Jest kraj, w którym nie ma słowa "niemożliwe"

Będziesz to miał jak w chińskim banku... Chińskie badziewie... Eee tam, to chińszczyzna... Chiny i Chińczycy nie mają u nas, delikatnie mówiąc, najlepszej opinii.

Aby ją zmienić, należy przejść wyjazdową lekcję pokory, wybierając się, choćby na kilka dni, do pogardzanego Państwa Środka.

- Tu nikt nie używa słowa: "niemożliwe" - podkreśla Oliver, syn Słowaka i Czeszki od kilku lat mieszkający w Pekinie, sprawnie posługujący się miejscowym językiem i dobrze znający lokalne realia.

To prawda, dziwne i kontrowersyjne z naszego punktu widzenia połączenie twardych, jedynowładczych rządów partii komunistycznej ze swobodą gospodarczą plus pracowitość i przedsiębiorczość mieszkańców ChRL daje niezwykłe rezultaty. Gigantyczna Zapora Trzech Przełomów, skądinąd wymagająca zatopienia ponad 3 000 miejscowości i przesiedlenia z górą miliona ludzi? Zaprojektowane na oszałamiającą skalę, aczkolwiek nie zawsze udane, przedsięwzięcia infrastrukturalne? Powstający w Szanghaju drugi pod względem wysokości (632 m) wieżowiec na świecie? Maglev, czyli pociągi bez kół i szyn, które poruszają się dzięki wykorzystaniu poduszki magnetycznej i potrafią rozpędzić się do 450 km/godz.? Supernowoczesne lotniska i wielopasmowe autostrady z pięciopoziomowymi skrzyżowaniami? To wszystko znajdziemy w dzisiejszej Chińskiej Republice Ludowej...

Reklama

Podobny rozmach widać też w branży motoryzacyjnej. Dla wszystkich działających tutaj koncernów samochodowych miejscowy rynek kojarzy się ze słowem "naj": największy na świecie, najważniejszy, najbardziej obiecujący... W 2013 r. kupiono w ChRL ponad 22 mln pojazdów, w tym prawie 18 mln samochodów osobowych; więcej niż gdziekolwiek indziej na świecie, nie wyłączając Stanów Zjednoczonych.

Numerem 1 jest Volkswagen AG, który w ubiegłym roku sprzedał w Chinach 3,27 mln samochodów osobowych (o 16,2 proc. więcej niż w 2012 r.; w Europie w tym samym czasie wzrost wyniósł ledwie symboliczne 0,7 proc.) i, po raz pierwszy od 9 lat, wyprzedził dotychczasowego lidera, General Motors.

Zgodnie z obowiązującym w ChRL prawem inwestorzy zagraniczni mogą działać tu jedynie poprzez wspólne przedsięwzięcia z co najmniej 50-procentowym udziałem lokalnego, przeważnie państwowego partnera. Obecny na chińskim rynku od początku lat 80. XX wieku koncern z Wolfsburga uczestniczy obecnie w dwóch takich spółkach: FAW Volkswagen i Shanghai Volkswagen. Ma w Chinach kilka fabryk, centra badawczo-rozwojowe. Poprzez sieć, uwaga, 2400 dealerów oferuje większość ze swoich modeli aut (wkrótce w Pekinie otwarty zostanie największy na świecie salon samochodowy VW). 22 z nich produkuje na miejscu.

Każdą wielką samochodową imprezę wystawienniczą poprzedza Volkswagen Group Night - spotkanie, podczas którego zaproszonym dziennikarzom i przedstawicielom branży motoryzacyjnej prezentowane są nowości marek z puli, należącej do VW. Z okazji Auto China 2014 zorganizowano je w jednej z hal sportowych kompleksu olimpijskiego w Pekinie. Impreza nosiła nazwę Night of the Stars, czyli Noc Gwiazd i była stylizowana na hollywoodzką galę filmową. Kończące tę niezwykłą demonstrację siły i możliwości niemieckiego koncernu wystąpienie Martina Winterkorna, prezesa Volkswagena AG, stanowiło czołobitny hołd złożony Chinom, Chińczykom i znaczeniu chińskiego rynku.

Podczas Auto China 2014 w Pekinie marki Volkswagena zajmowały oddzielny pawilon, urządzony wedle europejskich, korporacyjnych standardów. Gdzie indziej było... rozmaicie. Spacer po stoiskach, na których prezentowali się lokalni producenci, przypominał uczestnictwo w konkursie "Zgadnij, jaki to samochód".

Podobieństwo pojazdów oferowanych przez firmy takie jak Dongfeng, Great Wall, SAIC, Chery, JAC, do aut renomowanych marek wynika nie tylko z zamiłowania Chińczyków do naśladownictwa, by nie rzec kopiowania cudzych wzorców, lecz także z rozpaczliwej chęci dorównania zagranicznym konkurentom. Mogą rywalizować z nimi głównie ceną, jednak mieszkańcy ChRL szybko się bogacą i coraz więcej z nich stać na auta co prawda dużo droższe, ale też dużo lepsze - nowocześniejsze, bardziej niezawodne, bezpieczniejsze dla ludzi i środowiska naturalnego. W ubiegłym roku lokalni klienci kupili m.in. 2,5 mln Volkswagenów, 492 tys. Audi, 227 tys. Skód, a także (od sierpnia 2012 do grudnia 2013) 37 tysięcy Porsche.

No właśnie - środowisko. Zmorą wielkich chińskich aglomeracji jest smog. Wiele osób nie wychodzi na ulice bez specjalnych maseczek na twarzy. Ludzie masowo zaopatrują się w urządzenia, które filtrują powietrze napływające do mieszkań. To na zewnątrz jest bowiem zanieczyszczone w stopniu wielokrotnie przekraczającym dopuszczalne przepisami limity. Rezydujący w ChRL cudzoziemcy ukuli nawet złowieszczy, dobrze określający sytuację termin: "Airpocalypse". Głównego winowajcy fatalnego stanu rzeczy upatruje się w motoryzacji.

Shanghai, Beijing, Tianjin, Guangzhou, Guiyang, Hangzhou, Dalian... Władze kolejnych miast starają się zachęcić ludność do korzystania z komunikacji publicznej, wprowadzają preferencje dla pojazdów elektrycznych, jednocześnie ograniczając wzrost liczby aut z napędem spalinowym. W Pekinie wprowadzono limit rejestracji nowych samochodów - maksymalnie 140 tys. rocznie. Uprawnienia do zarejestrowania auta rozdziela się w drodze loterii lub licytacji. W Szanghaju aukcja wywindowała cenę wspomnianego przywileju niemal do równowartości najtańszej Skody Fabii (przypomnijmy: chodzi o prawo do zarejestrowania samochodu!). Bardzo surowe kary grożą urzędnikom, wykorzystującym pojazdy służbowe do celów prywatnych. Trasy ich przejazdów są śledzone przez GPS. Niedawno wprowadzone przepisy mają spowodować, że do 2017 roku 5 mln samochodów nie spełniających wymogów środowiskowych zostanie wycofanych z ruchu i zezłomowanych. Planuje się budowę nowych linii metra - obecnie kolej podziemną ma jedynie 18 spośród 144 chińskich miast, liczących ponad 3 mln mieszkańców.

Obawy przed kolejnymi restrykcjami napędzają koniunkturę. Ludzie kupują masowo samochody, obawiając się, że wkrótce nie będzie ich stać na zarejestrowanie swoich pojazdów (ten boom przypomina nieco nasz niedawny rodzimy szał "kratkowy"). Czy w dalszej perspektywie względy ekologiczne nie zahamują jednak rozwoju motoryzacji w Chinach? Specjaliści twierdzą, że nie i podkreślają, że ChRL to przecież nie tylko wielkie, zakorkowane miasta. Własnymi samochodami dysponuje nadal jedynie 6 proc. ludności tego ogromnego kraju, podczas gdy podobny wskaźnik dla Korei Południowej wynosi 36 proc., a dla USA 80 proc.

Perspektywy są zatem świetlane. I pomyśleć, że my też kiedyś eksportowaliśmy do ChRL samochody: polonezy i fiaty 126 p...

ZJEDŹ NA CHWILĘ NA POBOCZE

Polub MOTO INTERIA na Facebooku. Tam znajdziesz więcej zdjęć, ciekawostki i... konkursy. Do wygrania wkrótce samochód na weekend!. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy