Gronholm prowadzi w Australii

Dziś zakończył się pierwszy etap Rajdu Australii, zaliczanego do RSMŚ. Dziesięć odcinków specjalnych (w tym wczorajszy superoes Langley Park) miało długośś niemal równych stu kilometrów. Od rana do ataku ruszyli kierowcy Peugeota, dzięki czemu prowadzenie objął Marcus Gronholm przed Harrim Rovanperą. Finowie prowadzili do OS-4, na piątym bowiem do zdecydowanego ataku ruszył Colin McRae. Szkot najpierw wyprzedził Rovanperę, aby po szóstej próbie awansować na pozycję lidera. Kierowca Forda nie prowadził jednak długo, już na siódmym odcinku wyprzedzili go bowiem kontratakujący Gronholm i rozkręcający się z każdym kilometrem Richard Burns.

Jakby tego było mało, na kolejnym odcinku Colin spadł na czwarte miejsce, za znakomicie spisującego się Didiera Auriola. Taka kolejność utrzymała się już do końca dnia, ale różnice czasowe w czołówce są minimalne i na pewno jeszcze wiele może się zmienić.

Wysoko w klasyfikacji byłby z pewnością Carlos Sainz, ale przygoda na OS6 kosztowała Hiszpana ponad 3 minuty straty. El Matador wypadł z drogi i uderzył w słupek, ściągając przy tym oponę z felgi. Kierowca przejechał w ten sposób jakieś dwanaście kilometrów, aż opona trąca cały czas o podwozie, stanęła w płomieniach. Sainz ugasił ogień, ale nie mógł samemu zdjąć zakleszczonej felgi. Sztuka ta udała się dopiero w serwisie, ale usunięcie skutków przygody zajęło więcej czasu niż powinno, przez co Hiszpan spóźnił się na następny odcinek i otrzymał minutę trzydzieści sekund kary.

Reklama

Problemy z ogniem miał także trzeci z kierowców Forda ? Francois Delecour. W Focusie WRC Francuza doszło do niegroźnego pożaru silnika na drodze dojazdowej. Płomienie nie były ogromne, ale mogły mieć wpływ na kolejną awarię do której doszło na odcinku dziewiątym. Delecour stracił wspomaganie kierownicy i szczęściem w nieszczęściu było to, że doszło do tego w trakcie krótkiej próby, ostatniej przed serwisem.

To wszystko może jednak okazać się niczym w porównaniu z błędem, jaki popełnili niespodziewanie Colin McRae i Nicky Grist. Załoga Forda spóźniła się na losowanie miejsc startowych do drugiego etapu i wszystko wskazuje na to, że będą jutro zmuszeni pojechać jako pierwsi, co jest równoznaczne z utratą wszelkich szans na odegranie poważniejszej roli w imprezie. Colin miał stawić się na rampie startowej o 19.20, aby o 19.25 wybierać pozycję. Przyjechał równo o 19.25, ale tylko po to, żeby dowiedzieć się o spóźnieniu. Dyrektor zespołu Forda złożył jednak odwołanie i zapowiada walkę z tą decyzją.

Według ustalonego porządku startowego za Colinem na trasie mieliby pojechać kolejno: Arai, Eriksson, Alister McRae, Delecour (poświęcił jedno miejsce dla Sainza), Sainz, Loix, Panizzi, Solberg, Makinen, Rovanpera, Auriol, Burns i Gronholm.

Wyniki po pierwszym etapie (OS10):

1 GRONHOLM (Peugeot) 1:25:56.3

2 BURNS (Subaru) +00:03.6

3 AURIOL (Peugeot) +00:03.8

4 MCRAE (Ford) +00:05.3

5 ROVANPERA (Peugeot) +00:15.9

6 MAKINEN (Mitsubishi) +01:18.0

7 SOLBERG (Subaru) +01:23.8

8 PANIZZI (Peugeot) +01:30.7

9 LOIX (Mitsubishi) +02:15.3

10 DELECOUR (Ford) +02:25.2

autoklub.pl
Dowiedz się więcej na temat: kierowca | sainz | Peugeot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy