Dwunasty bit kodu komputera
W naszym testowym, fabrycznie nowym samochodzie, który trafił do naszej redakcji przestały działać tylne kierunkowskazy. To znaczy raz działały, potem nie działały, znów działały; lewy albo prawy.
I tak w kółko Macieju. Usterka bardzo irytująca, a do tego wielce niebezpieczna, praktycznie uniemożliwiająca korzystanie z auta. Podczas pierwszej wizyty w serwisie fachowcy stwierdzili, że wszystkiemu winien jest mróz. Wystarczy coś tam odgiąć, coś tam przygiąć i będzie O.K. Rzeczywiście - było. Przez jakieś pół godziny. Podobny skutek przyniosły drugie i trzecie odwiedziny w warsztacie.
Jak powiada stare, eskimoskie przysłowie – do czterech razy sztuka. I właśnie za czwartym razem autoryzowani serwisanci – po ogólnopolskich a może nawet paneuropejskich konsultacjach - znaleźli przyczynę awarii. Okazało się, że kierunkowskazy wariowały z powodu błędu w dwunastym bicie kodu komputera, nadzorującego pracę całej instalacji elektrycznej. Wystarczyło zmienić zero na jedynkę i problemy się skończyły.
Podobne kłopoty – sądząc choćby po listach publikowanych w naszym serwisie – trapią wielu zmotoryzowanych. Współczesne samochody są coraz bardziej skomplikowane technicznie, nasycone elektroniką, zinformatyzowane, wyposażone w urządzenia, w nieodległej przeszłości spotykane wyłącznie w luksusowych limuzynach. Powoduje to, że banalne wydawałoby się usterki, kiedyś łatwe do zdiagnozowania przez domorosłych mechaników, usuwane kilkoma ruchami śrubokręta, obecnie nastręczają trudności wysoko wykwalifikowanym specjalistom. Nic zatem dziwnego, że większość producentów zrezygnowała z dodawania do nowych aut fabrycznych kompletów podstawowych narzędzi. Przecież i tak do niczego się nie przydają.
Gdy zepsuje ci się samochód, nawet nie próbuj zaglądać pod maskę. Zamiast kombinować, od razu jedź do ASO lub wzywaj pomoc drogową. Kluczem „trzynastką” dwunastego bitu nie naprawisz…