Co dalej z największym awanturnikiem F1?
Fin Heikki Kovalainen coraz częściej kojarzony jest z teamem Lotus-Renault, w którym miałby być w przyszłym sezonie Formuły 1 partnerem rodaka Kimiego Raikkonena. We wtorek o prowadzonych rozmowach w tej sprawie poinformowała stacja telewizyjna MTV3.
Kovalainen, który kilka lat temu startował w barwach McLaren-Mercedes, miałby zastąpić w drugim bolidzie tego zespołu Francuza Romaina Grosjeana, którego słabe wyniki i liczne kary za niebezpieczną jazdę spowodowały mocne niezadowolenie jego szefów.
To właśnie Grosjean był sprawcą największego karambolu w sezonie 2012, do którego doszło krótko po starcie do wyścigu o Grand Prix Belgii na torze Spa. W jego efekcie z wyścigu wyeliminowani zostali Lewis Hamilton, Fernando Alonso, Sergio Perez, Pastor Maldonado i oczywiście sam Grosjean. Za ten wyczyn Francuz został ukarany grzywną 50 tys. euro i zawieszeniem na jeden wyścig.
Kovalainen od dwóch sezonów ściga się w barwach Caterham-Renault, jednej z najsłabszych ekip w stawce. Jednak ostatnio mówi się, że jego miejsce może zająć dotychczasowy kierowca testowy - Holender Giedo van der Garde, wspierany przez jednego ze sponsorów teamu.
Według wielu dziennikarzy motoryzacyjnych za 31-letnim Kovalainenem nie stoją żadne bogate firmy, mogące "kupić" mu miejsce w jakimś bolidzie, więc jego szanse na pozostanie w F1 są oceniane raczej dość nisko.
Natomiast w spekulacjach na temat przyszłości Grosjeana w cyklu Grand Prix największym atutem wydaje się być sponsorska współpraca francuskiego koncernu Total z Lotus-Renault. Ponadto promotorem kierowcy jest Eric Boullier, szef tego zespołu.
W poniedziałek Boullier przyznał co prawda w krótkim wywiadzie prasowym, iż kwestia kontraktu Grosjeana na przyszły sezon nie została sfinalizowana, ale podkreślił też, że jest spokojny o jego przyszłość w F1.
26-letni Francuz zakończył sezon na ósmym miejscu w MŚ, z dorobkiem 96 punktów. Trzykrotnie stawał na podium - w GP Bahrajnu, GP Kanady i GP Węgier, a także dziesięć razy zajmował punktowane miejsca w czołowej dziesiątce wyścigów. Jednak pokazał się też ze złej strony, bowiem swoją niebezpieczna jazdą spowodował kilka kraks na torach, za co posypały się kary, w tym odsunięcie od jednego startu.
Lotus-Renault w 2012 roku zajął czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów - 303 pkt.