Nissan do jazdy bokiem

Drifting nieatrakcyjnymi pojazdami traci co najmniej połowę ze swojej widowiskowości. Z tym większą przyjemnością witamy takie projekty, jak nissan 200SX, którego sam właściciel nazywa "cukierkiem".

Zdolności do latania bokiem idą tu w parze z rewelacyjnym wyglądem.

Kolor biały ostatnio jest bez wątpienia w modzie. Choć do niedawna kojarzył się raczej z bliskowschodnimi krajami płynącymi ropą naftową, obecnie trafił także w gusta Europejczyków.

Nissany 200SX serii S14 w śnieżnobiałym kolorze występują dość rzadko - zwykle paleta barw kończy się na dżinsowym błękicie lub butelkowej zieleni. Tym ciekawiej prezentował się biały nissan Maćka w momencie zakupu.

Zaczął żywot jako wersja S14 (bez "a") z automatyczną skrzynią biegów, a dziś jest to pełnokrwisty driftowóz o wyjątkowym wyglądzie. W stylistyce zaszło sporo zmian: rozbudowany bodykit AutoR pasuje doskonale do charakteru auta, mimo że przedni zderzak jest "jakby" skądś znany. Przy okazji przeprowadzono również kompletną konwersję lamp przednich i tylnych na te z modelu S14a (z przodu węższe, w formie "badlooka"). Od razu zainwestowano także w oświetlenie ksenonowe. Z nadwoziem wyposażonym w nowe zderzaki i progi oraz doskonale widocznym z przodu intercoolerem nissan wygląda jak zawodnik ligi D1, któremu ktoś zerwał naklejki sponsora. Brak spoilera na klapie bagażnika w niczym nie przeszkadza - dociskanie tyłu do podłoża nie jest tak konieczne podczas driftu, jak choćby w czasie wyścigów na 1/4 mili.

Gotowego białego "cukierka" polakierowano kolorem z palety Du Pont. Perłowy odcień raz wpada w beż, raz w błękit, a czasem pozostaje olśniewająco biały.

Reklama

Osiemnastocalowe, grafitowe felgi Rota P45 (8,5 cala przód, 9,5 cala tył) robią niesamowite wrażenie, zwłaszcza podczas jazdy, gdy widzimy przede wszystkim blask ich polerowanych rantów. Uliczna jazda na niskoprofilowych oponach 225/40 z przodu i 255/35 z tyłu wymaga nieco skupienia w typowym, dziurawym środowisku. Do celów driftu Maciek zakłada jednak bardziej "zwykłe" alufelgi o mniej ostentacyjnym wyglądzie i przede wszystkim mniejszej średnicy.

Jednak siła tego nissana nie tkwi bynajmniej w pięknym lakierze i JDM-owych felgach.

Przygotowanie silnika i zawieszenia predestynuje ten samochód do walki o Top 16 w zawodach Toyo Drifting Cup, o ile właściciel postanowi spróbować swoich sił. Trudną operację przekładki skrzyni automatycznej na manualną przeprowadził zakład Tomaracing, obecnie specjalizujący się w dziedzinie nissanów i driftu. Gwint Apex Performance ma regulowaną twardość, wysokość i nachylenie kół przednich względem podłoża (camber). Silnik przygotowano bez kompromisów: skręcony śrubami ARP blok z głowicą mieści układ w postaci tłoków JE i korbowodów Eagle. Dwuipółcalowy wydech z dwoma tłumikami i orurowanie intercoolera firmuje Kwas-Met.

Wspomniany już intercooler (wmontowany centralnie z przodu) ma godne wymiary 600 x 300 x 10 mm. Wydajna pompa paliwa Walbro i zawór upustowy do turbo Greddy Type RS to obowiązkowe wyposażenie silników SR20DET przystosowanych do sportu. "W drodze" jest już turbosprężarka Garrett GT2871R.

Pewne i sprawdzone modyfikacje japońskiego dwulitrowca owocują mocą na poziomie 300-320 KM, czyli 150-160 KM z litra pojemności. To wystarcza do sprawnego driftu bez konieczności remontowania silnika po kilku okrążeniach toru. Na montaż czekają jeszcze wtryskiwacze 660 cc i komputer SMT-6 oraz kilka nie mniej ważnych drobiazgów. Obecnie doładowanie wynosi 1,1 bara przy seryjnej turbosprężarce - przy tym samym ciśnieniu, ale z większym Garrettem GT2871R może być tylko szybciej i mocniej.

Środek podporządkowano stronie praktycznej. Kierownica Momo Jet ma zamszowe obszycie, dzięki czemu można szybciej ją chwytać i obracać - to patent prosto ze sportów motorowych. Przydatne wskaźniki na lewym słupku wkrótce zostaną zastąpione profesjonalnymi urządzeniami marki A'pexi.

Mieliśmy okazję obejrzeć cukierkowego nissana w akcji na torze. Mimo że Maciek nie ma doświadczenia w drifcie, byliśmy pod wrażeniem jego umiejętności. Z drugiej strony trudno się dziwić: talent do sportów motorowych udowodnił już podczas wyścigów na 1/4 mili, gdzie startując Yamahą R1 zdobył tytuł Mistrza Polski w swojej klasie z rekordowym czasem 9,74 s (bez nitro)!

Teraz czas na sukcesy w nowej dziedzinie. Umiejętności w połączeniu z profesjonalnie przygotowanym samochodem mają szansę przełożyć się na spektakularny sukces. Drifting jest sportem kontaktowym, a zatem mamy nadzieję, że "cukierek" nie ucierpi, jeśli właściciel postanowi wystartować nim w ogólnopolskich zawodach. Nissan Maćka jest zarazem słodki i ostry - taki, jak lubimy!

Maxi Tuning
Dowiedz się więcej na temat: bok | drifting | właściciel | Nissan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy