Torowisko
Prawie każdy kierowca, dostrzegający we własnym samochodzie nie tylko bezduszny przedmiot służący do zmiany miejsca pobytu, z zazdrością spogląda na naszych bliższych i dalszych sąsiadów. Powód jest dość prozaiczny. W Polsce nie ma praktycznie miejsca, gdzie można bezpiecznie i legalnie pojeździć własnym samochodem z prędkością przekraczającą kodeksowe ograniczenia. Miałem możliwość przyjrzenia się z bliska kilku znanym, m.in. z telewizji, profesjonalnym torom wyścigowym w czasie, gdy nie odbywały się na nich żadne imprezy sportowe. I cóż stwierdziłem? Otóż, życie na nich w tym czasie absolutnie nie zamiera. Miejsce sportowych maszyn zajmują praktycznie seryjne bądź lekko zmodyfikowane lub, jak kto woli, tuningowane pojazdy.
Za ich kierownicami zasiadają tacy jak my kierowcy, którzy po uiszczeniu niewielkiej, jak na tamtejsze warunki, opłaty mogą przez określony czas, w bezpiecznych warunkach sprawdzić, co potrafią ich samochody, a także zweryfikować swoje umiejętności i przy okazji podwyższyć poziom adrenaliny we krwi.
Takich eksponowanych, ale też dużo skromniejszych miejsc za granicą jest naprawdę dużo.
W naszym kraju jedynie tor wyścigowy w Przeźmierowie w Poznaniu, borykający się z problemami własnościowymi i finansowymi, spełnia od biedy taką rolę. Poza Wielkopolską pozostają już, niestety, tylko stare lotniska i dziurawe asfalty dróg krajowych. Nie dziwią mnie więc wyścigi od świateł do świateł, piski opon na zakrętach ani coraz bardziej popularne i, jak najbardziej nielegalne, uliczne wyścigi na 400 m.
Nie dziwi mnie też to, że zawsze kończą się one tuż przed przyjazdem interweniującej policji. W Polsce nie patrzy się przychylnie na kierowcę, mimo tego że duża część społeczeństwa jest zmotoryzowana, a bardzo wielu ludzi żyje z motoryzacji. Stojące na niziutkim poziomie nauczanie początkujących kierowców, fatalny stan dróg i brak możliwości doskonalenia umiejętności, nie pozwalają na podwyższenie poziomu kultury jazdy.
Brakuje miejsc, gdzie ambitni mogliby poćwiczyć bez obaw o bezpieczeństwo innych, docisnąć gaz do dechy (nie myślę tu o nielicznych autostradach), pokręcić, popiszczeć i pościgać się, by w konsekwencji nie robić tego na zatłoczonych ulicach.
I, niestety, nic nie wskazuje na to, by sytuacja zmieniła się w najbliższym czasie. W kraju, po którym jeździ kilka milionów pojazdów, jest dużo ważniejszych problemów.
Masz sugestie, uwagi, pytania - podziel się nimi na łamach naszego FORUM
MAREK SUCHARSKI V-TECH TUNING