Le Mans: zwycięstwo Audi, niedosyt faworytów
Zakończyła się 75. edycja prestiżowego wyścigu "24 godziny Le Mans".
Drugi raz z rzędu zwycięstwo przypadło prototypowi audi R10 TDi z nr 1 w składzie: Frank Biela, Emanuele Pirro oraz Marco Werner. Audi pokonało pierwszego w historii wyścigu dieslowskiego konkurenta - peugeota 908 HDi (nr 8) oraz benzynowego pescarolo Judd (16).
O tym wyścigu mówiono jako pojedynek pięciu diesli - trzech audi i dwóch peugeotów. I rzeczywiście - początkowo wszystkie pięć samochodów praktycznie nie schodziło poniżej siódmego miejsca.
Zaraz po starcie, wyjeżdżający z pole position peugeot 908 przejechał przez szykanę i spadł na trzecie miejsce, za audi nr 2 i innym peugeotem 908. Jednak po półtorej godziny zaczęły się problemy - audi nr 3, za kierownicą którego siedział młody Mike Rockefeller, stracił kontakt z nawierzchnią i uderzył tyłem w barierę. Rockefeller próbował naprawić auto, jednak to się nie udało.
Po szesnastu godzinach, z bardzo dziwnego powodu wyścig zakończył faworyzowany audi nr 2, którego jednym z kierowców był siedmiokrotny zwycięzca Le Mans - Tom Kristensen. Po wyjeździe z boksu na szybkiej części toru od samochodu po prostu odczepiło się tylnie lewe koło... Auto wpadło w poślizg i z impetem uderzyło w obudowaną oponami barierę. Załoga mistrza musiała wycofać się z wyścigu.
Nieszczęście spotkało także jednego z peugeotów 908 - auto, za którego kierownicą jechał m.in. były mistrz F1 Jacques Villeneuve z przyczyn technicznych nie wyjechało z boksów. Była to już przeszło 20. godzina wyścigu.
Ostatecznie na mecie jedyne pozostałe audi nr 1 pokonało jedynego pozostałego peugeota 908 (nr 8), który na samym końcu wyścigu zelektryzował cały zespół, zatrzymując się niedaleko linii start-meta na niecałą minutę przez końcem 24. godziny wyścigu. Okazało się to manewrem taktycznym Sebastiana Bourdais, który po prostu nie chciał ciągnąć samochodu przez kolejne 13 km...
Trzecie, benzynowe pescarolo C60 straciło do zwycięzcy klasy LMP1 i całego wyścigu 12 okrążeń. Warto nadmienić, iż czwarty na mecie był także bolid konstrukcji pescarolo Judd, tyle że wystawił go zespół Rollcentre Racing.
W kategorii LMP2 zwyciężył Lola Zytek zespołu Binnie Motosport (nr 31), który w klasyfikacji generalnej zajął dopiero 18. miejsce. W tej klasie zaledwie dwa samochody dojechały do mety - drugim na mecie, ze stratą przeszło 16 okrążeń do lidera LMP2 był faworyt - zespół Barazi Epsilon i jego zytek 07S/2 z nr 33.
Klasa GT1, paradoksalnie, okazała się dużo silniejszą od LMP2 - aż 10 samochodów GT wyprzedziło zwycięzcę teoretycznie szybszej LMP2. Zwyciężyła ekipa Aston Martin Racing nr 009, która dojechała na piątym(!) miejscu w klasyfikacji generalnej, tracąc 26 okrążeń do audi R10 TDi.
Jedno okrążenie mniej przejechała corvette C6-R zespołu Corvette Racing, a dwa mniej - kolejny aston martin z zespołu AM Racing Labre Competition z nr 008.
Pecha miał zespół Corvette Racing, którego druga corvette odpadła w pierwszych godzinach wyścigu, nic to jednak w porównaniu z japońskim JLOC, którego lamborghini murcielago R-GT wypadło z zakrętu na pierwszym okrążeniu wyścigu i więcej się w nim nie pokazało...
Kategoria GT2 to naprzemienne liderowanie ferrari 430 GT i porsche 997 GT3 RSR. Wielu wskazywało na ubiegłorocznych zwycięzców - Panozy Esperante brytyjskiego zespołu Team LNT, jednak z dwóch startujących Esperante tylko jeden dojechał do mety, na piątym miejscu w swojej klasie. Zwyciężył porsche nr 76 zespołu IMSA Performance, które straciło do audi równe 50 okrążeń i zostało sklasyfikowane na 15 miejscu w generalce.
Wyścig może nie obfitował w wiele zaskakujących przetasowań, jednak jak zwykle czas 24 godzin wystarcza, ażeby w imprezie mogło dziać się bardzo wiele. Już teraz Audi i Peugeot zapewniają o starcie w przyszłorocznym Le Mans - czy dojdzie do rewanżu? Zobaczymy w kolejnej edycji najsłynniejszego wyścigu długodystansowego na świecie.
Jak na razie - Le Mans należy do Audi.