Nowe auto Putina? Wygląda jak schron atomowy. Silnik dostarczyli Niemcy

Aurus, czyli nowy producent ekskluzywnych samochodów z Rosji, zaprezentował niedawno kolejny ze swoich modeli. Po reprezentacyjnej limuzynie - Aurus Senat - przyszła pora na suva - Aurusa Komendanta. Auto wycenione zostało na 33,7 mln rubli czyli 2,47 mln zł. To kwota, która pozwala na zakup 50 egzemplarzy nowej Łady Granta.

Jeśli jesteś rosyjskim oligarchą, który nie spadł jeszcze z 10 piętra swojej podmoskiewskiej daczy, nie utopił się w zamarzniętym jeziorze na Syberii, ani nie zatruł "hamburgierem" sieci "Wkusno i toćka", mamy dla ciebie dobre informacje. Na wypadek gdyby szofer, odkurzając twojego Rolls Royce’a Cullinana, zupełnym przypadkiem, wyleciał wraz z autem w powietrze, możesz już składać zamówienia na prestiżowego rosyjskiego suva - Aurusa Komendanta.

To kolejny, po modelu Aurus Senat, model nowej marki, która stworzona została na osobiste życzenie prezydenta Władimira Putina, który przez lata zmuszony był korzystać z limuzyn z gwiazdą (srebrną, nie czerwoną) na masce. Ostatnie reprezentacyjne Ziły, pamiętające wciąż epokę Breżniewa, odstawione zostały "na kołki" jeszcze za czasów Jelcyna, który wożony był odtąd opancerzonym Mercedesem W140.

Reklama

Nowa limuzyna Władimira Putina. Rosyjska, ale z niemieckim sercem

Podjęta w 2011 roku, nieudana próba wskrzeszenia Ziła zaowocowała w Rosji opracowaniem nowych wytycznych w ramach zupełnie nowego projektu o nazwie "Orszak" (na zachodzie znany jako Kortezh) . Jako pierwsza - w 2019 roku - w ofercie Aurusa zadebiutowała reprezentacyjna limuzyna - Aurus Senat. Auto zaliczyło swój publiczny debiut nieco wcześniej. 7 maja 2018 przedłużona, opancerzona, odmiana Senata zawiozła Władimira Putina na kolejną już ceremonię zaprzysiężenia na prezydenta Federacji Rosyjskiej. Co ciekawe, nowa limuzyna Putina nie miała jeszcze wówczas nazwy. Oficjalnie marka Aurus zadebiutowała bowiem 23 maja 2018 roku.

Obok samego Putina, jednym z pomysłodawców i gorących orędowników stworzenia nowej linii ekskluzywnych pojazdów był, nadzorujący projekt z ramienia lokalnych władz, minister handlu - Denis Manturow. Jego zamiłowanie do samochodów marki Porsche zaowocowało nawiązaniem współpracy z niemieckim producentem. Inżynierowie ze Stuttgartu pomogli m.in. w stworzeniu układu napędowego.

Sercem modeli Senat i Komendant jest 598-konny silnik V8 o pojemności 4,4 l bazujący na jednostkach stosowanych m.in. w Cayenne. Podwójnie doładowana jednostka przenosi moc na koła obu osi za pośrednictwem 9-stopniowej, automatycznej skrzyni biegów. 

Do prac nad nowymi rosyjskimi pojazdami zaprzęgnięto też lokalne firmy m.in.:

  • Automotive Institute,
  • Russo Bałt,
  • GAZ,
  • KAMAZ,
  • UAZ.

Aurus Komendant konkurentem Bentleya i Rolls-Royce’a?

Rosjanie wiążą z modelem Komendant duże nadzieje. To właśnie modny, reprezentacyjny suv pełnić ma rolę "lokomotywy sprzedaży" marki Aurus. Karoseria Komendanta mierzy 5380 mm długości, a rozstaw osi - 3100 mm. To odpowiednio o 252 mm i 200 mm mniej niż w "krótkiej" odmianie Aurusa Senat. Komendant góruje jednak nad limuzyną szerokością nadwozia - 1820 mm to o 131 mm więcej niż w sedanie.

