Nissan zamyka jeden z zakładów w Europie. Będą zwolnienia

Szalejąca pandemia koronawirusa i wizerunkowy skandal z byłym prezesem w tle mocno dają się we znaki Nissanowi. Japońska firma zanotowała właśnie rekordową stratę w wysokości 6,2 mld dolarów. Nie obejdzie się bez redukcji zatrudnienia.

Nissan znalazł się w szczególnie trudnej sytuacji, bowiem załamanie sprzedaży podyktowane koronawirusem nałożyło się na wizerunkowy skandal wywołany zatrzymaniem i ucieczką z aresztu byłego już szefa aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi - Carlosa Ghosna. Efekt jest dla Japończyków dramatyczny - 671,2 mld jenów straty (6,2 mld euro) to najgorszy wynik finansowy od przeszło dekady. Dla porównania w ubiegłym roku finansowym (dane rok do roku z marca 2019 roku) firma wypracowała zysk netto w wysokości 319,1 mld jenów.

Trudna sytuacja japońskiego producenta odbije się również na jego europejskich pracownikach. Firma zapowiedziała właśnie zmniejszenie produkcji o około 20 proc. Zarząd Nissana podjął również decyzję o zamknięciu europejskiej fabryki w Barcelonie. To jedno z następstw długofalowego planu, o którym pisaliśmy wczoraj. Zakłada on ograniczenie aktywności Nissana w Europie, głównym centrum produkcyjnym będzie zakład w angielskim Sunderland.

Reklama

Decyzja o zamknięciu fabryki w Barcelonie zaskoczyła hiszpańskie władze. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że w początku maja linie montażowe zatrzymały się tam nie tylko z uwagi na pandemię koronawirusa, ale też strajk pracowników. Gdy w mediach pojawiły się pierwsze spekulacje dotyczące możliwego ograniczenia produkcji o 20 proc, pracownicy zakładu domagali się od Nissana opublikowania strategii rozwoju fabryki...

Jak poinformowała agencja Reuters, minister spraw zagranicznych Hiszpanii - Gonzalez Laya - zapewniła, że rząd nie pozostawi pracowników bez wsparcia i zbada wszystkie rozwiązania mające na celu ochronę miejsc pracy. Zamknięcie hiszpańskiej fabryki oznacza, że na bruk trafić może nawet 2800 pracowników.

Nissan nie zdradził harmonogramu dotyczącego wygaszania produkcji w Barcelonie, gdzie produkowane są obecnie Nissany Navara oraz dostawcze, elektryczne, e-NV200. Produkcja tych pierwszych ma zostać przeniesiona do Afryki. Budową drugich zajmie się fabryka Renault we francuskim Maubeuge. W zeszłym roku zakład wyprodukował 55 tys. samochodów, co stanowi 10 proc. europejskiej produkcji Nissana. Problem polega na tym, że zdolności produkcyjne zakładu w Barcelonie to 200 tys. aut rocznie.

Poza zakładem w Barcelonie Nissan zamknie zakład w Indonezji, a produkcję przeniesie do Tajlandii.

Według dziennika “El Mundo" zamknięcie zakładu w Barcelonie nie powinno mieć wpływu na działalność dwóch innych hiszpańskich fabryk Nissana, które działają w Avili oraz w Corrales de la Buelna. Będą one wytwarzać podzespoły dla sojuszu Renault-Nissan-Mitsubishi.

Miejmy na dzieję, że decyzja o zamknięciu zakładu produkcyjnego w Barcelonie nie odbije się na realizacji przetargu na dostawę samochodów ogólnego przeznaczenia dla polskiego wojska. Przypominamy, że w marcu, po wielu bezowocnych próbach (5 lat!), udało się wreszcie wybrać auto, które - przynajmniej po części - zastąpi w polskim wojsku owiane złą sławą Honkery. Wybór padł właśnie na Nissana Navarę. Zwycięzca przetargu - konsorcjum Glomex MS Polska Sp. z o. o. (lider) i Glomex MS s.r.o. (siedziba w Pradze) - zobowiązał się dostarczyć 425 pojazdów do końca 2022 roku. Umowa opiewa na kwotę za kwotę 121 252 545,15 zł brutto.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy