Przyszłość motoryzacji jest dziś? Kiedyś to były wynalazki!

Już dziś projektanci najpotężniejszych koncernów motoryzacyjnych wiedzą, jak będą wyglądać samochody za dziesięć lat. Może nawet za dwadzieścia. Bo to, czym zachwycamy się obecnie, bo właśnie wchodzi do sprzedaży, jest już właściwie przestarzałe. Ale czy te nowe auta mogą równać się z tym, co prezentowano kiedyś, jako spektakularne koncepty?

Do pierwszych szkiców modeli, które znamy dziś, zasiadano nawet pięć lat temu. Emocje, które w nas wzbudzają obecnie wyjeżdżające z salonów nowe pojazdy, oddają ówczesny stan umysłu designera danej marki i klimat otoczenia, które go zainspirowało. Choć nie zawsze - do niedawna większość europejskich firm motoryzacyjnych korzystała z usług zewnętrznych specjalistów, którzy zajmowali się projektowaniem nowych samochodów koncepcyjnych. Za mekkę projektantów aut uznawano północne Włochy, szczególnie okolice Turynu. Między Alpami a Apeninami swoje firmy założyli tacy projektanci nadwozi, jak Pietro Frua, Guiseppe "Nuccio" Bertone i Pininfarina, którzy odpowiadali za stylizację modeli wielu producentów. Co ich inspirowało? 

Reklama

Ogólnie rzecz ujmując - świat. Okazuje się, że na zarys linii przetłoczenia na masce samochodu, czy na wygląd lusterek zewnętrznych, może mieć wpływ zarówno moda, muzyka, jak i architektura. To, jakimi autami jeździmy, jest w języku motoryzacyjnych stylistów odwzorowaniem trendów panujących w sztuce i kulturze, ale też naszych aspiracji - czy np. chcemy być w przyszłości jeszcze bardziej "eko", czy jednak będziemy tęsknić do wszystkiego co "retro". Do kompletu czynników, mających przełożenie na finalny sznyt karoserii dochodzą zwiększające się oczekiwania konkretnych grup odbiorców - samochód już nie jest pojazdem na czterech kołach, służącym do przemieszczania się z miejsca na miejsce. To jednocześnie biuro, centrum rozrywki, mini przedszkole, bagażówka, a nawet pomieszczenie relaksu. Stąd wciąż pojawiające się w autach elementy, takie jak cyfrowe radio DAB, pokładowy Internet, monitory w zagłówkach, aromaterapia, masaże w fotelach... Chciałoby się zapytać: quo vadis motoryzacjo?

Odpowiedź jest prosta - znajdziemy ją w oficjalnie ujawnionych projektach tzw. "concept carów", czyli samochodów koncepcyjnych. Pokazują one pomysły poszczególnych biur projektowych, zajmujących się stylizacją nadwozi przeróżnych marek. Często są to prawdziwe dzieła sztuki użytkowej, które mają zademonstrować możliwości najznamienitszych nazwisk designu samochodowego. Ale te, które znamy obecnie, czy pojawią się wkrótce, nieco odbiegają od tych, które prezentowano nam kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat temu, jako przełomowy design i technologiczną rewolucję. Czym się wówczas inspirowano i jak wiele ma to wspólnego z obecną motoryzacją?

Opel Monza

1964 rok - Rüsselsheim: umożliwia się zwiedzanie osobom postronnym nowego studia projektowego Opla w budynku N10. Wielu z nich widziało je po raz pierwszy i ostatni - po uroczystym otwarciu te futurystyczne obiekty zostały zamknięte dla niewtajemniczonych. "Łatwiej dostać się do Fort Knox niż do N10" - mówił wówczas jeden z pracowników Opla. Było to największe studio projektowe należące do producenta samochodów w Europie. Wreszcie zaprezentowano go - najnowszy concept car niemieckiej marki, który wyjechał z N10: to Opel Monza. Projektant modelu, Mark Adams, wzorował się na morskich falach docierających na brzeg. Płynne powierzchnie miały dawać pojazdowi lekkości. Ta oryginalna stylizacja nadwozia była też inspirowana smukłą sylwetką psów myśliwskich rasy chart.