W przypadku Komendanta standardem jest napęd na obie osie. Auto pochwalić się też może hybrydowym układem napędowym. Benzynowa jednostka 4,4 l V8 konstrukcji Porsche wspomagana jest przez elektryczny motor trakcyjny generujący moc 63 KM. Rosyjski pojazd przyspiesza do 100 km/h w 6.5 s i rozpędza się do prędkości maksymalnej 220 km/h.  

Wzorem zachodnich pojazdów tej klasy Aurus Komendant może się też pochwalić pneumatycznym zawieszeniem. Dzięki niemu prześwit pojazdu regulowany jest w zakresie od 200 do 260 mm.

Na zachodzie bez zmian?

Aurus Komendant produkowany będzie w miejscowości Jełabuga w Tatarastanie, gdzie od maja 2021 roku powstają już cywilne (czytaj nieopancerzone) egzemplarze Aurusa Senata. Warto dodać, że przed uruchomieniem fabryki w Tatarastanie produkcją pojedynczych egzemplarzy zajmował się rosyjski instytut badawczy FUSE-Nami  w Moskwie. Obecnie to właśnie tam wytwarzane są "atomowe bunkry na kołach" czyli opancerzone egzemplarze Aurusów dla dostojnik państwowych.

Podstawowa odmiana suva wyceniona została na 33,7 mln rubli, czyli o 100 tys. rubli (niespełna 8,2 tys. zł) więcej niż zapłacić trzeba za sedana. W przeliczeniu na złotówki daje to kwotę 2,74 mln, za którą zamówić można 50 egzemplarzy Łady Granta. Te ostatnie - na mocy słynnego dekretu 855, który pozwolił utrzymać produkcję Łady mimo zachodnich sankcji - pozbawione będą jednak takich dodatków, jak chociażby poduszki powietrzne, ABS czy klimatyzacja.

Co ciekawe, w przypadku Aurusa sankcje zdają się nie przeszkadzać Rosjanom, mimo że w konstrukcji modułowej płyty podłogowej EMP i układu napędowego maczali przecież palce inżynierowie Porsche. Przypominamy, że koncern Volkswagen postanowił oficjalnie wycofać się z rosyjskiego rynku już w marcu, wkrótce po ataku wojsk Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Nie jest jasne, w jaki sposób Rosjanie radzą sobie z sankcjami w przypadku tak zaawansowanego konstrukcyjnie pojazdu, w czasie gdy fabryki Łady - z uwagi na brak komponentów - produkować muszą samochody spełniające normę emisji spalin EURO2.

Oczywiście istnieje szansa, że - szykując się do działań wojennych Aurus zawczasu zadbał o odpowiednie stany magazynowe swojej nowej fabryki - ale biorąc pod uwagę stopień skomplikowania konstrukcji i plany wytwarzania około 7 tys. egzemplarzy rocznie, wydaje się to skrajnie mało prawdopodobne. O  produkcji układów napędowych Aurusa w lokalnych warunkach tym bardziej nie może być mowy. Pamiętajmy, że rosyjski przemysł motoryzacyjny do dziś nie poradził sobie chociażby z wyprodukowaniem w kraju sterownika do układu ABS czy hydraulicznego wspomagania kierownicy dla Łady.

Czyżby więc silniki do rosyjskich limuzyn dla dostojników państwowych i oligarchów trafiały do Tatarstanu szybciej, niż niemieckie haubice na Ukrainę? A może premiera nowego modelu jest w istocie premierą samej makiety będącej kolejną odsłoną rosyjskiej "maskirowki" i robienia dobrej miny do złej gry? O tym przekonamy się najszybciej w połowie przyszłego roku, gdy producent pochwali się liczbą sprzedanych egzemplarzy Komendanta.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama