Nie mamy się czego wstydzić
Ostatnio bardzo modne stały się porównania naszego kraju z krajami Unii Europejskiej. Być może w niektórych dziedzinach wciąż jeszcze odstajemy od zachodnich sąsiadów, ale są też obszary wiedzy i aktywności, w których prezentujemy wysoki poziom. Ponieważ tutaj zajmujemy się problemem tuningu, czyli wzmacniania i modyfikowania samochodów, chciałbym pokusić się o porównanie rynku tuningu w kraju i w Unii.
Polska motoryzacja, pomimo iż znajduje się obecnie w stanie stagnacji, przez ostatnich dziesięć lat rozwinęła się dość intensywnie. Po ulicach jeżdżą coraz lepsze samochody, a ich właściciele zaczęli przywiązywać większą wagę do ich stanu technicznego. Naturalną koleją rzeczy było pojawienie się firm oferujących nie tylko możliwość napraw i przeglądów samochodów, ale także ich modyfikacje. Z czasem firm tuningowych powstało na tyle dużo, że naturalna konkurencja spowodowała poprawę jakości usług i eliminację nierzetelnych firm. Proces ten postępuje cały czas.
W większości krajów UE tuning istniał od zarania motoryzacji. Większość dużych firm obecnych na rynku oferuje rzetelne i sprawdzone rozwiązania. Jakość działania i wiarygodność produktu podnoszą rozmaite testy wykonywane przez federacje tunerów, niezależne media i użytkowników. Szczególnie ważne jest istnienie organizacji zrzeszających tunerów, pozwalających na wzajemną kontrolę ich produktów i wymianę doświadczeń. W Niemczech jest to stowarzyszenie VDAT.
Część małych firm tworzących ciekawe produkty cierpi jednak na znaczne koszta związane z ich certyfikacją (np. niemiecki certyfikat TUV) i mnogością przepisów komplikujących wprowadzanie rozwiązań na rynek. Co ciekawe, certyfikacja taka niekoniecznie gwarantuje poprawne działanie produktu i działa raczej jako próg blokujący dostęp do rynku dla małych firm. W efekcie dużo firm decyduje się sprzedać swoje pomysły potentatom, którzy swoje ścieżki w rozmaitych urzędach skutecznie już przetarli. Między innymi jest to powód zniknięcia z rynku popularnych w latach powojennych manufaktur produkujących samochody. Aktualnie konsolidacja wymuszona przez przepisy i przyczyny ekonomiczne zmniejszyła ofertę samochodów niszowych lub oddała ich produkcję w ręce wielkich koncernów.
W Polsce firmy tuningowe również zaczęły tworzyć swoją organizację na wzór niemieckiego VDAT. Jest nią GTP - Grupa Tunerów Polskich. Celem nadrzędnym jest, podobnie jak w Niemczech - poprawa jakości usług i wiarygodności ofert. Jest to ciekawa, pożyteczna, choć oczywiście nie nowa idea. Miejmy tylko nadzieję, że takie stowarzyszenie nie stanie się z czasem narzędziem ograniczającym wejście na rynek nowym, małym firmom, a raczej pozwoli ograniczyć zjawisko nieuczciwej reklamy, podawania nie sprawdzonych i niewiarygodnych wyników i zwykłego wykorzystywania naiwności klientów.
Biorąc pod uwagę osiągnięcia amatorów tuningu i obecność ciekawie zmodyfikowanych aut na naszych drogach, musimy stanowczo stwierdzić - nie ma się czego wstydzić. Prawdopodobnie ze względu na mniejszą niż w EU zamożność kierowców, dużo więcej widuje się pojazdów autorskich, o indywidualnej stylistyce i doborze rozwiązań - co zresztą ma swoje zalety. Mniejszą popularnością cieszą się kompletne zestawy stylizujące i modyfikujące auta. Jedyną łatką, jaką można przypiąć naszym "tuningowcom", są powszechnie stosowane nadmiernie głośne i dudniące układy wydechowe, które zamiast dostarczać miłych wrażeń akustycznych, przypominają swoim dudnieniem stare traktory, oraz tendencja do usuwania katalizatorów z układów wydechowych - co nie służy środowisku, zwykle również dodaje niewiele mocy, natomiast utrudnia przejście badania technicznego. TOMASZ PIROWSKI VTECH TUNING