List do redakcji o usterkach mercedesa
Mercedes w Polsce jest synonimem auta luksusowego, które wykończone jest perfekcyjnie, a serwisy odwiedza tylko przy okazji przeglądów gwarancyjnych. Okazuje się jednak, że czasami rzeczywistość odbiega od wyobrażeń.
Do naszej redakcji napisał czytelnik, który wziął w leasing samochód Mercedesa. I zaczęła się gehenna.
Poniżej cytujemy otrzymany list niemal w całości:
"We wrześniu 2003 roku wziąłem w leasing nowy samochód marki Mercedes C-klasa 220CDI T z homologacją ciężarowy.
Przed podjęciem decyzji o zakupie oferowanego mi samochodu zapytałem dealera Mercedesa, firmę (...) o takie szczegóły jak:
Zapłaciłem zaliczkę i otrzymałem informacje, że po dostarczeniu samochodu do dealera będę wezwany, aby dokonać oględzin, czy wszystko jest OK.
W dniu prezentacji samochodu stwierdziłem, że w wyposażeniu samochodu brak jest kieszeni Pompadou w oparciach siedzeń kierowcy i pasażera oraz, że samochód ma przebieg inny niż mnie informowano. Poprosiłem dealera, aby na podstawie numeru nadwozia poinformował mnie o miejscu i dacie produkcji samochodu. Dealer lekceważąco odniósł się do moich uwag. Stwierdził, że nieznane są mu kody stosowane przez firmę Mercedes, a wyposażenie jest zgodne ze standardem Mercedesa.
Nie zgodziłem się z takim stanowiskiem, poinformowałem, że nie są mi znane standardy Mercedesa i z tego powodu akceptuję tylko własne za które zapłaciłem i pisemnie odmówiłem odbioru samochodu. Po kilku dniach otrzymałem pisemne zapewnienie dealera, że braki będą uzupełnione i udzielone mi zostaną wszystkie informacje, o jakie występowałem. Wyraziłem zgodę na odbiór samochodu. Brakujące kieszenie zostały zamontowane i pisemnie zostałem poinformowany o miejscu produkcji samochodu.
W dniu odbioru stwierdziłem kolejne usterki, a mianowicie:
Kolejny raz zdenerwowałem się na własną głupotę, mając widmo jazdy samochodem z niedopasowaną deską rozdzielczą i rdzewiejącym uchwytem,. Dealer poprawił montaż deski, inne nieprawidłowości obiecał, że poprawi następnego dnia. Popełniłem kolejny błąd i odebrałem samochód, akceptując klauzulę dealera, że odebrałem samochód sprawny technicznie i bez usterek. Wszystko to wynikło chyba z powodu, że w głębi duszy miałem wspomnienia o poprzednim modelu Mercedesa, który bezusterkowo używałem 10-lat.
Do dnia dzisiejszego samochód miał około 30 usterek, 4 dni spędził w serwisie (ostatnio 10 i 11 sierpnia), a usterki jak były, tak są. Przepraszam, 8 usterek usunięto: uzupełniono brakujące wyposażenie, wymieniono nieaktualną instrukcję obsługi, niesprawny czujnik deszczu i czujnik temperatury zewnętrznej, skorodowane felgi (4szt), niesprawny pas bezpieczeństwa kierowcy, urwaną ozdobną listwę zewnętrzną (po wymianie odstaje od słupka), rozwarstwioną osłonę silnika.
Reklamacje nie załatwione:
Ostatnio "złapałem gumę" i musiałem wymienić oponę na nową. Ponieważ jest już prawie po sezonie letnim napotkałem problem z zakupem takiej samej opony (Continental Sport Contact 2, 205/55R, OM , FR, ML. Dealer Mercedesa zaoferował mi sprowadzenie opony "OM" (jest to ponoć znak fabryczny dla opon montowanych fabrycznie) w ciągu 2 tygodni. Używanie samochodu bez zapasowego koła przez 2-tygodnie mi nie odpowiadało i rozpocząłem poszukiwanie opony na własną rękę.
Pewna firma w Gdańsku sprowadziła mi taką oponę w ciągu 20 godzin. Jakie było moje zdziwienie, gdy przy montażu zakupionej opony okazało się, że wszystkie moje opony dostarczone wraz z samochodem nie mają znaku "OM", a według dealera znak taki powinny mieć. Czy świadczy to o bałaganie u producenta, nieprzestrzeganiu norm, montażu części takich, jakie są pod ręką? Inna wersja to samochód został dostarczony na skład celny z oponami "OM", gdzie zostały zdemontowane i puszczone w handel wtórny, a może samochód został dostarczony ze stalowymi felgami, na składzie celnym zmieniono je na aluminiowe wraz z innymi oponami. Czy klient nie płaci podwójnie, za stalowe i aluminiowe koła? Może jest to temat godny zainteresowania się prokuratury???
A może samochód na składzie celnym wykonuje różne podróże i przeobraża się specjalnie do potrzeb polskich klientów, co sugeruje dodatkowy nieudokumentowany przebieg i ta historyjka z oponami.
Dealer nie odnotowuje napraw w książce gwarancyjnej i nie chce udostępnić pisemnie informacji o sposobie i zakresie wykonanych napraw gwarancyjnych.
Dealer, polski przedstawiciel Daimler Chrysler jak również centrala Daimler Benz w Niemczech nie odpowiadają na korespondencję, reklamacje pomimo kilku pism. Świadczy to wszystko o znajomości tematu i cichej aprobacie.
(...) Mam nadzieję, że ta publikacja obudzi tak renomowaną niegdyś firmę z błogiego letargu i skieruje na drogę właściwego szacunku dla klienta i załatwienia reklamacji, a czytelnikowi marzącemu o Mercedesie za minimum 150.000zł , pozwoli podjąć prawidłową decyzję."
(Imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Jak nas poinformowano w biurze PR Daimler Chrysler Polska stanowisko tej firmy na temat kłopotów naszego Czytelnika otrzymamy w najbliższy wtorek.
ZOBACZ inne listy naszych czytelników.