100 samochodów elektrycznych. Specjalnie oznakowane pojazdy będą mogły jeździć  po buspasach i po strefie ograniczonego ruchu (poza obszarem wewnątrz I obwodnicy, czyli w ścisłym zabytkowym centrum miasta), parkować za darmo w strefie płatnego postoju oraz na miejskich parkingach kubaturowych (podziemnych i naziemnych wielopoziomowych). Za bazę pojazdów systemu Car Sharing służyć będzie rozmieszczonych w całym mieście 50-70 terminali. Każdy z 2-5 oznakowanymi miejscami postojowymi i urządzeniami, pozwalającymi na jednoczesne ładowanie akumulatorów w minimum trzech samochodach.

To przyszłość. Na razie jest jak jest - mamy gigantyczne korki i złorzeczących, tracących czas i nerwy kierowców. Którzy owszem, może i byliby skłonni zgodzić się na pewne ograniczenia w ruchu i parkowaniu prywatnych aut, ale gdyby dotyczyły one wyłącznie pojazdów bez rejestracji KR. Najlepiej, gdyby całkowicie zakazać im wjazdu do miasta pod Wawelem.

Jak widać jesteśmy niechętni nie tylko uchodźcom. Stanowcze "nie" mówimy również "obcym" samochodom...


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy