Bardzo głośny golf

Prezentowany Golf przebył krętą drogę zanim zaczął tak wyglądać. Jego właściciel postanowił zrobić z niego jeżdżącą szafę grającą, która będzie jeszcze elegancko i stylowo wyglądała.

Plan ambitny, a co za tym idzie - wymagający wiele... Przede wszystkim poświęcenia, czasu i zszarganych nerwów. Momentami samochód wyglądał jakby napadło na niego stado szabrowników, ogołocony do samej blachy, brudny i obdarty ze swoich walorów. Ale takie obrazki w tej zabawie to codzienność...

Do startu w zawodach

Zabudowa car audio, jaka miała powstać, po pierwsze miała być elegancka, po drugie dostrzegalna i skuteczna, by rywalizować z konkurencją na zawodach. Czyli ładne brzmienie z domieszką show. Sięgnięto więc po katalog firmy Alpine, z którego dobrano wszystkie komponenty. Mając już wszystko na stole wzięto się za tworzenie zabudowy...

- Etap tworzenia był drogą przez piekło - wspomina właściciel. - W chwilach zwątpienia ma się wszystkiego dość i chce się rzucić to wszystko. Człowiek się zastanawia czy lepiej zapisać się na jogę czy położyć na wygodnej kanapie psychoterapeuty, by podbudować swoje morale i nabrać sił do dalszej walki. Ale kolejny dzień niesie nowe nadzieje i przynosi nową porcję energii potrzebnej do realizacji projektu. A efekty końcowe są bardzo satysfakcjonujące, szczególnie wtedy, gdy wkładamy w projekt całe serce i osiągamy zamierzone cele. Fakt, że auto jest doceniane przez innych i sukcesy w zawodach potęgują to uczucie. Wtedy mamy pewność dobrze wykonanej pracy...

Reklama

Nowa przestrzeń grająca

Ze środka wyleciało wszystko, a tylna kanapa pożegnała się z wnętrzem już na stałe. Cała przestrzeń od przednich foteli (te zastąpiono sportowymi kubełkami), aż po klapę bagażnika zarezerwowana została dla oryginalnej zabudowy. Zbudowano stelaż, na którym osiadła konstrukcja z płyt, w której miały zostać zamontowane głośniki. Wpakowano tam dwa potężne reproduktory niskich tonów SWR 1242D, trzy wzmacniacze z serii V12, dwa mniejsze głośniki i kondensator. Wszystko elegancko wykończono skórą. Robi wrażenie, gdy się uchyli klapę bagażnika, a dopełnieniem tej muzycznej sceny jest 10-calowy monitor sufitowy. Z przodu nieco skromniej, po jednym głośniku w drzwiach i tweetery na słupkach. Taki zestaw, który się tu znalazł, wystarczy jednak by wstrząsnąć słuchaczami, a przy mocniejszym odkręceniu potencjometru jednostki sterującej Alpine DVA-9860 przyczynić się może do trwałego uszkodzenia narządów słuchowych. A więc ostrożnie z tym sprzętem!

Show must go on

Było dla ucha, ale jest też dla oka. W środku oprócz zabaw z audio pojawiło się kilka dodatków poprawiających wystój pozostałego wolnego wnętrza. Wraz z kubełkowymi fotelami zamontowano cały pakiet gadżetów pochodzących od MOMO: kierownica, gałka zmiany biegów, nakładka na dźwignię hamulca ręcznego. Nie jest to na pewno tak okazałe jak zabudowa audio, ale swój wkład w ogólny wystrój ma. Popracowano też nad nadwoziem. Tutaj kierunek zmian podążył w gładką, czystą formę, w której Golfy czują się chyba jednak najlepiej. Z nadwozia zniknęły wszystkie listwy, klamki. Seryjne zderzaki zastąpił komplet o bardziej wyrafinowanych i atrakcyjniejszych kształtach. Oprócz tego wymieniono reflektory z przodu, lampy z tyłu, lusterka boczne i felgi oczywiście. W nadkolach pojawiły się chromowane obręcze Momo, które w tym czarnym designie świetnie się odnajdują.

Miło się patrzy na tego Golfa. Miło się też go słucha. Nic więc dziwnego, że rozkręca wszystkie imprezy, na których się pojawia... Jak dobry DJ.

tekst: Harry, foto: autotuning.sk

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

auto tuning świat
Dowiedz się więcej na temat: właściciel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy