Kubica i żółta flaga!

Zaraz po kwalifikacjach Robert powiedział: Znam potencjał zespołu, więc wiem, że możemy jeździc szybko. Ale dla mnie dużą niespodzianką było to, że byłem szybszy od Nicka (Heidfelda - przyp. red.) co nie było łatwe. W trzeciej części kwalifikacji wydawało mi się, że ktoś macha żółtą flagą. Jak się później okazało nie był to jednak marshal, ale ten sektor toru przejechałem wolniej niż mogłem.

Zaraz po kwalifikacjach Robert powiedział: Znam potencjał zespołu, więc wiem, że możemy jeździc szybko. Ale dla mnie dużą niespodzianką było to, że byłem szybszy od Nicka  (Heidfelda - przyp. red.) co nie było łatwe. W trzeciej części kwalifikacji wydawało mi się, że ktoś macha żółtą flagą. Jak się później okazało nie był to jednak marshal, ale ten sektor toru przejechałem wolniej niż mogłem.

Wyścig będzie trudny, ale jestem nastawiony pozytywnie. Będę szczęśliwy jeśli uda mi się ukończyć zawody i pokazać się z dobrej strony. Jestem wobec siebie bardzo krytyczny, więc jeśli sam poczuję, że pojechałem dobrze, będzie to oznaczać rzeczywiście dobry występ.

Jestem odrobinę zawiedziony, ponieważ Robert Kubica pokazał, że można było pojechać szybciej. W czołowej dziesiątce jesteśmy jedynie dlatego, że Fernando Alonso i Michael Schumacher zostali

ukarani. Teraz zobaczymy na co nas stać w wyścigu. Wiem tylko, że dobraliśmy dobre opony - ocenił partner Kubicy ze stajni BMW Sauber - Nick Heidfeld.

Reklama

***

Schumacher, Alonso, Raikkonen, Barrichello. W niedzielę na starcie w Grand Prix Węgier obok wielkich gwiazd- multimilionerów, którzy jak nikt potrafią prowadzić diablo szybkie bolidy Formuły 1, stanie pierwszy Polak - Robert Kubica. Skromny, ale pozbawiony kompleksów 21-latek, który uczył się ścigać m.in. na gokartowym torze przy ul. Wawrzyńca w Krakowie. - Ja już wiem, że marzenia się spełniają - skwitował otrzymanie niepowtarzalnej szansy kierowca teamu BMW-Sauber, ale na samym udziale w zawodach jego ambicje się nie kończą. Fachowcy oceniają, że Polak w krótkim czasie może rozdawać karty na światowych torach F1.

Trudno oszacować dokładną liczbę polskich kibiców, którzy będą jutro dopingować Polaka, bo większość zrobiła to na własną rękę.

Prawdziwy boom wybuchnie, jeśli "Killer" - tak Kubicę nazywa czasem zachodnia prasa fachowa - osiągnie w niedzielę sukces. - Robert jest bardzo silny psychicznie. Stać go na naprawdę dobre wyniki. Gdyby zdobył punkty (miejsce w pierwszej "8" - przyp. red.) bylibyśmy w siódmym niebie - stwierdził szef ekipy BMW-Sauber Mario Theissen.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy