Przysnął za kierownicą i drogo za to zapłacił

Kierowca Nissana, jak sam przyznał, zasnął, i zjechał na czołowe zderzenie z samochodem dostawczym. "Czołówki" udało się uniknąć ponieważ kierowca dostawczego Mercedesa uciekł z drogi na pobocze, dzięki czemu Nissan zahaczył tylko o bok dostawczaka. Gdyby nie ratunkowy manewr kierowcy Mercedesa doszłoby być może do śmiertelnego wypadku.

Skończyło się jednak tylko na kolizji, ale szybko wyszło na jaw, że kierowca Nissana ma więcej na sumieniu niż zaśnięcie za kierownicą. Otóż Nissan nie miał wykupionej polisy OC, a jego kierowca - nigdy nie miał prawa jazdy.

W efekcie konsekwencje dla niego będą poważne, chociaż tylko finansowe. Kierowca dostał dwa mandaty o łącznej wysokości 1000 zł i dostanie karę od Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (5 tys. zł). Ale to nie koniec. Fundusz pokryje koszt naprawy dostawczego Mercedesa i następnie zwróci się z tzw. regresem do sprawcy kolizji, który będzie musiał z własnej kieszeni pokryć szkody.

Na koniec nie można zapominać, że stary Nissan nadaje się już tylko na złom - koszt naprawy przekroczyłby wartość samochodu.

Fragment programu "STOP Drogówka"