Toyota FV2

Toyota FV2 to futurystyczny jednoosobowy pojazd, który reagował na ruchy ciała kierowcy. Można nim było kierować na stojąco, przechylając się do przodu, do tyłu, na prawo i na lewo lub na siedząco. Gdy pojazd był wyłączony, przypominał kapsułę. Po uruchomieniu jego szklana pokrywa podnosiła się do pionu, tworząc przednią szybę. Nie służyła jednak tylko do ochrony przed wiatrem. Był to interaktywny, multimedialny tablet sterowany ruchem dłoni na odległość, który w czasie rzeczywistym obserwował otoczenie i na nie reagował. FV2 zaprojektowano tak, by łączyć się z chmurą, odbierać informacje, np.  warunki na drodze, oraz dostarczać do chmury dane przydatne dla innych kierowców. Mieliśmy też porozumiewać się z naszym samochodem. Tak jak dostosowujemy ubrania do pogody, tak FV2 mógł dostosowywać swój wygląd do człowieka. Zamiast tradycyjnej karoserii miał wyświetlacz, dlatego można było w każdej chwili zmienić kolor i wzór na powierzchni. Gdy kierowca prowadził sprawnie i żwawo, auto pokrywało się żywymi kolorami, jeśli korzystał z funkcji wspomagania, zaprojektowanych dla początkujących, karoseria wyświetla ostrzeżenie dla innych kierowców.

Volkswagen Beetle Dune

Beetle Dune był modelem studyjnym, ale wszystko, co prezentował było możliwe do wykonania w produkcji seryjnej. Z podwyższonym nadwoziem, dużymi, 19-calowymi obręczami i stylizacją "all-terrain" został stworzony aby podbijać plaże i wydmy, jak przed laty VW Buggy. Dlaczego zatem na bagażniku zamocowano narty? Ponieważ na nartach można jeździć nie tylko po śniegu. Przecież na całym świecie tam, gdzie są wydmy, powstają ośrodki sandboardingu. Auto pokryte więc zostało żółto-pomarańczowym lakierem, którego ciepły odcień niemal każdego wprawiał w dobry nastrój. Nad progami znalazło się oczywiście miejsce na typowe dla Beetla boczne listwy stylizowane na legendarne stopnie w drzwiach starych Garbusów - również czarne i błyszczące.

Rinspeed Xchange

Rinspeed to szwajcarskie studio projektowe, które istnieje od 1979 roku. Ich concept car z 2014 roku to elektryczny samochód, który sam się prowadził, a kierowca mógł korzystać z niego jak z biura lub wygodnego salonu. Brzmi znajomo? Komfort podróży miał być w Rinspeed Xchange zbliżony do samolotowej klasy biznes. Można tu było grać w gry wideo, czy surfować po Internecie, bez konieczności nadzorowania kierunku ruchu auta, czy sterowania jakimikolwiek systemami. W Xchange znalazła się również technologia steer-by-wire, dzięki której kierownica mógł znajdować się po środku deski rozdzielczej. Pasażerowie przyjmowali w samochodzie dowolną pozycję i sterowali nim i wieloma funkcjami auta dzięki prostym gestom. Wszystko to było sprzężone ze światem zewnętrznym poprzez transmisję danych i inteligentne linki. Nowinką był dach z pleksiglasu (szkło akrylowe), mieniący się we wszystkich kolorach tęczy. Przydało by się takie auto w dobie pandemii czyż nie? Xchange mógł stać się biurem, miejscem konferencji dla kilku osób, lub przytulnym miejscem do parzenia espresso przy prędkości 120 km/h.

Peugeot Exalt

Peugeot połączył surowy metal z przypominającą fakturę skóry rekina tkaniną. Ręcznie wykuta przez mistrza blacharstwa stalowa karoseria samochodu była hołdem złożonym sztuce francuskiej motoryzacji lat 20. i 30. Zastosowane w nadwoziu tworzywa były owocem francuskiego i chińskiego know-how oraz inspiracji kulturą obu krajów.  Kabina została wykończona różnymi rodzajami materiałów - naturalną melanżową tkaniną z domieszką wełny, patynowaną skórą, surową stalą i czarnym hebanem.  Środek auta zdobił unikalny wzór - rysunek lwa na tle pędów i liści bambusa to dzieło chińskiego mistrza. W rozbudowanej środkowej konsoli umieszczono dwa składane ekrany dotykowe oraz dziewięć przełączników, których stylizacja nawiązywała do wzornictwa instrumentów muzycznych. Exalt został wyposażony w system oczyszczania powietrza Pure Blue. Kiedy samochód stał w miejscu i nikt nie przebywał w jego wnętrzu, system rozpylał środki bakteriobójcze i grzybobójcze, aby zdezynfekować wnętrze kabiny. Kiedy pojazd ruszał z miejsca, aktywny filtr czyścił nawiewane do środka powietrze, aby usunąć z niego LZO (lotne środki organiczne) i cząsteczki zanieczyszczeń. Czyżby Francuzi przewidzieli pandemię?

Katarzyna Frendl - dziennikarka motoryzacyjna, od blisko 13 lat prowadzi kobiecy portal motoryzacyjny motocaina.pl. Jurorka Car Of The Year Polska, prowadząca autorski program telewizyjny Motozoom.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy